Australian Open. Simona Halep pokonała Angelique Kerber po fenomenalnym meczu półfinałowym

Spotkanie dwóch największych faworytek Australian Open nie zawiodło. Po trzysetowym boju i znakomitej grze Simona Halep pokonała w półfinale Angelique Kerber 6:3 4:6 9:7. Rumunka w meczu o tytuł zmierzy się z Caroline Wozniacki [2]. Oznacza to, że w Melbourne poznamy nową mistrzynię wielkoszlemową, która zarazem będzie liderką światowego rankingu.

W pierwszym półfinale Caroline Wozniacki [2] pokonała rewelację turnieju, Belgijkę Elise Mertens. Drugi nie bez powodu był zapowiadany jako przedwczesny finał – zmierzyły się w nim aktualna liderka światowego rankingu i powracająca na szczyt mistrzyni Australian Open 2016. Dodatkowym smaczkiem tego starcia był fakt, że obie nie zanotowały w tym roku żadnej porażki – Halep zdobyła wcześniej tytuł w Shenzen, a Kerber w Sydney. Po 10 wygranych meczach z rzędu, jedna z nich musiała zejść z kortu pokonana.

Początek spotkania był dość szokujący. Miały być długie, pasjonujące wymiany, a była totalna deklasacja. Angelique Kerber sprawiała wrażenie nieobecnej, niemal nie istniała na korcie. Halep prezentowała się zaś bardzo solidnie, mądrze wybierała kierunki uderzeń, imponowała regularnością i na dodatek dopisywało jej szczęście. W efekcie Rumunka po… 13 minutach gry wyszła na prowadzenie 5:0.

Kiedy serwowała na seta, popełniła dwa podwójne błędy i niespodziewanie została przełamana. A Kerber zaczęła się budzić. Raz po raz posyłała atomowe forehandy, a po zagraniu skutecznego smecza wydała okrzyk oznaczający, że jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa w tym secie. Odrobiła trzy gemy straty, ale na więcej było już trochę za późno. Przegrała 3:6, widzowie zgromadzeni na Rod Laver Arena wiedzieli jednak, że kolejna partia będzie dużo bardziej interesująca.

Simona Halep z początku wciąż dominowała na korcie, a Kerber była zaskoczona tak ofensywną postawą rywalki. Mimo że Niemka zaczęła słabo i przegrywała 1:3, udało jej się ostatecznie doprowadzić do wyrównania. A Halep zaczęła się mylić. Rumunka została przełamana ponownie i niebawem musiała przełknąć gorycz porażki. Kerber zagrała lepiej, odważniej i zdołała wygrać drugą partię 6:4.

Decydująca odsłona była kapitalnym widowiskiem i prawdziwą wojną nerwów. Na inaugurację obie tenisistki przełamały się po razie, a następnie dwukrotnie wygrały swoje podania. Halep wyszła na prowadzenie 5:3 i serwisem powinna zakończyć spotkanie na swoją korzyść. Powinna, ale po raz kolejny potwierdziła się teza, że podanie nie ma w tym meczu zbyt wielkiego znaczenia.

Kerber po raz kolejny zaszokowała. Będąc na skraju przepaści i broniąc dwóch piłek meczowych potrafiła doprowadzić do wyrównania. Wygrała cztery gemy z rzędu i teraz to ona miała piłki meczowe. Nie wykorzystała ich.

Halep pokazała moc. Biegała po 70 metrów w jednej wymianie i wygrywała bardzo ważne piłki. Udało jej się wyjść na prowadzenie 8:7 i ponownie zyskała szanse na zakończenie spotkania. Tym razem się udało – po dwóch godzinach i 20 minutach zwyciężyła ostatecznie 6:3 4:6 9:7.

Rumunka po raz pierwszy w karierze awansowała do finału w Melbourne, a o swój pierwszy wielkoszlemowy triumf zmierzy się z Caroline Wozniacki. Co ciekawe, ostatni mecz turnieju drabinki kobiet będzie miał dodatkowy smaczek – mistrzyni Australian Open 2018 będzie również liderką światowego rankingu.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.