Myskina do futbolu?

Czy Anastazja Myskina, pierwsza rosyjska triumfatorka w Wielkim Szlemie, przez kontuzję kostki rzuci tenis dla... piłki nożnej?

Na korcie numer 16, z dala od błysków fleszy, które towarzyszyły słynnej Marii Szarapowej, rozegrał się kolejny akt dramatu Anastazji Myskiny. Trzy lata temu 25-letnia dziś dziewczyna z Moskwy była na ustach świata, gdy jako pierwsza Rosjanka wygrała w Paryżu w Wielkim Szlemie. Teraz przez kontuzje stacza się w przepaść. - Ruszam się jak krowa - mówiła wczoraj załamana po porażce w pierwszej rundzie 1:6, 0:6 z Meghann Shaughnessy. Amerykanka pokonała byłą mistrzynię French Open w 38 min, co jest tegorocznym rekordem!

To od Myskiny na dobre zaczął się w 2004 r. szturm Rosjanek w kobiecym tenisie. Miesiąc po jej triumfie w Paryżu, na Wimbledonie wygrała Szarapowa, a we wrześniu w Nowym Jorku nie było mocnych na Swietłanę Kuzniecową, wystrzeliły też kariery innych Rosjanek - Dementiewej, Safiny, Pietrowej, Czakwetadze. Dziś w pierwszej setce rankingu WTA jest ich aż 17 (dla porównania Amerykanek jest 11, Niemek - 4, Polka - 1). Myskina jeszcze się trzyma, teraz jest 51. na liście WTA, ale systematycznie stacza się w dół, od sierpnia nie wygrała meczu. Ciągłe problemy z kostką sprawiły, że w styczniu zdecydowała się na operację. - Lekarz ostrzegł mnie, że mogę już nigdy nie wrócić do sportu, ale zaryzykowałam. Okazuje się, że wciąż jest fatalnie. Po prostu nie mogę biegać - mówiła Myskina ze łzami w oczach.

Na szczęście Rosjance, nawet jeśli będzie zmuszona kończyć karierę, nie grozi przymieranie głodem - na tenisie zarobiła 5,5 mln dol., a lecząc kontuzję kostki, zdążyła już zrobić w Rosji karierę prezenterki telewizyjnej w programie... o piłce nożnej. - Na początku nie miałam o tym zielonego pojęcia, a teraz jestem już całkiem niezłym ekspertem piłkarskim - stwierdziła.

Nawet bez Myskiny rosyjski tenis kobiecy w Paryżu trzyma się mocno. Do drugiej rundy awansowały m.in. rozstawiona z dwójką Szarapowa oraz numer trzy turnieju - Kuzniecowa. W trzeciej rundzie są już Amerykanka Venus Williams i pogromczyni Agnieszki Radwańskiej Włoszka Mara Santangelo.

U mężczyzn z Serbem Janko Tipsareviciem w drugiej rundzie poległ Marat Safin, co trudno uznać za niespodziankę, bo Rosjanin właściwie od 2005 r., gdy triumfował na Australian Open, wyspecjalizował się w rzucaniu z wściekłości rakietami, a jak wiadomo, od tego meczów się nie wygrywa.

Roland Garros (pula nagród 20 mln dol.). Ciekawsze wyniki. Mężczyźni. I runda: N. Djoković (Serbia, 6) - S. Giraldo (Kolumbia) 6:3, 7:6 (7-3), 6:4; D. Ferrer (Hiszpania, 12) - D. Bracciali (Włochy) 6:1, 6:1, 6:2. II runda: J. Tipsarević (Serbia) - M. Safin (Rosja, 22) 6:4, 6:4, 7:5; T. Robredo (Hiszpania, 9) - K. Economidis (Grecja) 6:4, 7:5, 6:4. Kobiety. I runda: A. Ivanović (Serbia, 7) - S. Arvidsson (Szwecja) 6:2, 6:0; S. Kuzniecowa (Rosja, 3) - J. Byczkowa (Rosja) 6:0, 6:3; M. Shaughnessy (USA) - A. Myskina (Rosja) 6:1, 6:0; A. Czakwetadze (Rosja, 9) - A. Molik (Australia) 6:2, 6:3; M. Szarapowa (Rosja, 2) - E. Loit (Francja) 6:3, 7:6 (7-4); A. Mauresmo (Francja, 5) - L. Granville (USA) 6:0, 7:5. II runda: J. Dementiewa (Rosja, 13) - M. Johansson (Francja) 7:5, 7:5; M. Santangelo (Włochy, 28) - T. Tanasugarn (Tajlandia) 6:3, 6:2; V. Williams (USA, 26) - A. Harkleroad 6:1, 7:6 (10-8).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.