Tomasz Świątek: Jeśli Iga zagra w 2. rundzie swój tenis, to jestem dobrej myśli

- Jeśli Iga będzie grała swój tenis i nie będzie "wstrzymywała" ręki, to jestem dobrej myśli. Sama mówiła, że musi pokazać to, co na treningach - mówi w rozmowie ze Sport.pl Tomasz Świątek, ojciec naszej zawodniczki, przed meczem 2. rundy French Open pomiędzy Igą Świątek, a Qiang Wang.

57 minut zajęło Idze Świątek pokonanie w 1. rundzie Roland Garros Francuzki Seleny Janicijević (6:3, 6:0). W czwartek w 2. rundzie Polka zagra z Chinką Xiang Wang, rozstawioną w Paryżu z numerem 16. Początek tego spotkania o godzinie 11:00. Transmisja w Eurosporcie, relacja na żywo w Sport.pl.

Dominik Senkowski: Jak Pan ocenia wczorajszy występ Igi?

Tomasz Świątek: Początek meczu w jej wykonaniu był nerwowy, do czego Iga się później przyznała. Wydaje mi się, że wynikało to m.in. z faktu, że ona dość długo czekała na ten mecz. Turniej ruszył już dawno, a ona grała jako jedna z ostatnich swoje spotkanie pierwszej rundy. To też miało wpływ na tę nerwowość. Ponadto kompletnie nie znała przeciwniczki. W dodatku rywalizowała z Francuzką i publiczność próbowała pomagać swojej zawodniczce. Najważniejsze, że Iga poradziła sobie z tym zadaniem. Pierwszy krok za nią, a co dalej, to zobaczymy. Nie chcę prognozować, co się wydarzy. 

Iga mówiła wczoraj po meczu, że była zaskoczona tym, jak się zestresowała na początku spotkania. Twierdziła, że głównie tym, że była faworytką meczu - pierwszy raz na seniorskim Wielkim Szlemie.

- Bo to również ma na nią wpływ. Ona nie jest w stanie całkowicie odciąć się od tych wszystkich informacji, które do niej dochodzą. Przewijają się one w Internecie, w bezpośrednich rozmowach. Dziennikarze też podkręcają takie tematy, bo nie wierzę, żeby któryś z trenerów, czy ktoś ze sztabu mówił, że ona jest faworytką, bo w ten sposób by tego nie oceniał. Do roli faworytki trzeba też dojrzeć, przejść pewien etap. To może nawet dobrze, że tak się stało, że miała pewną presję na sobie, bo odrobiła kolejną ważną lekcję.

Iga powiedziała też, że czuje się pewna siebie, a z Francuzką zagrała i tak sto razy słabiej niż na treningach. To oznacza, że jest chyba w naprawdę dobrej formie?

- Generalnie tak. Tak się złożyło, że w maju nie grała w żadnym turnieju. Nie udało jej się dostać do drabinki w Rzymie i dlatego ze sztabem udali się na tydzień do akademii Mouratoglou. Jej okres przygotowawczy był przez to nieco zmieniony, w porównaniu do pierwotnych planów. Po tym wszystkim Iga wydaje się być głodna gry, głodna kolejnych spotkań.

Jak Iga powinna zagrać w drugiej rundzie French Open z Chinką Qiang Wang, aby móc liczyć na zwycięstwo?

- Jeśli będzie grała swój tenis i nie będzie „wstrzymywała” ręki, to jestem dobrej myśli. Sama mówiła, że musi pokazać to, co na treningach.

Iga wspominała o współpracy z psycholog Darią Abramowicz. Pana zdaniem, jak duże ma to znaczenie dla jej obecnej kariery?

- Wiem, że docenia tę współpracę, więc na pewno jest ona cenna. Iga musi się wciąż rozwijać na wszystkich polach. Wsparcie psychologa, jeśli ona sama podkreśla jak bardzo jej się przydaje, powinno jej pomóc w grze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.