Australian Open. Iga Świątek zebrała surową lekcję. "Iga przez pół nocy nie mogła spać"

Iga Świątek przegrała z Włoszką Camilą Giorgi 2:6, 0:6 w drugiej rundzie Australian Open. - O porażce Igi zadecydowały dwa czynniki: zmęczenie oraz nerwy. Nie potępiam jej jednak za ten mecz, bo musi się po prostu nauczyć gry na takim poziomie - mówi w rozmowie ze Sport.pl Tomasz Świątek, ojciec młodej tenisistki.
Zobacz wideo

Dominik Senkowski: Iga zakończyła swój udział w turnieju singlowym Australian Open. Co Pana zdaniem zadecydowało o jej porażce z Camilą Giorgi?

- Tomasz Świątek, ojciec Igi: Myślę, że zadecydowały głównie dwa czynniki: zmęczenie i emocje. Trochę ją chyba nerwy zjadły. Gdy z nią rozmawiałem po meczu, to przyznała się, że przez pół nocy nie mogła spać. Przeżywała to dość mocno. Ponadto wydaje mi się, że zabrakło jej też sił. Początek spotkania był dobry w jej wykonaniu, środek bardzo słaby. W końcówce próbowała się jeszcze poderwać, ale niewiele mogła zdziałać. Iga słabo poruszała się na nogach, przez co źle się ustawiała do wielu zagrań i popełniała dużo błędów.

To było chyba jej najgorsze spotkanie z tych, które rozegrała ostatnio na Antypodach. Jest dopiero na początku dorosłej kariery i potrzebuje więcej takich pojedynków, by mogła się ograć. Podejrzewam, że gdyby wyszła z Giorgi na kort za kilka dni, to ich mecz miałby już zupełnie inny obraz. Niestety Iga wypadła już z turnieju, ale i tak uważam, że w Australian Open zaprezentowała się dobrze. Wyrobiła minimum, które zakładaliśmy. Nie potępiam jej za ten mecz (śmiech). Musi się po prostu nauczyć gry na takim poziomie, bo wcześniej nie miała okazji rywalizować z tak mocnymi rywalkami.

Gdy rozmawialiśmy przed spotkaniem z Giorgi, to mówił Pan właśnie, że „tragedii nie będzie, jeśli Iga zatrzyma się na 2. rundzie”.

- To prawda. Choć jak się patrzy na taki mecz, to jednak moje ojcowskie serce trochę krwawi,  bo zawsze chciałbym dla niej jak najlepiej. Włoszka była po prostu mocniejsza. Jest od Igi o 10 lat starsza i widać było jej obycie na korcie, doświadczenie.  

W porównaniu do spotkania pierwszej rundy z Aną Bogdan, najbardziej Igę zawiódł chyba serwis.

- Tak, ale to wypadkowa tego, że była zdenerwowana i zmęczona. W pojedynku z Rumunką zagrała aż 12 asów. Z Giorgi było ich mniej, a ponadto miała więcej podwójnych błędów serwisowych. Każdy kolejny błąd w serwisie blokuje i tworzy się w głowie „ściana”, którą ciężko przeskoczyć. To był jej piąty pojedynek w Melbourne i mogła nie mieć już sił na więcej. Trzeba zbudować odpowiedni ranking, by przed przyszłorocznym Australian Open znajdować się zdecydowanie wyżej w zestawieniu tenisistek. Wtedy Iga uniknie kwalifikacji, które miały prawo ją zmęczyć. Po Melbourne córka awansuje w okolice 140. miejsca, a to już całkiem przyzwoity rezultat.

Na Australian Open Iga wystąpi jeszcze w mikście w parze z Łukaszem Kubotem. Może ją to rozwinąć jako tenisistkę?

- Mam nadzieję, że tak. Łukasz jest bardzo doświadczonym zawodnikiem. Występ z nim w mikście powinien ją podbudować mentalnie. To ciekawy eksperyment. Zobaczymy, co uda im się ugrać. Najprawdopodobniej pierwszy mecz zagrają w sobotę. Szkoda tylko, że po drugiej stronie siatki będzie Rosolska (para Iga Świątek - Łukasz Kubot w 1. rundzie turnieju mikstów zmierzy się z parą Alicja Rosolska - Nikola Mektić - przyp. red.). Myślę, że rywalizacja w parach może być dla Igi przydatnym doświadczeniem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.