Tenis. Iga Świątek i Hubert Hurkacz przyszłością polskiego tenisa

Agnieszka Radwańska zakończyła w tym roku karierę, a Jerzy Janowicz przestał być klasyfikowany w rankingu ATP. Z drugiej strony Iga Świątek rozwijała się w szalonym tempie, a Hubert Hurkacz mozolnie budował swoją coraz mocniejszą pozycję w gronie najlepszych tenisistów świata. Ta dwójka młodych zawodników jest dla naszego tenisa nadzieją na lepsze czasy.
Zobacz wideo

Po kolejnych niepowodzeniach Agnieszki Radwańskiej i informacjach o stanie zdrowia Jerzego Janowicza kibice tenisa nad Wisłą pogrążali się w ostatnich latach w coraz większym smutku. Zwłaszcza, że nie było widać u nas nowych tenisowych talentów. Niespodziewanie 2018 rok przyniósł zmianę pokoleniową. Na następczynię Radwańskiej namaszczono Igę Świątek. Na następcę Janowicza Huberta Hurkacza. Okazało się, że przedstawiciele nowej generacji tenisowej mogą pochodzić nie tylko z Bałkanów, USA, Niemiec czy Australii, ale także i z naszego kraju. Oczywistym jest, że ani od Świątek, ani od Hurkacza nie można oczekiwać, że już w przyszłym roku wskoczą do czołówki rankingów WTA i ATP. Ale znów mamy za kogo trzymać kciuki na światowych kortach.

Bohaterowie kończącego się roku w polskim tenisie:

Agnieszka Radwańska

W listopadzie Agnieszka Radwańska zdecydowała się zakończyć karierę. Krakowianka w ostatnich dwóch sezonach znacznie obniżyła loty, wypadając nie tylko z pierwszej „10” WTA, ale i poza pierwszą „50”. W październiku notowana była w rankingu kobiecym na miejscu 65. Radwańska uznała, że z powodów zdrowotnych nie jest w stanie już grać na zadowalającym ją poziomie i dlatego kończy z zawodowym uprawianiem tenisa.

Radwańska przez 13 lat kariery osiągnęła więcej, niż miała prawo osiągnąć. Krakowianka zawsze była delikatną i drobną zawodniczką, która opierała swoją grę na technice i inteligencji, a nie na sile i mięśniach. Mimo to, potrafiła zajść do finału turnieju wielkoszlemowego (Wimbledon 2012) oraz dwukrotnie być wiceliderką rankingu WTA. Ponadto triumfowała w WTA Finals 2015, dotarła dwa razy do półfinału Australian Open (2014 i 2016) i raz do ćwierćfinału Roland Garros (2013). Zwyciężyła w 20 turniejach w zawodowym cyklu WTA.

Radwańska chwalona była przez wiele lat za bardzo równą grę. Przez kilkaset tygodni utrzymywała się w pierwszej „10” rankingu tenisistek. - Są tacy, którzy potrafią przez lata grać bardzo dobrze i tacy, jak ich to nazywam „meteoryty”, którzy wyskakują z wysoką formą tylko na moment. Dlatego tak bardzo trzeba podziwiać Agnieszkę Radwańską, która tyle lat potrafiła prezentować równy dobry poziom – przekonywał w rozmowie ze Sport.pl Wojciech Fibak, najlepszy polski tenisista w historii.

Krakowianka mimo wielu sukcesów nie zawsze była doceniana w Polsce. - Jej sukcesy są zdecydowanie za mało doceniane w naszym kraju. Wystarczy przejrzeć internet i komentarze po jej mniej udanych meczach. Nikt nie wnikał dlaczego przegrała, tylko połowa internautów uważała za zasadne wylać na nią wiadro pomyj, na co ona absolutnie nie zasługiwała. Bo nawet jeśli przegrywała, to nie dlatego, że jej się nie chciało grać – co jej często zarzucano. Za każdą jej porażką stała jakaś przyczyna – mówił w rozmowie ze Sport.pl Artur Rolak z magazynu Tenisklub.

