Australian Open. Iga Świątek przeszła kwalifikacje. Tomasz Świątek: Iga wciąż ma spore rezerwy

Iga Świątek zadebiutuje w turnieju głównym Australian Open! Polka w ostatnim spotkaniu eliminacyjnym pokonała Amerykankę Danielle Lao 6:1, 6:3. - Iga zagrała poprawnie, ale nie pokazała wszystkich swoich atutów. To dobry prognostyk na przyszłość - mówi Tomasz Świątek, ojciec naszej młodej zawodniczki.
Zobacz wideo

Dla Igi Świątek to pierwszy sezon, w którym występuje w turniejach cyklu WTA. W nowozelandzkim Auckland 17-latka odpadła w 3. rundzie kwalifikacji po porażce ze Słowaczką Janą Cepelovą. Dużo lepiej idzie jej za to w wielkoszlemowym Australian Open. Polka już awansowała do turnieju głównego w Melbourne, w którym we wtorek w 1. rundzie zmierzy się z Rumunką Aną Bogdan (81. WTA). Zwyciężczyni tego meczu w kolejnej rundzie zagra z lepszą z pary: Camila Giorgi (rozstawiona z nr 27) - Dalila Jakupović.

***

Dominik Senkowski: Debiut w wielkoszlemowych eliminacjach i od razu awans do turnieju głównego. Jest Pan zaskoczony, że poszło Idze tak łatwo z Danielle Lao?

- Tomasz Świątek, ojciec Igi: Myślę, że Iga rozkręca się w Australii z meczu na mecz. To dobry prognostyk na następne spotkania. Z Lao zagrała poprawnie, ale jednocześnie nie pokazała wszystkich swoich atutów. Zagrała tak trochę bardziej pod przeciwniczkę. Ta z kolei moim zdaniem nie postawiła Idze zbyt dużych wymagań. Pogoda i średnio wymagająca gra rywalki sprawiły, że Iga grała dosyć ekonomicznie.

Czy miał Pan już okazję rozmawiać z córką oraz jej trenerem po tym spotkaniu?

- Tak, są bardzo zadowoleni. Aczkolwiek jej trener przyznał, że Iga nie zagrała swojego najlepszego meczu. Nie pokazała wszystkiego. Dla mnie to dobra wiadomość w kontekście przyszłości. 

Czyli w jej grze widzi Pan jeszcze rezerwy?

 - Tak i to spore. Gdy trafi jej się trudniejsza przeciwniczka, powinna pokazać jeszcze wyższe umiejętności.

Po zwycięstwie nad Amerykanką nie było widać u Igi wielkiej radości. To była dla niej formalność, bo przyjechała do Melbourne po więcej?

- Myślę, że to tak, jak w powiedzeniu, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Iga nie myślała tylko o tym, by wejść do głównej drabinki Australian Open. Ona chce w Melbourne powalczyć o coś więcej. To słuszne podejście.

Iga zmierzy się w 1. rundzie Australian Open z Rumunką Aną Bogdan. Jak Pan ocenia to losowanie?

- Na pewno Rumunka jest dużo bardziej doświadczona od Igi, bo ma 26 lat. Obecnie jest 81. w rankingu, najwyżej była na 50. miejscu. Zatem to solidna zawodniczka, która potrafi grać. Nie będzie to dla naszej tenisistki łatwy mecz, bo w głównej drabince Wielkiego Szlema na takie nie można już liczyć. Zobaczymy, co się wydarzy. Mam nadzieję, że Iga rozpoczynając zmagania w turnieju głównym, wejdzie na swój wyższy próg umiejętności i koncentracji.

Niektórzy zastanawiają się już nad ewentualną kolejną rywalką Igi. W drugiej rundzie mogłaby zagrać z lepszą z pary Camila Giorgi - Dalila Jakupović.

- Za daleko już sięgamy. Najważniejszy jest teraz ten mecz z Bogdan. Dopiero po nim będziemy myśleć, co dalej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.