Zobacz serwis poświęcony Justynie Kowalczyk ?
- O siłę w ogóle się nie boję. Trenowałam tak ostro, że na pewno mi starczy. Czasem chciało mi się płakać po treningach, ale dzięki temu zmęczenie fizyczne poczuję dopiero pod koniec kwietnia. Teraz muszę tylko być zdrowa i nie mogą mnie zdenerwować ewentualne niepowodzenia na początku. Nie będę już tak ciężko trenować, do wysokiej formy dojdę startami. Potrzeba mi ich około trzydziestu i wtedy forma będzie najwyższa. Poprzedni sezon zaczęłam od siódmego miejsca, a skończyłam na pierwszym.
- Przez prawie 90 lat zdobyliśmy ledwie siedem medali olimpijskich w dyscyplinach zimowych, więc niech nikt nie oczekuje, że teraz będzie ich pięć. To nie takie proste. Ja, Adam Małysz czy Tomek Sikora będziemy walczyć z całych sił. Jeśli przegramy, będzie to wyłącznie nasza porażka i wielkie rozczarowanie. Dlatego żyję z tą presją, sama ją na siebie nakładam. Igrzyska to dla mnie priorytet. Najważniejsze będzie poradzić sobie z własnymi oczekiwaniami i nie zachorować. Ze startu na start będzie lepiej.
- Tak. Bo mam wielki plan podziękować tam za wszystko swojemu trenerowi. Igrzyska będą w Rosji, u niego. A w Vancouver trasy są do bani i tyle. Pan by się zmęczył na stumetrowym podbiegu, ja - nie.
Całość wywiadu z najlepszą polską biegaczką już w piątek 20 listopada w "Gazecie Telewizyjnej".
Czytaj bloga Wojtka Krzyżaniaka - naczelnego "Gazety Telewizyjnej" ?