Rolak wskazywał także: - Uważam, że trzeba cieszyć się z tego, co jej się udało. Patrzymy na Agnieszkę z bardzo krótkiej perspektywy, bo jest nam bliska jako Polka. Natomiast jeśli przeczytamy opinie o niej fachowców, tenisistów i tenisistek z całego świata, którzy mają większy dystans i patrzą na nią bardziej obiektywnie, to zrozumiemy, jak dobrą była zawodniczką.

Na wiadomość o zakończeniu przez Radwańską kariery zareagowało wiele sław światowego tenisa. - Nie spodziewałem się, że to nastąpi. Zapamiętam ją, zresztą jak wielu z nas, jako jedną z najsprytniejszych i najmądrzejszych zawodniczek, jaką kiedykolwiek miałem okazję oglądać. Nie posiadała atutów siłowych, jak choćby Serena Williams, ale znakomicie potrafiła przewidywać to, co się wydarzy na korcie. Niezwykle mądrze wykorzystywała również to, jak gra rywalka – chwalił najlepszą polską tenisistkę w historii Novak Djoković.

-  Czuję wielki smutek i ból. Tenis Agnieszki był do podziwiania. Styl, technika, spryt. Będzie mi jej bardzo brakować. Uważam, że Agnieszka to jeden z największych tenisowych talentów, jaki kiedykolwiek przyszedł na świat. Wśród kobiet, jeśli chodzi o talent do tenisa, trzeba ją wymieniać na jednym oddechu ze Steffi Graf i Martiną Hingis – mówił z kolei w rozmowie ze Sport.pl Wojciech Fibak.

Radwańska zakończyła karierę pełną sukcesów, choć upragnionego Wielkiego Szlema nie zdołała wygrać. - Rozumiem, że wszyscy by chcieli, żeby Agnieszka szlema miała w dorobku, bo było bliziutko. Ale ja pamiętam, że praktycznie za każdym razem jak się zaczynał turniej wielkoszlemowy, to od większości ekspertów słyszeliśmy, że ona nic wielkiego nie ugra, bo są rywalki większe, silniejsze, a ona choć jest sprytna, ma fantastyczne czucie kortu i intuicję, to silniejsze tenisistki nie pozwolą jej nic zdziałać. A ona wygrała mnóstwo meczów, wiele razy docierała do ćwierćfinałów, była w półfinałach, w finale. I moim zdaniem tylko szczęścia jej zabrakło do wygrania któregoś z tych turniejów. Zdecydowanie było ją na takie zwycięstwo stać – przekonywała w rozmowie ze Sport.pl Magdalena Grzybowska, była menedżerka sióstr Radwańskich.

Jerzy Janowicz

Dla Jerzego Janowicza mijający rok był jeszcze gorszy niż dla Agnieszki Radwańskiej. 28-letni tenisista z powodów zdrowotnych nie rozegrał w tym sezonie ani jednego meczu! Ostatnie spotkanie z jego udziałem miało miejsce w październiku 2017 roku w ćwierćfinale challengera w Bratysławie. Z tegoż względu Janowicz systematycznie w ciągu ostatnich 12 miesięcy spadał coraz niżej w rankingu ATP, aż w końcu w listopadzie przestał być w tym zestawieniu klasyfikowany.

Jerzy Janowicz zmagał się w poprzednich miesiącach z kontuzjami obu kolan, a ostatnią operację przebył w sierpniu. Obecnie przechodzi rehabilitację, a w wolnych chwilach komentuje mecze tenisa w stacji Eleven Sports. Co prawda łodzianin zapowiada, że w przyszłym roku zamierza wrócić na korty, jednak trzeba mieć świadomość, jak trudne będzie to wyzwanie. Ponieważ 28-latek wypadł z rankingu, musi zaczynać praktycznie od zera. - W przypadku Jerzego może być o tyle łatwiej z powrotem na korty, że on ma olbrzymi talent. Ale pewnych rzeczy nie przeskoczy - system rozgrywek zmusi go do grania na początku w mniejszych turniejach. Tymczasem on już miał okazję występować na wielkich kortach podczas wielkich imprez. Przy dużej publiczności, przy wyjątkowych okazjach, prezentował się najlepiej. Potrafił wtedy wydobyć z siebie maksimum możliwości. Dlatego rywalizowanie w małych turniejach z nieznanymi przeciwnikami, którzy jednocześnie będą wymagający, może być dla niego niezwykle trudne – przekonywał w rozmowie ze Sport.pl Wojciech Fibak.

