Tenis. Sopot Open - turniej, w którym wielkie kariery zaczęli Rafael Nadal i Gael Monfils, wraca do kalendarza rozgrywek

W 2004 roku triumfował tam Rafael Nadal, rok później - Gael Monfils. Sopot Open to turniej ze wspaniałymi tradycjami, który gościł w przeszłości wielu czołowych tenisistów świata. Na kilka lat zniknął z kalendarza, ale powoli zaczyna się odradzać. Póki co w randze Challenger i na kortach w Gdyni. Ale polscy kibice tenisa z niecierpliwością wyczekują już 30 lipca, kiedy to nad polskim morzem znów zagości impreza cyklu ATP.

- Bardzo mi przyjemnie, że udało się zorganizować turniej challengerowy w Sopocie (...) Mam nadzieję, że w ciągu trzech, czterech lat turniej dojdzie do takiego poziomu, jak za czasów, kiedy sponsorem był Prokom - powiedział w styczniu Mariusz Fystenberg. Słowa naszego znakomitego deblisty oznaczały, że rozgrywki ATP wracają nad polskie morze. I ucieszyły głównie tych, którzy pamiętają Idea Prokom Open z czasów jego świetności.

Rafael Nadal i Gael Monfils zaczynali wielkie granie w Sopocie

Tenisowy turniej w Sopocie nigdy nie należał do najważniejszych imprez w sezonie. U szczytu popularności miał rangę International Series, co odpowiada dzisiejszemu ATP 250. Mimo to nad polskie morze przyjeżdżało wielu znakomitych tenisistów. Niektórzy mogą o tym nie wiedzieć, ale to właśnie w Sopocie, w 2004 roku swój pierwszy triumf odniósł Rafael Nadal. 18-latek mijał wówczas kolejnych rywali jak tyczki, aby w finale pokonać Argentyńczyka Jose Acasuso i wznieść pierwszy puchar zawodowych rozgrywek. 14 lat później Hiszpan ma na koncie 74 tytuły, w tym 17 wielkoszlemowych, dwa złote medale olimpijskie i zalicza się do grona najwybitniejszych tenisistów w dziejach.

>>> Robert Karaś mistrzem i rekordzistą świata w potrójnym Ironmanie!

Rok później spektakularne zwycięstwo odniósł inny znany i lubiany dziś zawodnik. 17-letni Gael Monfils po całkowitym zdominowaniu rozgrywek juniorskich (wygrał Australian Open, Roland Garros i Wimbledon) rozpoczął zawodową karierę. Wielkie nadzieje rodaków powiększył wraz z triumfem w Sopocie, gdzie zaliczył kapitalny tydzień, dając do zrozumienia, że zamierza w przyszłości zdominować światowy tenis. Czy mu się udało? Na pewno nie – Francuz uchodzi dziś za największy niespełniony tenisowy talent XXI wieku. Nie można mu jednak odebrać 7 tytułów ATP, najwyższego w karierze szóstego miejsca w rankingu i widowiskowego stylu gry, którym zachwyca widzów na całym świecie.

Sopot Open Gdynią Open

Zgodnie z nazwą turniej miał się pierwotnie odbyć na kortach w Sopocie. Są one jednak od dawna przedmiotem sporu pomiędzy działaczami STK, a prezydentem miasta. 10 czerwca doszło do wielkiego nieporozumienia – magistrat twierdzi, że działacze dostali się na teren kortów bezprawnie, ci z kolei uważają się za  wyrzuconych ze swojego terenu. Skomplikowana sytuacja wymusiła na dyrektorze turnieju, Fyrstenbergu, przeniesienie rozgrywek w inne miejsce. Ostatecznie tenisiści będą rywalizować w Gdyni, na kortach miejscowej Arki.

>>> Kosmiczne zarobki Lewandowskiego? Dwa kluby zainteresowane Polakiem

- Mając na uwadze profesjonalizm turnieju i pragnąc zapewnić uczestnikom, kibicom, partnerom i przedstawicielom mediów jak najbardziej komfortowe warunki, zostaliśmy zmuszeni do przeniesienia rozgrywek. Jest to, w naszej ocenie, jedyne rozwiązanie w sytuacji, wobec której pozostajemy bez jakiegokolwiek wpływu. Zaistniała sytuacja nie ma wpływu na relacje partnerskie z władzami Sopotu, które deklarują dalsze wsparcie i ścisłą współpracę dla dobra turnieju – czytamy na oficjalnej stronie Challengera.

