Roland Garros. Świetny debiut Huberta Hurkacza. Polak awansował do drugiej rundy!

Hubert Hurkacz w swoim debiucie wielkoszlemowym pokonał Tennysa Sandgrena 6:2, 6:2, 3:6, 6:3 i awansował do drugiej rundy French Open. To dla 21-letniego wrocławianina życiowy sukces. Teraz czeka go arcytrudne zadanie - w kolejnej fazie zmierzy się z turniejową "3", Marinem Ciliciem.

Sezon 2018 jest przełomowy dla Huberta Hurkacza. 21-latek pnie się w światowym rankingu, osiąga też coraz lepsze rezultaty w turniejach niższej rangi. Eliminacje do głównej drabinki French Open przeszedł jak burza, dzięki czemu po raz pierwszy w karierze zakwalifikował się do imprezy wielkoszlemowej. W pierwszej rundzie mógł trafić na Novaka Djokovicia lub Dominika Thiema, lecz losowanie postawiło na jego drodze Tennysa Sandgrena – sensacyjnego ćwierćfinalistę tegorocznego Australian Open, który podobnie jak on wielkie granie rozpoczął dopiero w tym roku.

Pierwsze wtorkowe spotkanie na korcie numer 15 rozpoczęło się dość niespodziewanie. Sandgren, uznawany za faworyta tego pojedynku, sprawiał wrażenie zaspanego, słabo poruszał się po korcie i nie potrafił dobrać się do skóry Hurkaczowi. A ten pewnie to wykorzystał. Po kwadransie gry dwukrotnie przełamał serwis rywala i wyszedł na prowadzenie 4:1. Amerykanin nieco się poderwał, ale przewagi odrobić nie zdołał. Pierwszy set padł łupem naszego reprezentanta, który mimo coraz bardziej dającego się we znaki deszczu spokojnie wygrał 6:2.

Kolejnego seta też zaczął znakomicie. Już w gemie otwarcia przełamał Sandgrena i szybko wyszedł na prowadzenie. Amerykanin serwował solidniej, lepiej też grał, ale zupełnie nie był w stanie nawiązać walki z młodszym przeciwnikiem. Hurkacz emanował spokojem, grał bardzo rozważnie i utrzymywał bezpieczną przewagę. Po raz drugi przełamał serwis rywala, a chwilę później dopełnił formalności. Po nieco ponad godzinie polski debiutant prowadził z faworytem 2:0 w setach!

Serwis, dropszoty, ataki, obrona – w każdym z tych aspektów Hurkacz spisywał się doskonale. Czytał kierunki uderzeń rywala, dobiegał do wszystkich piłek, uderzał mocnym topspinem, a kiedy trzeba było – kąsał delikatnym skrótem. Z deszczem jednak nie wygrał. Coraz mocniejsze opady zmusiły sędziego do przerwania pojedynku, a zawodników –  do opuszczenia kortu na czas nieokreślony.

Niestety, stało się to, czego wszyscy się lekko obawiali. Po powrocie na kort Sandgren grał dużo lepiej i zdecydowanie bardziej przypominał ćwierćfinalistę ostatniego turnieju wielkoszlemowego. Przełamał serwis Hurkacza i wyszedł na prowadzenie 4:1. Polak trochę pomagał – w jego grze pojawiły się błędy, szczególnie backhandowe. Pobudzający się okrzykami Amerykanin wygrał trzecią partię 6:3. W tym momencie to on miał przewagę psychologiczną.

Czwarta odsłona była zdecydowanie najbardziej wyrównana. U obu tenisistów pojawiło się zmęczenie, ale zdołali wygrywać dość pewnie swoje gemy serwisowe. Przy stanie 4:3 toczyła się gra na przewagi, którą zwycięsko zakończył Hurkacz. Przełamał Sandgrena, a chwilę później swoim serwisem postawił kropkę nad i. Pokonał Amerykanina 6:2, 6:2, 3:6, 6:3 i zacisnął pięść w geście triumfu.

Wtorkowe zwycięstwo to dla Huberta Hurkacza największy dotychczasowy sukces. Pokonując Tennysa Sandgrena Polak udowodnił, że ma aspiracje, aby powoli zbliżać się do czołówki światowego tenisa. Póki co awansuje w okolice 150. miejsca światowego rankingu. Może wyżej, ale najpierw czeka do ogromne wyzwanie. W drugiej rundzie po przeciwnej stronie siatki stanie mistrz US Open 2014 i czwarta rakieta świata – Chorwat Marin Cilić. Ich pojedynek odbędzie się w czwartek.

Hubert Hurkacz (Polska) – Tennys Sandgren (USA) 6:2, 6:2, 3:6, 6:3

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.