Jeśli gracie w tenisa - a pewnie gracie, skoro to czytacie - namówcie partnerów, znajomych, kolegów z klubu, trenera. Wystarczą cztery osoby, ponieważ liga rozgrywana jest w formule cztery single plus dwa deble. Zorganizujcie się i spróbujcie. Im więcej nas będzie, tym bliżej znajdziemy rywali takich jak my. Ci, którzy już się zgłosili i zagrali, wiedzą, że nic nie budzi takich emocji jak rywalizacja drużynowa. Tego nie da się opowiedzieć, to trzeba przeżyć.
Na razie skończył się pierwszy sezon. W kilku kategoriach wiekowych, tych mniej licznie obsadzonych, już po pierwszej fazie można było dokonać podziału na pierwszoligowców i resztę. W trzech potrzebne były turnieje finałowe, rozegrane w ostatnią sobotę na kortach trzech stołecznych klubów - Warszawianki (kat. +45), Piaseczna (kat. open) i Tie Breaka (+55).
Wyniki:
kat. +55: ST Tie Break Warszawa, OSiR Lubin
kat. +45: TFC Warszawianka, CHTT Chorzów
kat. open: Olszynka Grochowska, LTC-Team Park Kultury w Powsinie, KT Royal Zielona Góra
Sporteum Tennis & Ski obchodzi 10-lecie istnienia. Z tej okazji w klubie na warszawskiej Choszczówce odbyło się przyjęcie urodzinowe. Obchody jubileuszu zaczęły się nie od przemówień, nie od toastów, tylko od meczu - drużyna klubowiczów podjęła drużynę warszawskich artystów. Wynik nie był najważniejszy, a jak bardzo liczył się sam udział, niech zaświadczy przykład Karola Strasburgera. Aktor szybko rozegrał dwa spotkania singlowe i pożegnał się, pędząc do pracy. "Ze Sporteum do teatrum" - zauważyli jego koledzy.
Wreszcie przyszła kolej na część artystyczną, czyli koncert Andrzeja Pisarzewskiego. Muzyk zaprosił do współpracy Andrzeja Suprona, powierzając mu rolę wokalisty. "Przeżyj to sam" Lombardu, lekko zmienione przez znakomitego zapaśnika i niezłego tenisistę na "Przeżyj to tam" (w domyśle - w Sporteum) stało się gwoździem programu.
Przeżyli wszyscy, choć nie wszyscy całe dziesięć lat. Chętnych do wzięcia udziału w następnym jubileuszu na pewno nie zabraknie.
Tarnów, polski biegun ciepła, stał się na chwilę pępkiem polskiego tenisa. Z inicjatywy Urzędu Miasta zorganizowano tam turniej amatorski Tarnów Tenis Cup, połączony z promocją tej dyscypliny wśród dzieci. Specjalnie na tę okazję zaproszono Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego. Mieli pełne ręce roboty, bowiem stawiła się ponad setka dzieci, a żadne nie odeszło bez kilkuminutowej lekcji.
- Cieszymy się, że powstają takie inicjatywy i zawsze chętnie bierzemy w nich udział. Jesteśmy zaskoczeni wysokim poziomem sportowym prezentowanym przez najmłodszych i wierzymy, że pośród nich znajdą się tacy, którzy zachęceni naszym ciepłym słowem zapiszą się do szkółek tenisowych i kto wie Może przyszły mistrz Wimbledonu będzie pochodził właśnie z Tarnowa? - powiedzieli jeszcze przed powrotem na kort.
Wrócili, bo główną atrakcją wieczoru był mecz pokazowy z udziałem naszej eksportowej pary oraz lokalnych mistrzów Batłomieja Kałuckiego i Michała Matyfi. Na zakończenie tego niezwykle udanego dnia Fyrstenberg i Matkowski wręczyli nagrody zwycięzcom Tarnów Tenis Cup.
Za oknem już nie lato i jeszcze nie jesień, więc np. w Zduńskiej Woli oficjalnie zakończono sezon na kortach otwartych. W finale kat. open Piotr Jaros pokonał Macieja Bańdo 6:4, 6:2, natomiast wśród 50-latków Janusz Słomiński wygrał ze Stanisławem Potrzebnym 6:2, 7:5.
W Olsztynie przyszła kolej na Grand Prix Toyoty i singlistów. Tym razem najlepsi okazali się najwyżej rozstawieni, choć w odwrotnej kolejności niż na liście zgłoszeń - w finale Tomasz Chaciński zwyciężył Przemysława Zielińskiego 6:0, 6:2.
Więcej o Amatorskim Tenisie Polskim - czytaj tutaj >