Radwański dla Sport.pl: Szavay jest do ogrania

- Mecz Agnieszki z Agnes Szavay może być ciężki, bo Węgierka gra agresywnie, ale nie wali na oślep, umie kombinować na korcie. Jest jednak do ogrania. Z kolei Urszula w pojedynku z Karoliną Wozniacki nie jest faworytką, ale nie ma nic do stracenia i będzie chciała zrewanżować się za juniorski Wimbledon 2006 - mówi Sport.pl o szansach córek na ćwierćfinał Indian Wells trener Robert Radwański.

Agnieszka w godzinę pokonała Wozniak - czytaj relację

18-letnia Urszula Radwańska pokonała 6:3, 7:6 (7-3) Alexę Glatch z USA i prawdopodobnie we wtorek zagra o ćwierćfinał z Dunką polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki. W poniedziałek dołączyła do niej 20-letnia Agnieszka, która łatwo rozbiła 6:1, 6:4 mającą polskie korzenie Aleksandrę Wozniak z Kanady. O ćwierćfinał zagra w środę z Węgierką Agnes Szavay.

Jak pan ocenia zwycięstwo Agnieszki z Aleksandrą Wozniak?

Robert Radwański: , ojciec i trener sióstr: - Nie był to wspaniały mecz, ale krótki i to dla nas najważniejsze. Jak się chce mieć ambicje wygrania w takim turnieju kilku spotkań, to trzeba po prostu oszczędzać siły. Agnieszka bardzo potrzebowała takiego łatwego zwycięstwa. Ola Wozniak na pewno gra lepiej niż pokazała w poniedziałek, ale była wyraźnie spięta. Tak to w tenisie bywa, że nie zawsze wszystko wychodzi, nie zawsze da się grać na pełny gwizdek. Dla nas to akurat bardzo dobrze. Dla Oli gorzej, ale co mam powiedzieć.

O ćwierćfinał Agnieszka zagra z Węgierką Agnes Szavay (WTA 27). Co pan powie o rywalce?

- Grały ze sobą dwa lata temu w Palermo. Szavay zwyciężyła wtedy bardzo łatwo, ale to było na mączce i w potwornym upale. Wcześniej to Agnieszka wygrała z nią w juniorskim Wimbledonie na trawie. Oprócz tych dwóch meczów, nie grały ze sobą. To będzie też pierwsza konfrontacja na hardkorcie.

Czy styl gry Szavay będzie pasował Agnieszce?

- To może być ciężki mecz. Węgierka gra agresywnie, ale to nie jest ten typ, który wali identyczne piłki na oślep, byle mocno. Szavay umie grać kombinacyjnie i dobrze taktycznie. Ostatnio gra jednak ze zmiennym szczęściem. W tym roku była w ćwierćfinale w Acapulco, ale poza tym, przegrywała wcześnie. Na pewno jest do ogrania, choć trzeba pamiętać o jej dużych możliwościach. To rywalka, która ma potencjał. Wygrywała już turnieje, była w drugiej dziesiątce na świecie. Nie ma się jednak czego bać, trzeba grać i tyle.

Satysfakcja jest chyba podwójna, bo po raz pierwszy obie pana córki grają tak dobrze w tym samym, i to bardzo dużym, turnieju?

- To prawda. Pierwszy raz idą "łeb w łeb". Ula ma jednak w czwartej rundzie trudniejsze zadanie. Karolina Wozniacki [WTA 13] jest faworytką. Ale jeśli Ula zagra bez kompleksów, to też ma szansę. Z Karoliną ma rachunki do wyrównania jeszcze z juniorskiego Wimbledonu. W 2006 r. przegrała w półfinale marnując meczbola. Być może teraz uda się zrewanżować. Dla Uli to już jest bardzo udany turniej, bo chyba wreszcie uwierzyła w swoje możliwości. Dzięki 1/8 finału awansuje do setki. Dziewczyny częściej będą mogły grać razem w tych samych turniejach. I o to właśnie nam chodziło.

Co z kontuzją kostki Urszuli [skręciła ją przy meczbolu ze Swietłaną Kuzniecową]?

- Ma ciągle trochę opuchlizny, ale na szczęście nie było żadnego naderwania. Dlatego może biegać. Lekarze założyli jej bandaż z taką specjalną małą szyną usztywniającą.

Jaka atmosfera w Indian Wells? Dużo kibiców?

- W weekend były dzikie tłumy. Nie wiedziałem jeszcze takich w Kalifornii. Na meczu Agnieszki w drugiej rundzie ze Stosur był komplet, na spotkaniu Urszuli z Glatch też bardzo dużo. Jest trochę Polonusów, więc dziewczyny mają solidny doping, ale Amerykanie na tyle znają się na tenisie, że dopingują dziewczyny z różnych krajów, bez względu na narodowość, a więc także Agnieszkę i Ulę.

Urszula zawsze miała możliwości, brakowało wiary w siebie - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.