Wimbledon. Koniec turnieju dla Jerzego Janowicza. Polak ponownie wyraźnie gorszy od Benoit Paire'a

Przekonujące zwycięstwo Jerzego Janowicza nad Lucasem Pouille w drugiej rundzie Wimbledonu pozwalało myśleć o kolejnym dobrym występie polskiego tenisisty. Niestety, miała miejsce powtórka ze Stuttgartu - Benoit Paire (46. ATP) ponownie okazał się zbyt mocny i wyraźnie pokonał łodzianina 6:2 7:6(3) 6:3, kończąc jego marzenia o powtórzeniu sukcesu z 2013 roku.

Do stanu 2:1 w pierwszym secie wszystko szło zgodnie z planem. Wtedy nadszedł kataklizm – Janowicz przegrał pięć gemów z rzędu, dwukrotnie tracąc swoje podanie. Pewnie wygrane wymiany przez polskiego tenisistę można było policzyć na palcach jednej ręki, Francuz prezentował się natomiast wspaniale. Popisywał się znakomitymi zagraniami, widowiskowo mijając forehandem czy lobując stojącego przy siatce Polaka. Zero break-pointów, zero asów serwisowych i dwukrotna strata własnego podania – to dorobek łodzianina w pierwszym secie tego meczu. Po 25 minutach przegrał 2:6 i musiał wziąć się do roboty,  licząc jednocześnie, że rywala opuści w końcu tak dobra dyspozycja.

Minimalna poprawa gry w drugim secie pozwalała mieć nadzieję na korzystny rezultat końcowy, ale to wciąż Paire dyktował warunki na korcie. Janowicz wygrywał swoje gemy serwisowe, notując również pierwsze asy, ale Francuz był niemal nietykalny przy swoim podaniu. Większość wygranych przez Polaka punktów wiązała się z błędami przeciwnika, sam przez długi czas nie był w stanie zdominować wymiany, tak jak to robił w meczu z Lucasem Pouille i trochę go to irytowało. Na szczęście obyło się bez niepotrzebnych rozmów z sędzią. Kiedy nasz tenisista musiał bronić kolejnych break-pointów, ogarnęła go sportowa złość i w końcu zaczął trafiać w swoim stylu. Paire’a nie przełamał, ale wciąż miał szansę wyrównać stan meczu w tie-breaku. Niestety, Francuz przegrał w nim tylko trzy punkty i powiększył swoją przewagę w setach, co boli, biorąc pod uwagę fakt, że grał już dużo słabiej, a Janowicz dużo lepiej.

Polskiego tenisistę trochę podłamał przegrany tie-break, co było widać, kiedy nawet nie ruszał do skrótów zagrywanych przez Paire’a. Przy stanie 2:2 mógł jednak nastąpić zwrot akcji, ponieważ miał aż trzy break-pointy, lecz żadnego z nich nie wykorzystał. Francuz grał solidnie i nonszalancko zagrywał kolejne dropszoty, które przynosiły mu bardzo łatwe punkty. W końcu dopiął swego – przełamał Janowicza na 5:3 i w kolejnym gemie pewnie zakończył mecz, pokonując Polaka już po raz drugi w przeciągu ostatniego miesiąca, tym razem wynikiem 6:2 7:6(3) 6:4.

Paire był lepszy w każdym elemencie gry. Miał więcej asów (14 do 4), więcej piłek wygrywających (63 do 20), a w ogólnym rozrachunku zdobył aż 104 punkty przy jedynie 79 Polaka. Mimo to Janowicz może być zadowolony z całego turnieju. Wygrał dwa mecze, co pozwoli mu awansować w okolice 110. miejsca w rankingu ATP.

Kolejnym rywalem Paire’a będzie lider światowego rankingu, Andy Murray lub rozstawiony z numerem 28, Włoch Fabio Fognini.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.