Jerzy Janowicz jest młodszy o rok od Agnieszki Radwańskiej, ale znalazł się w sytuacji jeszcze gorszej niż krakowianka. Wydaje się, że przyszły rok może być decydujący dla jego kariery. Albo łodzianin zdoła ją uratować, albo podobnie jak Radwańska, przejdzie na sportową emeryturę.

Iga Świątek

17-letnia Iga Świątek przebojem wdarła się w tym roku do umysłów i serc polskich kibiców. Pochodząca z Warszawy tenisistka nie zadebiutowała jeszcze w cyklu WTA, a już została okrzyknięta największą nadzieją polskiego tenisa od czasu debiutu Agnieszki Radwańskiej.

Świątek wygrała w lipcu juniorski Wimbledon w singlu, a trzy miesiące później na Letnich Igrzyskach Olimpijskich Młodzieży w Buenos Aires zdobyła złoto w deblu w parze z Kają Juvan ze Słowenii. 17-latka wśród rówieśniczek osiągnęła już niemal wszystko, co mogła. Słusznie więc jej sztab uznał, że czas na kolejne wyzwania – na pierwsze starty wśród najlepszych tenisistek świata. Już 29 grudnia Świątek rozpocznie kwalifikacje do turnieju w nowozelandzkim Auckland, a będzie to dla niej pierwsza impreza cyklu WTA w karierze. W styczniu nastolatka planuje wystartować w kwalifikacjach do wielkoszlemowego Australian Open.

Polka może walczyć o awans do turnieju głównego otwartych mistrzostw Australii, bo w kończącym się roku udało jej się bardzo poprawić miejsce w rankingu tenisistek.  Sezon zaczynała na miejscu 727., a kończy na pozycji 179. Spory skok, dzięki któremu uzyskała prawo gry w eliminacjach Australian Open. W ostatnich miesiącach Świątek umiejętnie łączyła starty juniorskie z występami w turniejach „dorosłych” niższej rangi  ITF, wygrywając aż cztery imprezy z tego cyklu.

Czy Iga Świątek z utalentowanej juniorki wyrośnie z czasem na liczącą się na świecie dorosłą tenisistkę? Jest na to szansa, ale wiele zależy od jej sztabu oraz od samej zawodniczki. W  nowoczesnym tenisie by wygrywać, trzeba być odpowiednio przygotowanym fizycznie i mentalnie. Tylko suma tych dwóch składników daje sukces. Dlatego 17-latka musi teraz bardzo ciężko pracować nad kondycją fizyczną, by przygotować organizm do wielkiego wysiłku. Starty w juniorach, a seniorach, to zupełnie inna bajka. Ponadto ważne, by zawodniczka była odpowiednio nastawiona psychicznie do rywalizacji. Albo trener sam jest dobrym psychologiem, albo powinien korzystać w tym zakresie ze wsparcia z zewnątrz. Mimo, że Świątek zapowiada się na wielką tenisistkę, to jeszcze wiele zmiennych musi się spełnić, by mogła dorównać Agnieszce Radwańskiej.

- Iga Świątek ma ogromny potencjał, ale jak to przed 17-latką, wciąż wiele jest niepewności. Pamiętajmy, że u Agnieszki droga od zwycięstwa w Wimbledonie juniorek, do awansu do finału seniorskiego Wimbledonu trwała sześć lat. Uważam, że to był bardzo krótki czas. Gdyby Idze udało się za sześć lat wystąpić w finale dorosłego Wimbledonu, to powiedziałbym, że jej kariera rozwinęła się bardzo szybko – mówił w rozmowie ze Sport.pl Artur Rolak.

