ATP - zimowe turnieje i nowe korty

Zima wreszcie pokazała całą krasę, ale w Katowicach mało kto miał czas, aby ją podziwiać. Do halowego turnieju o Puchar Prezydenta Miasta zgłosiło się aż 59 graczy, w tym 39 z licencjami atp. Trzy osoby nie dojechały na kryte korty Pro-Tenu, ale i tak sędziowie mieli co robić. Zaczęło się w sobotę, a trzy finały odłożono na poniedziałek.

Czynne do ostatniego gracza

Wiadomość z ostatniej chwili - w finale kat. +35 Agnieszka Widziszowska pokonała Annę Wichę 6:4, 7:5, biorąc udany rewanż za porażkę grupową 6:3, 1:6, 4-10. Uczestniczki rywalizacji w kat. +45 uwinęły się znacznie szybciej, bo zmieściły się w jednej grupie, którą z kompletem punktów wygrała Gabriela Sławik.

Tenis to taki dziwny sport - można wygrać więcej piłek, a przegrać mecz. W finale kat. +35 padł remis - Krzysztof Karwański i Bogdan Głąb zdobyli po 13 gemów. Ten pierwszy rozłożył je sobie niezbyt równomiernie i dlatego pokonał rywala. Gem w pierwszym secie, po sześć w drugim i trzecim - i oto rozwiązanie zagadki. Konkretnie 1:6, 6:4, 6:3.

Oczekiwanie na poniedziałkowe finały najlepiej będą wspominali Bogumił Woźny (+45; wygrał z Romanem Wędrochą 6:4, 3:6, 6:3) oraz Tomasz Musiorski i Piotr Wicha (debel; 6:4, 6:4 ze Sławomirem Drążkiewiczem i Dariuszem Nowakiem).

Ośmioro graczy znalazło jeszcze dość sił, aby zmierzyć się w mikście. Cztery pary, system każda z każdą, a pierwsza nagroda dla Anny Czarneckiej i Marcina Moszczuka, którzy nie oddali nawet seta.

Pewnie, że nie samym tenisem turniej żyje. Było losowanie nagród, było spotkanie - trudno nazywać je integracyjnym, bo przecież znakomita większość uczestników już od dawna jest zintegrowana - połączone z losowaniem nagród. A jeśli komuś dokuczył głód albo pragnienie między meczami, ten znalazł ratunek w restauracji czynnej do ostatniego klienta.

Trzeci na szczycie

W Pabianicach miało dojść do spotkania na szczycie. Na turniej o Puchar Dyrektora MOSiR w Pabianicach przyjechali Łukasz Puk i Wojciech Sawicki - numery 1 i 2 rankingu atp w kategorii otwartej. Nie mógł się go doczekać zwłaszcza lider, bo od pięciu tygodni czekał na okazję do rewanżu za porażkę w Rzeszowie.

No i jeszcze trochę będzie musiał poczekać, ponieważ faworytów pogodził Jakub Ulczyński. Sawickiego wyeliminował w półfinale 6:1, 7:6, a Puka pokonał 6:2, 6:0 w pojedynku o główne trofeum.

Swoje pozycje rankingowe obronili - choć z trudem - finaliści kategorii +35. W półfinale rozstawiony z nr 1 Michał Andrzejczak wygrał z Andrzejem Moczkiem (nr 4) 7:6, 2:6, 11-9, natomiast Krzysztof Stasiak (nr 2) miał trudną przeprawę już w pierwszym meczu z Robertem Śliwińskim - 7:6, 6:4. W finale dość pewnie - 6:4, 6:2 - zwyciężył Andrzejczak.

Panowie po "50" zaprezentowali wariant pośredni. Zaczęli od nieoczekiwanej porażki Waldemara Szmalca (nr 2) z Andrzejem Wasidłowem 3:6, 1:6. Z każdą rundą jednak ta niespodzianka bladła, bowiem jej sprawca zawędrował aż do finału. Nie dał w nim rady najwyżej rozstawionemu Jackowi Merwartowi, który wygrał 6:1, 6:2.

Wszystko w porządku

W Grand Prix Szkoły Tenisa Net wszystko w porządku, zwłaszcza rankingowym. Spośród 16 uczestników turnieju singlowego czterech zostało rozstawionych i właśnie oni obsadzili wszystkie miejsca w półfinałach. Trzech straciło zgodnie po trzy gemy, Andrzej Dembowski "aż" pięć, ale to właśnie on obronił pozycję numer 1, zwyciężając Adama Duka (nr 4) 9:0 i Pawła Kałdana (nr 2) 9:5.

Grę podwójną wygrała para mieszana. Magdalena Kujawska i Marek Szamocki zajęli wprawdzie drugie miejsce w grupie, ale w finale zrewanżowali się Pawłowi Celaremu i Krzysztofowi Ryńskiemu - 9:7.

Tryb przyśpieszony

Na Choszczówce żadnych mikstów, żadnych parytetów - same kobiety. 11 pań zaczęło od eliminacji grupowych. W błyskawicznym tempie zwyciężyła Katarzyna Chmielewska; jakby się bała, że za chwilę na korty Sporteum Tennis & Ski wpadnie spóźniona Justyna Jackowska i znów wygra. Nie wpadła, więc - tracąc tylko trzy gemy w pięciu meczach - zwyciężyła Chmielewska.

Nowy adres

Na mapie atp pojawił się nowy ośrodek - Okęcie Tennis Club. Korty są, infrastruktura jest, więc nie ma na co czekać - trzeba grać. W inauguracyjnym PTC Ladies Doubles wystartowało dziewięć par. Bezkonkurencyjne okazały się Elżbieta Bauć i Janina Karasek, które wygrały wszystkie mecze - w finale 10:5 z Jolantą Kwilman i Grażyną Miętus-Kurbiel.

Więcej o amatorskim tenisie w Polsce - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.