Puchar Davisa: Polska zdegradowana. PZT kieruje sprawę do CAS

Nasi tenisiści wskutek reformy Pucharu Davisa zostali zdegradowani o dwa szczeble rozgrywek. Szefowie Polskiego Związku Tenisowego zapowiedzieli odwołanie do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie.
Zobacz wideo

Reprezentanci Polski pokonali w zeszłym roku Słowenię, Zimbabwe i Rumunię, dzięki czemu wywalczyli awans do Grupy I Strefy Euro-afrykańskiej. Na zapleczu Grupy Światowej jednak nie zagrają, bo właśnie spadli do… Grupy III Strefy Euro-afrykańskiej. Dlaczego? Wszystko z powodu zmian organizacyjnych w Pucharze Davisa.

Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF) postanowiła we współpracy z firmą Kosmos, należącą do piłkarza Barcelony Gerarda Pique, zreformować rozgrywki drużynowych mistrzostw świata mężczyzn. Ustalono, że w listopadzie tego roku odbędzie się w Madrycie turniej finałowy Pucharu Davisa, w którym weźmie udział 18 zespołów. Pozostałe ekipy będą zaś rywalizować na szczeblach kontynentalnych. Drużyny podzielono na szczeble od nowa, biorąc pod uwagę jedynie miejsce w rankingu narodów, a nie zwracają uwagi na ostatnie ich wyniki. Polski zespół ucierpiał na tych zmianach najbardziej. Na korcie nasi zawodnicy wywalczyli awans do Grupy I, ale wskutek niskiej pozycji w rankingu będą musieli grać w Grupie III. Wyżej od nas zagrają m.in. Słowenia, Rumunia i Zimbabwe, które pokonaliśmy w zeszłym roku na korcie.

Obecnie w zestawieniu narodów jesteśmy dopiero na 69. miejscu. To efekt kary, jaką nałożyło na nas ITF w 2016 roku. Trzy lata temu rywalizowaliśmy w Gdańsku z Argentyńczykami i podczas tego pojedynku Polski Związek Tenisowy położył w Ergo Arenie nieprzepisową nawierzchnię. Polska federacja została ukarana grzywną oraz utratą aż 2000 punktów do rankingu. Kara ta wciąż jest brana pod uwagę przy ustalaniu klasyfikacji narodów. Ówczesne władze PZT odwoływały się od decyzji ITF, prosząc o zmniejszenie kary finansowej. O utraconych punktach w odwołaniu zapomniano wspomnieć.

Polscy tenisiści ponoszą dziś więc konsekwencje błędnych działań byłych już działaczy PZT. Obecne władze naszego związku złożyły do ITF apelację w tej sprawie, ale została ona odrzucona. Na konferencji prasowej w Zielonej Górze przy okazji rozgrywanego turnieju Fed Cup pań padła zapowiedź skierowania wniosku do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie. - Jesteśmy na etapie wyboru kancelarii, która zajmie się apelacją, którą wyślemy do CAS. Mamy już przygotowaną dokumentację. Będziemy walczyć. Dziś przeprowadziliśmy rozmowy z członkami ITF, które dają małą nadzieję. Ich odpowiedź powinniśmy znać w ciągu dwóch tygodni - przyznał szef wyszkolenia Rafał Chrzanowski.

Dodał także, że PZT nie bierze pod uwagę bojkotu Pucharu Davisa w tym sezonie. - Myśleliśmy o tym, by wystawić rezerwowy skład, ale zawodnicy są zobligowani do występów w nich, by móc potem zagrać w igrzyskach. W przyszłym roku mecz w Pucharze Davisa moglibyśmy mieć po zmaganiach w Tokio, więc jeśli nie zagraliby teraz, to zablokowalibyśmy im szansę na udział w turnieju olimpijskim - tłumaczył Chrzanowski.

Polscy działacze apelowali do ITF o cofnięcie utraty 2000 punktów. Uzasadniali, że gdy w 2016 roku światowe władze nakładały tę karę, nie było wiadomo, jak duże znaczenie będzie miało to trzy lata później miejsce w rankingu narodów. - Nie rozumiem tego. Wszystkie trzy drużyny, które pokonaliśmy w ubiegłym roku, teraz znalazły się w wyższej klasie rozgrywek niż my. Jeśli więc teraz wygramy w Grupie III, to pewnie za rok spadniemy do Grupy V - kpił w Zielonej Górze Victor Archutowski, wiceprezes PZT ds. kontaktów międzynarodowych.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.