W przypadku tak młodej tenisistki jak Świątek ważne jest to, by umiejętnie prowadzić jej karierę. Dotychczas jej sztab, na czele z trenerem Piotrem Sierzputowskim, zdają się być tego świadomi. Polka dostawała już dzikie karty do dużych turniejów, bo zwycięstwo na Wimbledonie juniorskim rozsławiło jej nazwisko. Mimo to jej współpracownicy konsekwentnie odrzucali w tym roku zaproszenia od organizatorów większych imprez dając jasny znak, że na razie nastolatka ma sumiennie zbierać punkty w mniejszych turniejach, a na większe wyzwania przyjdzie czas od przyszłego roku. Taktyka ta była słuszna, bo w przypadku młodej zawodniczki nie można przesadzić z liczbą występów na początku dorosłej kariery, organizm prędzej czy później może to boleśnie odczuć.

Świątek została czwartą Polką w historii tenisa, która wygrała juniorski Wimbledon. Wcześnie były to Aleksandra Olsza, Urszula Radwańska i Agnieszka Radwańska. Ważne więc, by 17-latka poszła w ślady tej ostatniej, a nie dwóch pozostałych. To, czym Świątek wyróżnia się już teraz mimo młodego wieku, to sprecyzowane plany i ambicje. Nastolatka mierzy wysoko i wcale tego nie ukrywa. - Moim celem jest wygranie wszystkich seniorskich turniejów wielkoszlemowych i igrzysk olimpijskich – mówiła w rozmowie ze Sport.pl.

Takie stawianie sprawy w naszym sporcie nie jest częste. Zwykle słyszymy od zawodników, że chcą po prostu wykonać swoje zadanie, oddać dobry skok, dać z siebie wszystko itd. Tak śmiało o konkretny celach sportowych rzadko kto mówi.

- Podejście Igi jest świetne. Zwłaszcza że przecież trenuje kraju, w którym tenis jest na dramatycznie niskim poziomie. Mówię o szkoleniu, infrastrukturze, świadomości. Fakt, że ma odwagę marzyć o wielkich rzeczach już jest czymś wielkim. Pamiętam, że jak będąc w wieku Igi mówiłam, że chciałabym jechać na igrzyska olimpijskie, czyli marzyłam w sumie skromnie, to pukano się w czoło. Mojemu pokoleniu zabraniano marzyć o igrzyskach, a co dopiero o wygraniu turnieju wielkoszlemowego. Iga mówi odważnie o swoich celach i bardzo życzę jej, żeby te cele zrealizowała – mówiła w rozmowie ze Sport.pl była tenisistka, a obecnie komentatorka, Joanna Sakowicz-Kostecka.

Hubert Hurkacz

Dla 21-latka z Wrocławia ostatnie miesiące należały do najlepszych w karierze. Sezon 2018 Hurkacz zaczynał na 238. miejscu w rankingu ATP, a skończył na pozycji 87. Polski zawodnik wygrał w tym roku dwa challengery (Brest i Poznań). W Wielkim Szlemie dwukrotnie dochodził do 2. rundy (US Open i Roland Garros – w obu przypadkach odpadał z Marinem Ciliciem, z tym że w Paryżu po bardzo wyrównanym czterosetowym meczu).  W nagrodę za dobre wyniki został zaproszony na imprezę Next Gen ATP Finals, która w listopadzie odbyła się w Mediolanie. Tak, jak każdy sezon kończy się rywalizacją mężczyzn turniejem ATP World Tour Finals (w ostatnich latach w Londynie), tak na koniec roku dla najzdolniejszych, najlepiej zapowiadających się młodych tenisistów, organizowany jest Next Gen ATP Finals. Tym razem do tego elitarnego grona młodych zdolnych zakwalifikował się także Hurkacz, obok takich nowych gwiazd tenisa jak m.in. Grek Stefanos Tsitsipas, Rosjanin Andriej Rublow czy Australijczyk Alex De Minaur. Polak nie zdołał wyjść ze swojej grupy, bo choć wygrał z Hiszpanem Jaume Munarem, to przegrał z Amerykaninem Francesem Tiafoe i z Tsitsipasem. Już jednak sam udział dla 21-latka z Wrocławia w tak prestiżowej imprezie był dla niego wielkim wyróżnieniem. Podobnie jak nominacja do nagrody ATP w kategorii Odkrycie Roku 2018 (wygrał ostatecznie de Minaur).

