Roland Garros. Agnieszka Radwańska w trzeciej rundzie. Sakowicz-Kostecka: na szczęście w tenisie nie ma punktów za styl

- Widać, że Agnieszka jest zadowolona z tego, że przepchnęła się do trzeciej rundy - mówi Joanna Sakowicz-Kostecka po zwycięstwie Agnieszki Radwańskiej nad Alison van Uytvanck 6:7, 6:2, 6:3 w drugiej rundzie Rolanda Garrosa. Belgijka notowana na 113. miejscu w rankingu WTA, sprawiła zajmującej 10. pozycję Polce mnóstwo problemów. Teraz Radwańska zagra z Alize Cornet. I choć ma z Francuzką bilans 7:1, nie będzie faworytką.

Łukasz Jachimiak: „Uff. Nieważne jak, ważne, że do przodu” – tak skomentowała Pani na Twitterze awans Agnieszki Radwańskiej do trzeciej rundy Rolanda Garrosa. Czyli styl nieważny wobec faktu, że pierwszy raz od stycznia Polka wygrała dwa mecze w jednym turnieju?

Joanna Sakowicz-Kostecka: Powiem szczerze: to jest mały sukces, że ona wygrała ten mecz. Bardzo się obawiałam tego spotkania. Van Uytvanck potrafi być groźna, a Agnieszka ma ostatnio formę bardzo kiepską. Nie można było oczekiwać, że nagle po kontuzji, trenując bardzo niewiele, będzie zachwycać grą. No nie zachwyca. Ale na szczęście w tenisie punktów nie przyznaje się za styl, więc należy się cieszyć, że jest zwycięstwo. Zresztą, widać, że Agnieszka też jest zadowolona z wyniku, z tego, że przepchnęła się do trzeciej rundy.

W niej zagra z Alize Cornet [43 WTA]. Z Francuzką Polka wygrała siedem z ośmiu meczów, ale mam wrażenie, że tym razem nie będzie faworytką.

- Też myślę, że w Cornet należy upatrywać faworytkę. I to powinno działać na korzyść Agnieszki. Nie będzie obciążona. Po niej w tym turnieju nie można się wiele spodziewać, każde zwycięstwo trzeba uważać za jej mały sukces, tak też będzie w trzeciej rundzie. Agnieszka może wyjść zupełnie bez presji. W Paryżu nigdy szczególnie jej się nie wiodło, a teraz, po pięciu tygodniach bez gry, na pewno nikt się po niej nie spodziewa takiego tenisa, jaki prezentowała wtedy, kiedy dochodziła do finału Wimbledonu.

Co cechuje Cornet, jak można ją opisać?

- Jest przede wszystkim zadziorna, bardzo waleczna, nakręca ją publiczność, bardzo lubi grać u siebie. Agnieszka już kiedyś grała z nią w Paryżu i sobie poradziła [w 2008 roku wygrała 6:4, 6:4 w trzeciej rundzie], ale wtedy Cornet była jeszcze bardzo młoda [miała 18 lat]. Teraz to będzie mecz przypominający Puchar Federacji. Wszyscy będą za Francuzką, bardzo zresztą lubianą. I grającą bardzo przyzwoicie. W drugiej rundzie ona wygrała z Barborą Strycovą, a pokonać Czeszkę to nie jest prosta sprawa, zwłaszcza na korcie ziemnym. Na pewno Agnieszce będzie trudno. Trafi na dobrze dysponowaną, cierpliwą rywalkę. I zdecydowanie bardziej ograną w tym sezonie. Radwańska musi się mentalnie przygotować, że mecz może trochę potrwać.

Zbigniew Boniek w "Wilkowicz Sam na sam": Bardziej to wyglądało jak obóz koncentracyjny, a nie mecz piłkarski. Wypchnięto nas na ten finał. Ja nie chciałem grać. I nie wziąłem grosza premii za to zwycięstwo

Więcej o:
Copyright © Agora SA