Przyszłość sztabu Igi Świątek została ustalona. "Wziąłem członków na własne rozliczenie"

- Przyszłość sztabu jest już ustalona. Będziemy pracować z tymi samymi trenerami, z którymi Iga współpracuje już od dawna. Mogę dodać, że członków jej sztabu wziąłem na własne rozliczenie - mówi Tomasz Świątek, ojciec naszej tenisistki, w rozmowie ze Sport.pl.
Zobacz wideo

Dominik Senkowski: Chciałbym jeszcze wrócić do niedawnego Wimbledonu, gdzie Iga Świątek odpadła w 1. rundzie z Viktoriją Golubić. Jak Pan z perspektywy czasu ocenia to spotkanie? Co się stało, że Iga zagrała wtedy aż tak słabo?

Tomasz Świątek: Po pierwsze, chyba za bardzo chciała wygrać. Po drugie, sama przyznała, że kort, na którym grała, zupełnie nie miał się do tych, na których wcześniej trenowała. Te korty treningowe faktycznie były wolniejsze. Tego dnia nie do końca była też gotowa do walki i do podejmowania wyzwań. Tak posypała się jej gra. Nie chcę Igi usprawiedliwiać, ale z tyłu głowy miała też te wszystkie zawirowania, które przeprowadziłem w sprawie jej przyszłości menedżerskiej i to również miało na nią wpływ.

Trudno było poznać Igę w pojedynku z Golubić. Popełniła aż 50 niewymuszonych błędów. Pamięta pan jej ostatni tak słaby występ?

- Trzeba pamiętać o tym, że kobiecy tenis bardzo różni się od męskiego tenisa. Dziewczyny są w niektórych kwestiach kapryśne. Idze zaś zabrakło z Golubić cierpliwości. Nie chciała poprzebijać, tylko od razu brać los w swoje ręce. Sama chciała wywalczyć każdy punkt i stąd tyle błędów. Grała zbyt agresywnie, a gdyby poprzebijała, to rywalka miałaby okazję coś popsuć. Po fakcie bardzo łatwo nam to jednak oceniać. Na korcie ona jest sama i podejmuje decyzje. Raz lepsze, raz gorsze. Tym razem się nie udało.

Rusza sezon na kortach twardych. Jakie są najbliższe plany turniejowe Igi?

- W środę wylatuje do Waszyngtonu. Tam zagra w turnieju WTA 250. Od tego występu uzależnione będą kolejne starty. Jeśli szybko przegra, to mają się z trenerem przemieścić do Toronto i spróbować tam szans w eliminacjach. W planach jest też występ w Cincinnati. Wszystko jednak zależy od tego, jakie będzie osiągała wyniki w poszczególnych turniejach.

Czy na kortach twardych może być jej łatwiej o dobry wynik niż na trawie?

- Myślę, że łatwiej, bo piłka ląduje na tej nawierzchni w sposób bardziej zdecydowany, przewidywalny. Wymiany są szybsze, a i Iga nie należy do wolnych zawodniczek. Powinna sobie radzić. Aczkolwiek wiele czynników składa się na ewentualny dobry rezultat: losowanie, podejście do danego turnieju, dyspozycja dnia. Według mnie Iga jest dobrze przygotowana i zmotywowana po ostatnich treningach, ale zobaczymy, bo to tylko sport.

Gdy rozmawialiśmy na początku czerwca, to mówił pan, że złożył wypowiedzenie do Warsaw Sports Group i czeka na odpowiedź agencji. Jak obecnie wygląda ta sytuacja?

- W tej chwili trwa taka papierowa przepychanka między nami. Mam nadzieję, że uda nam się spotkać w najbliższym czasie i uzgodnić już wszystkie szczegóły ostatecznego rozwiązania. Chodzi o to, by się z naszej współpracy rozliczyć. Nie wychodzę z tej agencji z założeniem, że ktoś mi pomógł, a ja zabieram swoje zabawki i nie chcę oddać jakiś pieniędzy, które zostały w to włożone. Wręcz przeciwnie – chcę je oddać. Nie zamierzam się na nikogo wypinać. Natomiast nie chcę dalej współpracować z Warsaw Sports Group.

A jak dalej będzie wyglądać przyszłość menedżerska Igi?

- Powiem uczciwie, że jest jeszcze za wcześnie, by cokolwiek na ten temat powiedzieć. Sami podejmujemy decyzję, tak zawsze zresztą było.

Ale dalsza współpraca z Warsaw Sports Group jest już wykluczona w jakiejkolwiek formie, czy też na innych warunkach jest możliwa?

- Nie, z Warsaw Sports Group nie będziemy już współpracować. Nie negocjujemy umowy, tylko chcemy ją sprawnie rozwiązać.

Miesiąc temu w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” mówił pan odnośnie sztabu Igi: „Do końca sezonu pracujemy w tym samym składzie. To, co się w przyszłości wydarzy, będzie zależeć od szkoleniowców i oczywiście od samej Igi." Coś się zmieniło w tej kwestii? 

- Przyszłość sztabu jest już ustalona. Będziemy pracować z tymi samymi trenerami, z którymi Iga współpracuje już od dawna. Mogę dodać, że członków jej sztabu wziąłem na własne rozliczenie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.