Aż dziw bierze, z jaką łatwością Angelique Kerber poradziła sobie z finalistką ubiegłorocznego US Open. Tylko dwa pierwsze gemy ich pojedynku były dość zacięte i kończyły się na przewagi, ale oba padły ostatecznie łupem Niemki. Do końca seta przełamała ona rywalkę jeszcze dwukrotnie, oddając jej tylko jednego gema. Pierwsza partia zakończyła się wynikiem 6:1 i trwała tylko 23 minuty.
Madison Keys myliła się na potęgę. Grała po swojemu, agresywnie, ale bardzo dużo jej uderzeń lądowało poza kortem lub na siatce. Ponownie zaczęła seta od 0:3 i choć udało jej się dojść na 2:3, to więcej nie była w stanie zrobić. Kerber spisywała się świetnie w defensywie, dobiegała niemal do wszystkich piłek i zdecydowanie przeważała nad mniej utytułowaną rywalką. Mistrzyni Australian Open 2016 wygrała mecz 6:1 6:2 w 52 minuty.
Kerber jest w tym roku niepokonana. Wygrana z Keys była jej 14. z rzędu zwycięstwem. Na początku sezonu zdobyła tytuł w Sydney, a teraz pewnie zmierza po swój trzeci triumf wielkoszlemowy. Znakomita postawa w tegorocznej edycji Australian Open pozwoli jej niebawem powrócić do pierwszej dziesiątki światowego rankingu.
Według wielu ekspertów Niemka jest teraz główną faworytką do tytułu w Melbourne, ale najpierw będzie musiała w półfinale pokonać dużo wyżej rozstawioną przeciwniczkę. Będzie to liderka światowego rankingu, Simona Halep.