Pięciogodzinny horror w finale US Open. Było blisko niespodzianki

Rafael Nadal potrzebował niemal pięciu godzin, aby pokonać w finale US Open Daniiła Miedwiediewa 7:5, 6:3, 5:7, 4:6, 6:4. Hiszpan wywalczył 19. w karierze tytuł wielkoszlemowy. Od Rogera Federera, rekordzisty wśród mężczyzn, dzieli go już tylko jeden tytuł.

Tytuł zabiera Rafael Nadal, ale Daniił Miedwiediew nie odjeżdża z Nowego Jorku jako przegrany. Po wspaniałym lecie na amerykańskich kortach, po wygraniu 20 meczów z 22 rozegranych w tym czasie, stając do finału w czwartym już z rzędu turnieju (wcześniej w Waszyngtonie, Montrealu, Cincinnati) zdołał jeszcze znaleźć tyle siły, by zmusić Rafaela Nadala do walki w pięciu setach. Miał wszystko przeciw sobie: większe zmęczenie turniejem (Nadal rozegrał mecz mniej, do III rundy rundy awansował po walkowerze), niechęć nowojorskiej publiczności, której podpadł we wcześniejszych meczach, niezbyt krzepiące wspomnienia z poprzedniego meczu z Hiszpanem. W sierpniowym finale turnieju w Montrealu Miedwiediew wygrał zaledwie trzy gemy. Ale tym razem było zupełnie inaczej. Choć pierwsze dwa sety nie zapowiadały, że Rosjanin tak się później postawi Nadalowi. I że nowojorska publiczność będzie mu w tej walce tak mocno kibicować. Po części, żeby mecz trwał jak najdłużej. Ale też dlatego, że z każdą kolejną rundą coraz lepiej zaczęła rozumieć Rosjanina, który w nerwach podczas meczu bywa nieuprzejmy, czasem powie coś prowokacyjnego w przemówieniach po meczach, ale potrafi też przy tym mrugnąć okiem: bawmy się w to razem, spektakl ponad wszystko.

Wojciech Fibak o Idze Świątek: Ona będzie jedną z najlepszych sześciu zawodniczek na świecie

Zobacz wideo

W finale Rosjanin potrafił odwrócić przebieg meczu w sytuacji, wydawało się, beznadziejnej. Przegrał oba pierwsze sety, choć rozpoczęły się one od niewykorzystanych przez niego break pointów. W dwóch premierowych setach Miedwiediew popełnił 27 niewymuszonych błędów, a Nadal 17. Hiszpan wygrał 7:5, a potem 6:3.

W trzecim secie Rosjanin przegrał swój serwis i nie mając już nic do stracenia, zaczął bardziej ryzykować. I to zadziałało. Zanotował cztery asy serwisowe, a Hiszpan żadnego. Nadal lepiej grał pod siatką, ale to nie wystarczyło. Rosjanin prowadził 6:5, grał niezwykle efektownie.

Opłaciło się, bo wygrał ostatecznie 7:5. W czwartym secie też był lepszy i wygrał 6:4.

Piąty set był początkowo wyrównany, ale przy stanie 2:1 dla Nadala Rosjanin poprosił o przerwę medyczną. Od tego czasu jego gra kompletnie się posypała. Nadal to wykorzystał i prowadził już 5:2. Po siedmiu gemach piątego seta Miedwiediew znowu wrócił do gry, ale ostatecznie przegrał 4:6.

Rosjanin w trakcie turnieju często irytował kibiców swoją postawą. Prowokował rywali i fanów, ale zarazem zachwycał inteligentną grą. Zawodnik nazywany „Premierem”  - od premiera Rosji, Dmitrija Miedwiediewa - to dopiero trzeci tenisista urodzony po 1990 roku, który doszedł do spotkania finałowego w Wielkim Szlemie (wcześniej taki wynik osiągnęli Dominik Thiem i Milos Raonić). To był bez wątpienia jeden z najlepszych finałów US Open w ostatnich latach.

Dla Nadala był to już czwarty triumf w Nowym Jorku. W dorobku ma aż 19 tytułów wielkoszlemowych. O jeden więcej ma Roger Federer.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.