Wimbledon. Kevin Anderson wygrał mimo upadku i zagrania lewą ręką

Sześć godzin i 29 minut trwał już mecz Kevina Andersona z Johnem Isnerem, gdy kibice na Wimbledonie zobaczyli zdumiewającą i jak się okazało przełomową akcję. Tenisista z RPA upadł, odbierając serwis rywala, ale zdążył wstać i odegrać lewą ręką

Dwie wieże - czyli mający 208 cm wzrostu Isner i niższy od niego tylko o pięć centymetrów Anderson - walczyły o finał Wimbledonu przez prawie siedem godzin. Najdłuższy w historii półfinał tego turnieju trwał dokładnie sześć godzin i 41 minut.

Przełom nastąpił w 49. gemie ostatniego, piątego seta. Wtedy serwował Isner, a Anderson zdołał go przełamać. Przy stanie 15:0 dla Amerykanina zawodnik z RPA popisał się tą akcją:

Anderson jest praworęczny, w tej wyjątkowej sytuacji odegrał lewą ręką, a po chwili zdołał przejąć inicjatywę i wygrać punkt.

Z Federerem był w jeszcze trudniejszej sytuacji

Afrykaner jest jednym z głównych bohaterów tegorocznego Wimbledonu. Zaimponował w półfinale, a wspaniale spisał się też w ćwierćfinałowym starciu z Rogerem Federerem. Z murowanym faworytem turnieju Anderson przegrywał już 0:2 w setach, a w trzecim obronił piłkę meczową. Wygrywając tę i kolejną partię doprowadził do piątego, decydującego seta. Był w nim górą, triumfując 13:11.

Rekord należy od Isnera

W półfinale z Isnerem Anderson grał jeszcze dłużej. Ale wynik 7:6, 6:7, 6:7, 6:4, 26:24 choć robi wielkie wrażenie, jest rekordowy tylko kiedy weźmiemy pod uwagę półfinały. Absolutny rekord należy do pokonanego w piątek Isnera i Nicolasa Mahuta. W 2010 roku Amerykanin i Francuz rozegrali w pierwszej rundzie Wimbledonu najdłuższy mecz w historii. Grać zaczęli 22 czerwca, a z powodu trudnych warunków atmosferycznych, które zmuszały ich do przerw, skończyli spotkanie dopiero 24 czerwca. Po w sumie 11 godzinach i pięciu minutach spędzonych na korcie Isner wygrał 6:4, 3:6, 6:7, 7:6, 70:68. Decydujący set trwał osiem godzin i 11 minut, czyli dłużej niż drugi najdłuższy mecz w historii. Imponująco wyglądała statystyka asów serwisowych. W tym elemencie Isner wygrał 113 do 103.

W piątek w asach było "tylko" 53:49 dla Isnera.

Djoković albo Nadal

Anderson i Isner walczyli tak długo, że w piątek swojego półfinału nie zdążyli dokończyć Novak Djoković i Rafael Nadal. Po trzech rozegranych setach bliżej finału jest Serb, który prowadzi 2:1. Dokończenie pojedynku wielkich mistrzów zaplanowano na sobotę. Druga część ich pasjonującego pojedynku od godziny 14. Zwycięzca zagra w niedzielnym finale z Andersonem. 

Łukasz Kubot w "Wilkowicz Sam na Sam": Debel to biznes, a ja jestem szefem firmy. Zatrudniam kilka osób i muszę ich słuchać, żeby były wyniki

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.