Pekao Szczecin Open. Jerzy Janowicz pewnie pokonał Argentyńczyka

Pierwszy mecz Jerzego Janowicza, rozstawionego z numerem szóstym, w Pekao Szczecin Open 2017 rozgrywany był z dwugodzinną przerwą wymuszoną przez deszcz. Mimo to Polak pewnie wygrał z Argentyńczykiem Guillermo Duranem 6:4, 6:1.

Spotkanie rozpoczęło się planowo o godzinie 17.00, ale tuż przed godziną 18, gdy łodzianin rozstrzygnął na swoją korzyść pierwszą partię. Po powrocie na kort Janowicz zdominował grę, szybko wyszedł na prowadzenie 4:0. Dopiero tedy oddał rywalowi jednego gema, po czym zdobył następne dwa.

– Zdecydowanie wolę grać, jak jest ciepło, ale trzeba było się dostosować do wieczornych warunków i dokończyć to spotkanie. Wilgotny wolny kort i mokre ciężkie piłki to nie są warunki sprzyjające mojej grze. Tym bardziej się cieszę, że wszystko potoczyło się po mojej myśli. Cieszę się, że po przerwie szybko odebrałem mu serwis, ponieważ to pomogło mi w odniesieniu zwycięstwa – powiedział po meczu Polak.

 Awans do drugiej rundy już jest, ale najwyżej sklasyfikowany polski singlista celuje zdecydowanie wyżej. – Zawsze fajnie mi się gra w Szczecinie, ale nie będę ukrywał, że w tym roku interesuje mnie tylko zwycięstwo. Żaden inny wynik mnie nie zadowoli, więc będę do końca walczył o pełną pulę – podkreślił.

W wieczornym spotkaniu, mocno opóźnionym przez deszcz, mogliśmy obejrzeć największą gwiazdę tegorocznej edycji – Richarda Gasqueta. Najwyżej rozstawiony Francuz, obecnie 30. w rankingu ATP World Tour, wyeliminował w pierwszej rundzie posiadacza „dzikiej karty” Marcina Gawrona 6:3, 6:0.  

Również Dustin Brown bez większych problemów awansował do drugiej rundy Niemiec jamajskiego pochodzenia pokonał Białorusina Aliaksandra Burego 6:3, 6:4 w ciągu 57 minut, choć mogło być krócej, bowiem w drugim secie prowadził już 5:0.

– Dobrze znam Aliaksandra, bo graliśmy ze sobą już wiele razy – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Niemiec. – Kiedy mocno serwuje i jest agresywny na korcie, to naprawdę ciężko go powstrzymać. Właśnie z taką sytuacją spotkałem się w drugiej partii i dlatego z komfortowego wyniku 5:0 zrobiło się nagle 5:4. Ale udało mi się opanować sytuację.

Brown to podwójny triumfator Pekao Szczecin Open 2014 (w singlu i deblu)

Wiele osób oczekiwało w drugiej rundzie powtórki ubiegłorocznego finału, ponieważ ewentualny mecz Browna z Alessandro Giannessim był bardzo prawdopodobny. Włoch uległ jednak niespodziewanie Artemowi Smirnovowi i wiemy już, że do takiego spotkania nie dojdzie. – Powiem szczerze, że nie rozmyślałem o tym zbyt dużo przed meczem, tylko starałem się koncentrować na swoim pojedynku. Widziałem na ekranie, że Alessandro serwował przy stanie 5:4 w pierwszym secie, ale nie dowiózł przewagi do końca i przegrał w tie-breaku. W zeszłym roku zmierzyliśmy się w finale, ale każdy turniej to już zupełnie nowa historia i tym razem nie będzie nam dane zagrać przeciwko sobie.

Brown jest jednym z tych tenisistów, którzy bardzo chętnie wracają do Szczecina i biorą udział w kolejnych edycjach naszego challengera. – To świetnie zorganizowana impreza, ludzie są dla mnie bardzo mili i zawsze chętnie tu przyjeżdżam. Do wygrania jest sporo pieniędzy i punktów, więc jeśli nie gra się w drugim tygodniu US Open, to Szczecin wydaje się naturalną pozycją w kalendarzu startowym. Czuję, że lokalna publiczność mnie lubi, ale zobaczymy, jak będzie wyglądać sytuacja, gdy przyjdzie mi się zmierzyć z jakimś polskim zawodnikiem – powiedział Brown.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.