Janowicz zrezygnował ze startu

Jednym z najbardziej wyczekiwanych zawodników w tegorocznym Sopot Open był Jerzy Janowicz. Łodzianin przeszedł w listopadzie ubiegłego roku dwie operacje – korekcji wzroku i tę istotniejszą dla jego dalszej kariery – kolana. Powrót 27-latka do rozgrywek odkładał się z miesiąca na miesiąc, ale turniej w ojczyźnie, nad morzem, miał być wielkim „comebackiem” naszego najlepszego tenisisty ostatnich lat. Jak się okazało, ze zdrowiem Janowicza jest wszystko w porządku, ale sam zawodnik nie czuje się jeszcze w pełni sprawnie, aby rywalizować na najwyższym poziomie.

>>> Joanna Jędrzejczyk - Tecia Torres. Polka wygrała na punkty!

- Plan był taki, żebym wystartował w Sopot Open. Niestety mój pierwszy start po kontuzji zostanie przełożony. Nie chodzi mi o moje kolano, ale nie czuje się fizycznie przygotowany, żeby grać z tygodnia na tydzień. Jest mi z tego powodu smutno, ale nie chcę zaczynać turniejów, jeżeli nie czuję się gotowy (...) Nie panikujmy, nie dzieje się nic złego, a kolano jest w porządku – powiedział Janowicz w filmie opublikowanym na jego koncie instagramowym.

Kto wystąpi w Gdyni?

Lista startowa edycji 2018 nie wygląda może tak interesująco, jak te sprzed kilkunastu lat, ale można na niej znaleźć wiele ciekawych nazwisk. Co najważniejsze, na pewno wystąpi przynajmniej pięciu Polaków. Kamil Majchrzak miał zapewniony udział ze względu na swój ranking, pozostali – Wojciech Marek, Michał Dembek, Daniel Michalski i Paweł Ciaś – otrzymali od organizatorów tzw. „dzikie karty”. Naszych reprezentantów będzie najprawdopodobniej więcej, ale poznamy ich dopiero po zakończeniu kwalifikacji. W Gdyni nie zobaczymy natomiast Huberta Hurkacza, który rywalizuje w tym czasie na terenie Stanów Zjednoczonych.

>>> Tour de France. Dumoulin wygrywa jazdę na czas, Thomas - cały wyścig

Najwyżej rozstawiony jest Włoch Paolo Lorenzi. Z kolejnymi numerami zagrają Boliwijczyk Hugo Dellien i Rosjanin Aleksiej Vatutin. Krótko mówiąc – szału nie ma. Aby jednak znaleźć motywację do obejrzenia Sopot Open, należy pójść nieco dalej w numerach startowych.

Z bardziej doświadczonych zawodników trzeba koniecznie wspomnieć o regularnie występującym w Wielkim Szlemie Brazylijczyku Thomazie Beluccim oraz przede wszystkim o specu od gry na korcie ziemnym - Tommym Robredo. Hiszpan zmierza powoli do zakończenia kariery, ale jego obecność budzi wielkie zainteresowanie kibiców w Polsce. Tym bardziej, że 36-latek ma już na koncie dwa triumfy w Sopocie – z 2007 i 2001 roku.

Plan turnieju 

Sopot Open 2018 rozpoczął się 28 lipca. W weekend trwają eliminacje, w poniedziałek wystartują mecze głównej drabinki. Finał jest zaplanowany na 5 sierpnia. Co istotne, do 3 sierpnia wstęp na korty jest bezpłatny, bilety na końcową fazę (półfinały i finał) kosztują 15 złotych.

>>> Iga Świątek: Wzór? Bardziej Jennifer Lawrence niż Agnieszka Radwańska

>>> Iga Świątek wkracza w rozgrywki WTA. Czy udana kariera juniorska przekuje się w dalsze sukcesy?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.