Wojciech Fibak o Idze Świątek: Ona będzie jedną z najlepszych sześciu zawodniczek na świecie
Najbardziej szkoda drugiego seta, w którym Kamil Majchrzak w tie-breaku prowadził 5:2. Ale i tak jego obecność w III rundzie to niespodzianka. Zresztą też na samym US Open, bo przecież gdyby nie wycofanie Milosa Raonicia, Polak by nie zagrał. Ale zagrał. W dwóch poprzednich rundach wygrał pięciosetowe boje z wyżej notowanymi: Chilijczykiem Nicolasem Jarrym (73) i Urugwajczykiem Pablo Cuevasem (53.). Dimitrow (78.) to były jednak za wysokie progi. 28-letni Bułgar, choć najlepsze lata ma już chyba za sobą (niespełna dwa lata temu był trzecią rakietą świata), wciąż potrafi zachwycać umiejętnościami.
Do tego dochodziło oczywiście zmęczenie, bo zwycięstwa w dwóch wcześniejszych pojedynkach zajęły Majchrzakowi siedem godzin. Ale trzeba przyznać, że walczył. W pierwszym dał się się przełamać dopiero w ostatnim swoim gemie serwisowym. A drugi był jeszcze bardziej emocjonujący. Bułgar najpierw wygrał gema przy serwisie Polaka i prowadził 3:1, ale szybko stracił tę przewagę. Majchrzak wygrał trzy gemy z rzędu i doprowadził do wspomnianego tie-breaku. Po tak przegranym secie niestety już się nie podniósł. Trzecia odsłona była jednostronna. W ostatniej partii Polak zdołał wygrać dwa gemy.
Majchrzak był ostatnim Polakiem w singlowej stawce w tegorocznych zmaganiach na kortach Flushing Meadows. Tegoroczny występ - poza premią w wysokości 163 tysięcy dol. - da mu awans z 94. w okolice 80. miejsca.