Amatorski Tenis Polski: sławy trenują, amatorzy grają

Pierwszy turniej Janka

Zaryzykujmy i postawmy tezę, że przez trzy dni korty krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego leżały w samym centrum tenisowej mapy Polski. Brakowało chyba tylko Marty Domachowskiej.

Zaczęło się w Barbórkę, a skończyło w Mikołajki. W weekend rozegrano III Mistrzostwa Małopolski Amatorów o Puchar JM Rektora AWF, a dzień wcześniej odbył się wyjątkowy trening z udziałem Agnieszki i Urszuli Radwańskich, Anny Korzeniak oraz Joanny Sakowicz-Kosteckiej. - Jeszcze niedawno można byłoby powiedzieć, że to zajęcia z udziałem czterech najlepszych polskich tenisistek. Brakuje tylko Domachowskiej - śmiał się Bogdan Sakowicz, który razem z córką i jej mężem sprawował pieczę nad turniejem.

Przy organizacji pomagali też studenci uczelni. Swoje kilka groszy dorzuciły nawet siostry Radwańskie. Też studiują, choć na razie zdążyły wysłuchać dwóch wykładów i... przeniosły się na inny kierunek (zaoczna turystyka). Jak same mówiły, angażują się, bo zależy im na promocji tenisa. W niedzielę na korty wpadła natomiast Magdalena Grzybowska. Chyba po raz pierwszy pokazała się publicznie ze swoim nowo narodzonym synkiem, Jaśkiem.

Na korcie było równie tłoczno jak poza nim. Rywalizowano w pięciu kategoriach, a wpisowe zdecydowało się wpłacić więcej osób niż w poprzednich latach. Plan gier był napięty jak na Wimbledonie. Mimo że wszystkie sety zaczynały się od stanu 2:2, pierwszego dnia mecze toczyły się na wszystkich trzech kortach jeszcze długo po północy. Ostatni "gem, set, mecz" padł o w pół do drugiej.

- Liczba zgłoszeń przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Byli ludzie nie tylko z Krakowa, ale z całej Polski. Jeden pan przyjechał nawet prosto z wakacji z Meksyku. Poziom? Niespodziewanie bardzo wysoki. To był zdecydowanie najlepszy turniej z dotychczasowych - cieszyła się Sakowicz-Kostecka.

W kategorii open zwyciężył Bartłomiej Przybył, który kiedyś próbował grać zawodowo, ale jego kariera nie trwała długo. W wyższych kategoriach wiekowych triumfowali Wojciech Wojciechowski i Stanisław Obidowicz. Wśród pań bezkonkurencyjna była Teresa Stochel. W grze podwójnej przez całą drabinkę bez straty seta przeszli Wojciech Buczkowski i Krzysztof Sieniawski.

W mistrzostwach wystartował m.in. Mateusz Ligocki, utytułowany snowboardzisty, który przygotowuje się do startu na igrzyskach olimpijskich w Vancouver. - Co tu robię? Od dziecka gram w tenisa, ale między innymi ze względu na warunki fizyczne postawiłem na snowboard - powiedział zadowolony z siebie przed meczem drugiej rundy. Pierwszą przeszedł dzięki walkowerowi.

Wszyscy grają

Ostatni turniej cyklu Wiśnia Cup w Żorach został zgłoszony do atp i od razu magnes zadziałał. Do stałych bywalców dołączyło kilku przyjezdnych, w tym trzech z oddalonego o 200 km. Organizatorzy witali wszystkich - nie, nie chlebem i solą - okazałym tortem w kształcie kortu. Może i mało dietetyczny, ale za to pyszny. Poza tym kto nie chciał, ten nie musiał nadużywać kalorii, ale mało kto odmówił sobie tej przyjemności.

A na korcie, tym prawdziwym, wykuło się nowe tenisowe powiedzenie - wszyscy grają, a i tak wygrywa Wojciech Jędrszczyk. Zmęczenie wcześniejszymi meczami dało się we znaki zwłaszcza Pawłowi Bączkowi, drugiemu finaliście, któremu sił wystarczyło tylko na 40 minut walki.

Przy okazji organizatorzy już zapraszają wszystkich chętnych do udziału w przyszłorocznym Wiśnia Cup. Pierwszy turniej 21 lutego w samo południe.

Dla potrzebujących

Jubileuszowy, dziesiąty turniej amatorów w Mazańcowicach zgromadził na starcie 46 tenisistów - takiego tłoku na tamtejszych kortach jeszcze nie było. Czterech spośród z nich skorzystało z okazji i dołączyło do atp.

Wojciech Sawicki, zwycięzca kategorii open, zrezygnował z nagrody rzeczowej - dużej torby tenisowej - i poprosił organizatorów, aby przekazali ją komuś bardziej potrzebującemu, najlepiej jakiemuś dziecku. On też kiedyś dostał taką pomoc, więc pora jakoś się odwdzięczyć losowi za życzliwość.

W kategorii +45 najwyższymi umiejętnościami tenisowymi oraz najmocniejszymi nerwami wykazał się Mieczysław Piwowarski, który trzy z czterech pojedynków (w tym finałowy z Januszem Haratem) wygrał w trzech setach po super tiebreaku.

Hojna jesień

Najwięcej nagród rozdano w Katowicach - w Pucharze Jesieni rywalizowano w aż siedmiu konkurencjach. Oto lista zwycięzców: Katarzyna Bieniec (open), Małgorzata Oboza (+45), Marcin Moszczuk (open), Michał Andrzejczak (+35), Aleksander Tor (+45), Robert Zając (+55) oraz Mariusz Kurowski i Dariusz Nowak (debel).

Mikołajki na korcie

W Warszawie w turnieju mikołajkowym grała młodzież. Do prezentów dorzucili się oczywiście organizatorzy ze Szkoły Tenisa Tie Break, ale nic przecież nie zastąpi uczucia, jakie daje wygrany mecz. Z tego powodu najwięcej powodów do radości mieli Adam Piechowski (w kategorii -16 wszystkich starszych rywali) i Kajetan Cygański (-12).

Biegun ciepła

Zaczęliśmy od ryzykownej tezy geograficznej, tak też kończymy. Jeśli ktoś sądzi, że polski biegun ciepła leży gdzieś na Dolnym Śląsku, to bardzo się myli. Prawidłowa odpowiedź, przynajmniej w miniony weekend, była następująca: Łososina Dolna. Tak, w Beskidach. Dowód jest banalnie prostu - w miniony weekend dało się rozegrać tam turniej na świeżym powietrzu! W obu kategoriach - open i +35 - zwyciężył Edward Oleksy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.