Daria Abramowicz: Kilka lat temu mówiono, że nie potrzeba psychologa w zespole, bo nie ma wariatów

Karierą Igi Świątek zarządza agencja sportowa Warsaw Sports Group. Dzięki temu stałym członkiem jej sztabu została niedawno psycholog Daria Abramowicz. - Byłam z Igą w lutym w Budapeszcie. Teraz wybieram się na turniej do Pragi - mówi w rozmowie ze Sport.pl Abramowicz.
Zobacz wideo

Dominik Senkowski: Obserwujemy plagę gróźb i wyzwisk w kierunku tenisistów w mediach społecznościowych. Większość tego typu wiadomości pochodzi od uczestników zakładów bukmacherskich To znak czasów?

Daria Abramowicz: Z jednej strony moglibyśmy powiedzieć, że to rzeczywiście jest znak naszych czasów. Źródłem tego problemu jest ogólny, stosunkowo niski poziom świadomości osób, które korzystają z mediów społecznościowych. Rozmawiamy teraz o hejcie i cyberprzemocy, które dotykają sportowców, ale to zagadnienie dotyczy ogółu populacji, a szczególnie dzieci i młodzieży. Kilka dni temu pojawił się materiał na Youtubie, w którym aktorka Sophie Turner, występująca w „Grze o tron”, opowiada o dorastaniu na planie serialu i o tym, jak mocno dotykały ją komentarze i hejt spływający z mediów społecznościowych. W konsekwencji przyczyniło się to u niej do pojawienia się pewnych objawów depresji.

Problem obrażania tenisistów jest też związany z emocjami, jakie generuje w ludziach obstawianie wyników w zakładach bukmacherskich. Wpływa to na sportowców, którzy podejmując rywalizację, przekraczają nieustannie granice swojego komfortu, czasami też i bólu. Realizując swoją pasję, robią to dla siebie, bliskich i nagle zderzają się z takimi reakcjami obcych im osób.

Niektórzy tenisiści decydują się usunąć konto w mediach społecznościowych. Czy to dobre rozwiązanie?

- Na pewno jest to jedno z rozwiązań. Trudno powiedzieć jednoznacznie, czy jest ono dobre, bo to kwestia indywidualna. Niektórzy sportowcy faktycznie usuwają konta, inni oddają je w ręce menedżerów, osób bliskich. Jeszcze inni wchodzą w polemikę z hejterami i czasami używają żartu lub sarkazmu, by walczyć z tym zjawiskiem. Problem ten jest stosunkowo nowy w społeczeństwie, a zwłaszcza w świecie sportu mistrzowskiego, dlatego nie zostały jeszcze wypracowane uniwersalne sposoby na to, jak sobie z tym radzić. W mojej ocenie warto, aby psycholog w takim momencie wspierał sportowców i pokazywał im, w jaki sposób mogą oni zarządzać sobą w mediach społecznościowych. Budujemy w nich poczucie własnej wartości, wewnętrzną siłę, by obraźliwe komentarze nie dotykały ich tak mocno. Warto też edukować społeczeństwo, uświadamiać, że taki problem istnieje. Myślę, że na tym polu także media odgrywają ogromną rolę.

Podejrzewam, że Iga Świątek niebawem zacznie dostawać podobne wiadomości. Czy wówczas radziłaby jej Pani usunąć konto w mediach społecznościowych?

- Nie mogę odnieść się do jej indywidualnego przypadku, bo obowiązuje mnie tajemnica zawodowa. Co do zasady jednak, w mojej pracy media społecznościowe to temat stale obecny we współpracy ze sportowcami. Zawsze staram się zaczynać od tego, by wykształcić u zawodników cechy, które pozwalają na zbudowanie trwałego i stabilnego poczucia własnej wartości, tak aby ochronić się przed tym oddziaływaniami, na które – co bardzo ważne – nie do końca ma się wpływ. Nie wszystkie czynniki można kontrolować, np. zamknąć profil w mediach społecznościowych czy odseparować się. Jedną z dewiz, które stosuję w swojej pracy jest to, że warto być przygotowanym na jak największą liczbę wariantów różnych czynników, by później one nas nie zaskoczyły.

Jaki jest główny cel Pani współpracy z Igą Świątek?

- Moim zadaniem jest pomoc w budowaniu świadomej i dojrzałej kariery, z której zawodniczka będzie czerpać satysfakcję. Celem jest też to, by w warunkach rywalizacji sportowej mogła ona wykorzystywać 100% swojego potencjału.

Będzie Pani towarzyszyła Idze podczas jej występów w turniejach WTA, czy też jest to współpraca głównie na odległość?

- Ustaliliśmy z zawodniczką i jej sztabem, że będziemy trwale współpracować. Ta współpraca polega na standardowej pracy podczas naszych spotkań oraz podczas treningów. Będę też jeździła z Igą na niektóre imprezy. Byłam obecna w lutym w Budapeszcie, teraz wybieram się na turniej do Pragi.

