Vancouver 2010. Przegrany Pluszczenko: To już nie jest łyżwiarstwo figurowe, to tańce

Niespodziewane rozstrzygnięcie w rywalizacji solistów - faworyt i złoty medalista z Turynu Jewgienij Pluszczenko zdobył srebro, a mistrzem olimpijskim został Amerykanin Evan Lysacek. - Byłem przekonany, że wygrałem - mówił Rosjanin. - Ale teraz to już nie jest łyżwiarstwo figurowe, to tańce.

Pluszczenko po programie krótkim zajmował pierwsze miejsce - miał 0,55 punktu więcej niż Lysacek. Amerykanin, mistrz świata z 2009 roku, wykonał jednak zdaniem sędziów lepszy program dowolny i pokonał Pluszczenkę o 1,31 punktu.

Rosjanin, który po swoim przejeździe podniósł do góry ręce w triumfalnym geście, był zaskoczony. - Byłem przekonany, że wygrałem - mówił na konferencji prasowej. Wcześniej, podczas dekoracji medalowej, demonstracyjnie wszedł na podium przechodząc najpierw przez stopień dla zwycięzcy. Potem jako pierwszy zjechał z lodu zdejmując srebrny medal.

Rosjanin nie pogratulował Lysackowi. Nazwał go "wielkim łyżwiarzem", ale od razu przeszedł do krytyki systemu sędziowania. Głównym zarzutem Pluszczenki jest to, że jego rywal zdobył złoto, choć nie wykonał żadnego poczwórnego skoku, które Rosjanin w swoim repertuarze ma.

- Trzeba zmienić system oceniania - skok poczwórny, to skok poczwórny. Jeśli mistrz olimpijski go nie wykonuje, no to ja nie wiem... - zawieszał głos Pluszczenko. - To już nie jest łyżwiarstwo figurowe, to tańce - denerwował się Rosjanin. - Nasza dyscyplina musi się rozwijać, iść do przodu, a nie stać w miejscu lub się cofać.

Pluszczenko sugerował także, że mistrzem został Amerykanin, bo igrzyska odbywają się w Ameryce Płn. - W tej chwili w USA łyżwiarstwo figurowe nie jest popularne, pokazy są odwoływane. W Rosji ten sport wciąż jest popularny. Ale jeśli masz olimpijskiego mistrza, to możesz mieć także sponsorów i rozwój dyscypliny - mówił Rosjanin. - W Soczi będzie inaczej. To my będziemy na swoim kontynencie - dodał, mając na myśli igrzyska w 2014 roku.

27-letni Rosjanin nie zadeklarował, że weźmie udział w kolejnych igrzyskach, ale zaprzeczył, że zamierza kończyć karierę. - Muszę się nauczyć nowego poczwórnego skoku - powiedział z grymasem.

Dyskusja na temat sposobu oceniania programów solistów toczyła się już przed igrzyskami. Pluszczenko domagał się większego uznania dla skoków poczwórnych, ale część komentatorów była zdania, że Rosjanin powinien poprawić piruety, zadbać o dobre wykonanie tzw. elementów łączących i wzbogacić swój program o dodatkowe kroki.

To właśnie w tych elementach lepszy był w czwartek Lysacek. Amerykanin wykonywał już w karierze poczwórne skoki, ale nie chciał ryzykować ich wykonania w Vancouver. Rok temu złamał nogę, przed igrzyskami ból się odezwał. - Gdyby to był konkurs skoków, daliby ci 10 sekund na wykonanie swojego najlepszego skoku. Ale tu chodzi o niemal pięć minut jazdy.

Rewolucja na lodzie! Chińczycy kończą rosyjską dyktaturę

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.