Vancouver 2010: Wierietielny: Walczymy o kolejny medal

- Nie ma spokoju tylko wciąż pełna mobilizacja! Igrzyska jeszcze się nie skończyły. Jeśli ktoś odnosi wrażenie, że jest nerwowo, to ma rację. Nerwy mamy napięte jak struny od gitary - mówi Aleksander Wierietielny trener Justyny Kowalczyk.

Głosuj na bohatera dnia igrzysk na Z czuba.pl ?

W niedzielę Wierietielny dał swojej podopiecznej wolne, które biegaczka wykorzystała m.in. na wycieczkę do oddalonego o 130 km Vancouver. Tam spotkała się z siostrą Wiolettą i grupą znajomych z rodzinnych stron - Mszany Dolnej i Kasiny Wielkiej.

- Odpoczynek dobrze Justynie zrobił. Ale igrzyska się jeszcze dla nas nie skończyły, przed nami bieg na 30 km, spokojni i rozluźnieni to my będziemy dopiero za tydzień. Dlatego po dwóch dniach polegiwania i siedzenia, trzeba było się znów wziąć ostro do roboty - stwierdził Wierietielny.

Poniedziałkowy trening Justyna zaczęła od 10 km krokiem łyżwowym, następnie przebiegła klasykiem 5 km "czerwoną" - czyli trudniejszą - pętlą, wykonując jedynie mocne odepchnięcia kijkami, a potem znów zrobiła 10 km "łyżwą".

Wierietielenego nie było w piątek na ceremonii wręczenia medalu Justynie, przez dwa dni unikał mediów jak ognia, jeśli już to przysyłał dość emocjonalne SMS-y. - Strasznie się wkurzyłem i niemiły byłem, bo mnie skrytykowaliście, że nie chodziłem na ceremonie. Kurka wodna, czy to jest coś, czym się mierzy fachowość trenera? Czy ja będę od tego lepszym szkoleniowcem, że na dekorację pójdę? Dekoracja jest dla polityków i oficjeli, a strasznie dużo ich tu przyjechało. Ja swoją robotę zrobiłem na trasie, czuję się zadowolony, i najlepiej odpoczywam w wiosce, czytając gazetę. Niech Justyna będzie popularna, ale ja nie chcę być popularny. Mam 62 lata, a nie mam jeszcze siwych włosów na głowie. I niech tak zostanie - powiedział Wierietielny, demonstrując nam spod czapki swoją czuprynę. Siwych włosów stwierdzono ilości śladowe.

Na pytanie, czy między nim a Justyną iskrzyło, odparł, że tak. - Ale to normalne. Czasem na siebie krzykniemy, odwrócimy się do siebie plecami, ale na pięć minut. Nerwy mamy tutaj naciągnięte jak struny od gitary, ale nie ma co z tego robić afery. Walczymy do końca, jeszcze się igrzyska nie skończyły, poczekajcie z ocenami- powiedział trener.

O biegu na łączonym na 15 km mówił, że Justyna musiała tak mocno zaatakować na klasyku, żeby zgubić najlepsze "łyżwiarki" - Charlotte Kallę i Ariannę Follis. - Gdyby nie przycisnęła, to by ich nie zgubiła na 20 sekund, a jakby je dowiozła na "łyżwę", to nie byłoby nawet tego brązowego medalu. Zmęczyła się, bo sama musiała prowadzić, a potem Bjoergen, Steira i Haag zaatakowały. Na tych trasach Justyna nie będzie miała takiej przewagi jak na MŚ w Libercu, bo nie ma dużych podbiegów. Gdyby tu były trasy jak w Canmore, czy Otepeaeae, to byłaby rozmowa o innych kolorach medali - zaznaczył Wierietielny.

O ewentualnym proteście Norwegów powiedział krótko, że sprawa była rozdmuchana przez media. Norwescy trenerzy, a nawet legendarny Vegard Ulvang, uznali sprawę za burzę w szklance wody.

Jutro Justyna pobiegnie na drugiej zmianie w sztafecie 4x5 km. - To będzie takie przepalenie się przed trzydziestką. Gdyby nie było tej sztafety, to i tak musiałaby przelecieć piątkę - zakończył Wierietielny.

Vancouver 2010 na Sport.pl

Na portalu Sport.pl codziennie od godz. 17 relacje Z Czuba i na żywo, całą dobę relacje prosto z Kanady od naszych specjalnych korespondentów, wideo komentarze, rozmowy z naszymi gwiazdami i komplet wyników, także tych z nocy polskiego czasu. A o godz. 9 rano w Radiu TOK FM magazyn olimpijski Michała Pola - oraz stream wideo live w naszym portalu.

Zespół Sport.pl przygotowuje też "Gazetę olimpijską" - codziennie do kupienia z "Gazetą Wyborczą".

SPORT.PL na FACEBOOK-u - wejdź na nasz profil, zostań fanem. Komentuj, dyskutuj, radź! ?

Vancouver 2010 na Sport.pl ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.