Vancouver 2010. Piotr Nurowski: Trzeba natychmiast coś zrobić z tym torem!

Najszybszy na świecie saneczkarski tor okazał się najbardziej tragicznym. Jesteśmy wstrząśnięci - mówi ?Gazecie? i Sport.pl Piotr Nurowski, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego. W piątek podczas treningu na torze w Whistler zginął gruziński saneczkarz Nodar Kumaritaszwili.

Śmierć na torze w Whistler. Tragiczny wypadek Gruzina ?

- Byłem jedną z pierwszych osób, która dowiedziała się o wypadku. Mieszkam w Vancouver w tym samym hotelu, co przedstawiciele gruzińskiego komitetu olimpijskiego. Rano spotkałem i przywitałem się z prezesem. Wtedy powiedział mi o tym strasznym wypadku. Mówił, że stan jest bardzo ciężki. Dwie godziny później dotarła do nas ta straszna wiadomość...

O tym, że do tragedii może dojść informowano mówiono o dwóch-trzech dni. Na tor narzekali bobsleiści, narzekali saneczkarze. Ostrzegali, że jest niebezpieczny, źle wyprofilowany. Nie było reakcji. Teraz być musi, szkoda że musiało dojść do takiej tragedii...

Nie wiem, jakie kroki zostaną podjęte. Ale na pewno Międzynarodowa Federacja Saneczkarska wspólnie z MKOl.-em oraz Komitetem Wykonawczym MKOl. musi zareagować. I zareaguje. Może zostaną podjęte decyzje o wstrzymaniu następnych ślizgów i jeszcze raz zostaną przeprowadzone szczegółowe ekspertyzy toru. Może jest sposób, by poprawić bezpieczeństwo?

Trudno było sobie wyobrazić bardziej tragiczny początek - śmierć sportowca na kilka godzin przed ceremonią otwarcia. I powiem panu, że dla mnie życie i zdrowie sportowca jest ważniejsze od tysiąca złotych medali olimpijskich! W 2006 roku, gdyby nie ekspertyza dwóch włoskich lekarzy i jednego polskiego, za żadne skarby świata nie wydałbym zgody na start Justyny Kowalczyk w biegu na 30 km w którym zdobyła brązowy medal. Bałem się o jej zdrowie po tym, jak kilka dni wcześniej straciła przytomność na 10 km. Wiele razy byłem krytykowany za deklarację o próbie zablokowania jej startu, ale nigdy nie zaryzykowałbym zdrowia sportowca, nie mówiąc o życiu.

Nie wiem, jak zachowają się Gruzini. Są wstrząśnięci i pogrążeni w żałobie. Biedni... Pamiętamy, że podczas igrzysk w Pekinie na ich kraj napadła Rosja. Również rozważali wycofanie się z igrzysk, a jednak zdecydowali się startować. Nie wiem, co zrobią w obliczu tej tragedii.

Specjalny serwis Sport.pl - Vancouver 2010 ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.