- Znam Huberta od dawna, widziałem go na turniejach 12-, 14-latków. Gdyby mi ktoś wtedy powiedział, że to będzie tenisista najlepszej setki, to bym absolutnie nie uwierzył. Był zupełnie nieskoordynowany, niepoukładany w sensie tenisowym, bo absolutnie nie charakterologicznym. Ale okazało się, że bardzo mądra praca, bardzo duży nacisk na przygotowanie fizyczne, bardzo dobry wybór ludzi do współpracy, wiara w siebie – to wszystko dało efekt. A co do wiary w siebie, to muszę wspomnieć wywiad z Hubertem, który czytałem na początku tego roku. On tam mówił, że jego celem jest zakończenie sezonu w Top 50 rankingu ATP. Czytałem i mówiłem sobie „Nie no, chłopak trochę zwariował”. A teraz muszę przyznać, że zrealizował 95 proc. tego ambitnego celu. Widać, że nie rzuca słów na wiatr, że wszystko jest podparte fundamentami, a liczby nie kłamią. Staram się oglądać wszystkie mecze Hurkacza, jak nie ma ich w telewizji, to szukam w internecie. I widzę, że jego gra się rozwija. Nie tylko aspekt fizyczny, gdzie zrobił kolosalny postęp i gdzie jeszcze ma dużą rezerwę, o czym sam mówi, ale też aspekt techniczno-taktyczny – przekonywał w rozmowie ze Sport.pl Dawid Olejniczak.

Kariera Huberta Hurkacza rozwija się bardzo spokojnie. Wrocławianin powoli buduje swoją pozycję wśród najlepszych tenisistów świata. Oby w jego przypadku potoczyło się to inaczej niż u Jerzego Janowicza, który wystrzelił szybko i spektakularnie, ale równie gwałtownie upadł. Można mieć taką nadzieję, bo Hurkacz charakterologicznie jest zupełnie inny niż Janowicz - jak twierdzą jego znajomi - jest dużo bardziej poukładany. -  Rozmawiałem z wieloma ludźmi z polskiego tenisa, ale i z wieloma, których znam z tenisa światowego, i wszyscy są pod wrażeniem, jak ciężko Hubert pracuje, jaki to jest profesjonalista. Spotykam się z takimi opiniami, że to jest drugi Łukasz Kubot, a wiadomo, że Łukasz jest wzorem. Hubert mówi, że bardzo często z Łukaszem rozmawia i słucha jego rad. Hurkacz to skromny chłopak, skoncentrowany na ciężkiej pracy, mądrze prowadzony. Od wielu lat siedzę w polskim tenisie i muszę powiedzieć, że to najlepiej prowadzony polski tenisista od kiedy pamiętam. Najlepiej w sensie otoczenia, ludzi, z którymi współpracuje, wyboru startów, ogólnego podejścia do kariery – chwalił Hurkacza Olejniczak.

Od listopada nowym trenerem 21-latka jest Rene Moller z Nowej Zelandii, który towarzyszył mu już podczas Next Gen w Mediolanie. W grudniu wrocławianin przygotowywał się na Florydzie do nowego sezonu, a w treningach pomagał mu Michał Przysiężny. Najbliższe plany Hurkacza to start w indyjskim Pune (początek rywalizacji 31 grudnia), następnie challenger w Canberze i wielkoszlemowy Australian Open.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.