Będzie Pani obecna także w Paryżu podczas Roland Garros?

- Zobaczymy, jakie będą potrzeby zawodniczki i jej sztabu. Na ten moment nie chciałabym wypowiadać się na ten temat.

Mówi się, że „głowa” w tenisie to 80 % sukcesu, a 10 % to praca i drugie 10% to talent. To prawda?

- Nie przepadam za poruszaniem się w takich frazach, proporcjach. Rozumiem, że ma to służyć temu, by uświadomić, jak ważne jest dziś w sporcie przygotowanie mentalne. Nie ma jednak danych statystycznych czy badań naukowych, które byłyby w stanie to potwierdzić. Rola psychologii w sporcie jest obecnie na pewno coraz większa. Wynika to m.in. stąd, że na tym najwyższym poziomie sportowym bardzo często umiejętności techniczne i taktyczne zawodników, przygotowanie motoryczne, sprzęt, z którego korzystają, są na bardzo zbliżonym poziomie. Dlatego w warunkach rywalizacji sportowej często to „głowa” może przesądzić o tym, kto zostanie mistrzem, a kto uplasuje się np. tuż za podium.

"Rozpoczynamy zupełnie nowy etap, a wzbogacając sztab Igi o Darię chcemy wyznaczać nowe standardy w rodzimym tenisie" - mówił Artur Bochenek, prezes Warsaw Sports Group, do której należy Iga Świątek. Przez „nowe standardy” mam rozumieć, że w polskim tenisie nie współpracuje się z psychologami?

- Myślę, że chodziło bardziej o sposób i formę współpracy. Psycholog jest w przypadku Igi Świątek członkiem jej sztabu szkoleniowego „w pełnym wymiarze”, a jego praca nie opiera się jedynie na pojedynczych konsultacjach czy na warsztatach. Jest stale obecny w procesie szkolenia zawodniczki. Podejrzewam, że o to chodziło Arturowi Bochenkowi, ale pewnie warto byłoby go zapytać o te słowa.

A czy Pani zdaniem praca psychologa w polskim sporcie traktowana jest już poważniej? Pamiętam, że gdy Franciszek Smuda był selekcjonerem naszej reprezentacji piłkarskiej, to na pytanie o psychologa w kadrze, odpowiedział, że nie potrzebuje, bo „w jego drużynie nie ma wariatów”.

- Jestem przekonana, że to się zmienia. Pamiętam, że już podczas igrzysk w Rio w 2016 roku przewidywałam, że czas makrocyklu do kolejnych igrzysk to będzie czas psychologii w sporcie, wzrastającej świadomości roli przygotowania psychologicznego. Także w naszym kraju zawodnicy, trenerzy, rodzice i osoby zarządzające w polskim sporcie mają coraz większą tego świadomość. Bardzo to doceniam, choć trzeba też pamiętać, że jeszcze wiele jest do zrobienia. Jakiś czas temu mówiliśmy, że psycholog w drużynie nie jest potrzebny, bo nie ma w niej wariatów czy osób chorych. Później przecierał ślady Adam Małysz, który współpracował z prof. Janem Blecharzem. Dzisiaj już mówimy o treningu mentalnym i przygotowaniu mentalnym do rywalizacji, a za chwilę - co dzieje się już m.in. w Ameryce Północnej - będziemy rozmawiać o zdrowiu psychicznym sportowców, m.in. ze względu na zaburzenia psychiczne, jakie ich dotykają czy to, ile emocji kosztuje ich obecnie uprawianie sportu.

Dostrzegam też jeszcze inne zjawisko. Coraz częściej mówimy o psychologii w sporcie w ten sposób, że dzięki „mocnej głowie” można wygrywać, zostać mistrzem. Warto jednak podkreślić, że czasami, komentując rywalizację czy wydarzenia sportowe skupiamy się na aspekcie mentalnym tak bardzo, że umyka nieco to, co jest fundamentem. „Mocna głowa” - mówiąc kolokwialnie - nie załatwi nam bowiem wszystkiego. W sporcie nadal absolutną podstawą jest systematyczny trening, ciągłość szkolenia, zrównoważony rozwój.

Iga Świątek bardzo często porównywana jest do Agnieszki Radwańskiej i pytana o nią przez dziennikarzy. Czy to porównywanie jej szkodzi?

- Nie chciałabym odnosić się do tego, jak to wpływa na samą zawodniczkę. Jestem oczywiście pełna zrozumienia, dlaczego te porównania pojawiają się w przestrzeni publicznej. Z drugiej strony warto pozwolić i stworzyć przestrzeń na to, by każdy zawodnik mógł budować swoją sportową drogę w oparciu o własne doświadczenia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.