Andy Murray walczy o powrót do formy. Brytyjczyk dzięki "dzikiej karcie" otrzymanej od organizatorów mógł wziąć udział w turnieju w Szanghaju. Sama pozycja w rankingu (289. ATP) nie pozwalałaby mu na start w tak silnie obsadzonej imprezie. Do Chin przyjechali m.in. Novak Djoković (1. ATP), Roger Federer (3. ATP), Daniił Miedwiediew (4. ATP) i Aleksander Zverev (6. ATP).
Hubert Hurkacz gra dalej w Szanghaju. Zobacz, jak tłumaczył nam ostatnie dobre wyniki:
Murray w drugiej rundzie zmierzył się z Fabio Fogninim (12. ATP). Spotkanie to było bardzo zacięte, a o losach pierwszej i trzeciej partii decydował tie-break. Oba wygrał Włoch i to on po trzech godzinach i 11 minutach awansował do kolejnego rundy. W końcówce trzeciego seta doszło do pyskówki między zawodnikami.
Jedną z wymian przy stanie 5:5 Murray zakończył udanym wolejem. Były lider rankingu wygrał chwilę później gema i tenisiści musieli zmienić strony. Gdy przechodzili obok siebie, zaczęła się ostra dyskusja. Murray miał pretensje do Fognininiego, że ten przy wspomnianym woleju wydał z siebie głośny okrzyk.
Gdy Brytyjczyk podszedł do sędziego by opowiedzieć mu o tym zdarzeniu, Włoch nie chciał dopuścić do ich rozmowy. Podirytowany Murray krzyknął w końcu do rywala: Zamknij się! Następnie powiedział sędziemu: Miałem woleja na siatce, a on wydał z siebie jakiś dźwięk. Później mówił, żebym na niego nie patrzył. Przecież on krzyknął w środku akcji. Robi to w każdym meczu, bez znaczenia z kim akurat gra.
Włoski tenisista słynie z prowokowania rywali na korcie, więc niewykluczone, że Brytyjczyk miał rację. Inna sprawa, że Murray w trzecim secie dwa razy serwował, by zakończyć mecz i w obu przypadkach przegrał swój serwis. Wymykające się z rąk zwycięstwo mogło go dodatkowo zdenerwować.
Co ciekawe, po zakończeniu meczu tenisiści podali sobie dłonie i podziękowali za grę. Fognini w trzeciej rundzie w Szanghaju zagra z lepszym z pary: Taylor Fritz (29. ATP) - Karen Chaczanow ( 9. ATP).