Tomasz Świątek: Po pierwsze, chyba za bardzo chciała wygrać. Po drugie, sama przyznała, że kort, na którym grała, zupełnie nie miał się do tych, na których wcześniej trenowała. Te korty treningowe faktycznie były wolniejsze. Tego dnia nie do końca była też gotowa do walki i do podejmowania wyzwań. Tak posypała się jej gra. Nie chcę Igi usprawiedliwiać, ale z tyłu głowy miała też te wszystkie zawirowania, które przeprowadziłem w sprawie jej przyszłości menedżerskiej i to również miało na nią wpływ.
- Trzeba pamiętać o tym, że kobiecy tenis bardzo różni się od męskiego tenisa. Dziewczyny są w niektórych kwestiach kapryśne. Idze zaś zabrakło z Golubić cierpliwości. Nie chciała poprzebijać, tylko od razu brać los w swoje ręce. Sama chciała wywalczyć każdy punkt i stąd tyle błędów. Grała zbyt agresywnie, a gdyby poprzebijała, to rywalka miałaby okazję coś popsuć. Po fakcie bardzo łatwo nam to jednak oceniać. Na korcie ona jest sama i podejmuje decyzje. Raz lepsze, raz gorsze. Tym razem się nie udało.
- W środę wylatuje do Waszyngtonu. Tam zagra w turnieju WTA 250. Od tego występu uzależnione będą kolejne starty. Jeśli szybko przegra, to mają się z trenerem przemieścić do Toronto i spróbować tam szans w eliminacjach. W planach jest też występ w Cincinnati. Wszystko jednak zależy od tego, jakie będzie osiągała wyniki w poszczególnych turniejach.
- Myślę, że łatwiej, bo piłka ląduje na tej nawierzchni w sposób bardziej zdecydowany, przewidywalny. Wymiany są szybsze, a i Iga nie należy do wolnych zawodniczek. Powinna sobie radzić. Aczkolwiek wiele czynników składa się na ewentualny dobry rezultat: losowanie, podejście do danego turnieju, dyspozycja dnia. Według mnie Iga jest dobrze przygotowana i zmotywowana po ostatnich treningach, ale zobaczymy, bo to tylko sport.
- W tej chwili trwa taka papierowa przepychanka między nami. Mam nadzieję, że uda nam się spotkać w najbliższym czasie i uzgodnić już wszystkie szczegóły ostatecznego rozwiązania. Chodzi o to, by się z naszej współpracy rozliczyć. Nie wychodzę z tej agencji z założeniem, że ktoś mi pomógł, a ja zabieram swoje zabawki i nie chcę oddać jakiś pieniędzy, które zostały w to włożone. Wręcz przeciwnie – chcę je oddać. Nie zamierzam się na nikogo wypinać. Natomiast nie chcę dalej współpracować z Warsaw Sports Group.
- Powiem uczciwie, że jest jeszcze za wcześnie, by cokolwiek na ten temat powiedzieć. Sami podejmujemy decyzję, tak zawsze zresztą było.
- Nie, z Warsaw Sports Group nie będziemy już współpracować. Nie negocjujemy umowy, tylko chcemy ją sprawnie rozwiązać.
- Przyszłość sztabu jest już ustalona. Będziemy pracować z tymi samymi trenerami, z którymi Iga współpracuje już od dawna. Mogę dodać, że członków jej sztabu wziąłem na własne rozliczenie.