Raport: Czy tenisem rządzi mafia?

Niezależny zespół wysnuł w poniedziałek wniosek, że 45 meczów zawodowego tenisa z ostatnich pięciu lat wymaga dokładniejszego rozpatrzenia z powodu podejrzanych schematów bukmacherskich. Burzę na temat uczciwości tenisistów rozpętał zeszłoroczny przypadek z polskiego turnieju, kiedy to rozstawiony z numerem 1. Rosjanin Nikołaj Dawidienko nagle kreczował.

Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF), ATP i WTA Tour oraz organizatorzy wszystkich czterech Wielkich Szlemów opublikowały efekty badań w 66-stronicowym raporcie.

Czytamy w nim, że choć "zawodowy tenis nie jest ani urzędowo, ani systematycznie korumpowany, potencjalnie znajduje się na skrzyżowaniu".

W raporcie przeanalizowano 73 spotkania z ostatnich pięciu lat. 45 z nich wzbudziło wątpliwości "z perspektywy bukmacherskiej". Nie wiadomo o jakie mecze chodzi.

- Stwierdzamy, że nie znaleźliśmy żadnych dowodów na zaangażowanie "mafii" w szkodzenie tenisowi. Nie łudzimy się jednak, że żadne osoby z półświatka przestępczego nie podejmują prób obalenia bądź korumpowania działaczy czy zawodników i że mogą to być nawet zorganizowane grupy.

Raport powstał na fali wydarzeń związanych z obstawianiem spotkań w tenisie. Wydarzeniem bez precedensu było unieważnienie wszystkich zakładów oddanych na mecz z udziałem Nikołaja Dawidienki w zeszłym roku przez jedną z internetowych firm bukmacherskich z powodu podejrzanych schematów obstawiania. Czwarty w rankingu Rosjanin kreczował w meczu przeciwko notowanemu na 87. pozycji Martinowi Vassallo Arguello w turnieju Orange Prokom Open, za przyczynę podając uraz stopy.

Od czasu meczu Dawidienki, zawodnicy zaczęli zwierzać się, że nachodzili ich ludzie z zewnątrz, próbując wpłynąć na mecz. Belg Gilles Elseneer wyznał, że oferowano mu ponad 100 tys. dol. za porażkę z Włochem Potito Starace w pierwszej rundzie Wimbledonu w 2005 r.

Pięciu graczy, z czego wszyscy są włochami, zostało ukaranych grzywną lub zawieszonych za obstawianie tenisowych spotkań.

- Jest wystarczająco dużo powodów, aby mieć obawy o związki niektórych graczy z ludźmi z zewnątrz, którzy próbują ich korumpować - mówi raport.

Ujrzał on światło dzienne na tydzień przed rozpoczęciem drugiego turnieju wielkoszlemowego w tym roku - French Open. W lutym organizatorzy turnieju złożyli petycję w celu zablokowania internetowym firmom bukmacherskim możliwości włączenia w ich ofertę meczów turnieju, ale zeszłomiesięczny wyrok sądu zadowolił firmy bukmacherskie, oddalając pozew.

Poza wypunktowaniem 45 spotkań, które powinne być jeszcze prześledzone, zespół spisał 15 zaleceń, które organy zarządzające tenisem zaakceptowały. Jedno z nich brzmi: "każdy zawodnik przyłapany na oszukiwaniu powinien zostać ukarany odczuwalnie długim zawieszeniem za pierwsze przewinienie, a jeżeli okoliczności dają takie podstawy, nawet dożywotnią dyskwalifikacją". Wszystkie wymienione organy zgodziły się też zacieśnić współpracę i sformułować wspólną politykę antykorupcyjną.

Raport bada także praktyki "tankingu", czyli "nie dawania z siebie wszystkiego w trakcie meczu". W tym przypadku nie wydano żadnych ścisłych zaleceń, ale zasugerowano "szczególne wyczulenie działaczy na taką aktywność i traktowanie jej jak złamania zasad, o ile może być udowodniona".

Inne zalecenie mówi o dopuszczaniu do szatni podczas turnieju tylko zawodników i najważniejszego personelu. Raport podaje, że wiedza przeznaczona dla wtajemniczonych - kontuzje, choroby - często dociera do najbardziej zainteresowanych.

Głównymi autorami raportu są dwaj byli brytyjscy policjanci - Jeffrey Rees i Ben Gunn - którzy prowadzili śledztwo m.in. w sprawie korupcji w krykiecie i wyścigach konnych.

Nie tylko korupcja drąży tenis:

Czołowi zawodnicy biorą doping na potęgę - sugeruje szef włoskiej federacji

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.