Tak relacjonowaliśmy na żywo ?
Oprócz pokaźnego czeku, Szwajcar zgarnął także 1 500 pkt rankingowych. Jednak Nadala z fotela lidera już nie zepchnie - ten pozycję numer jeden miał zapewnioną jeszcze przed startem imprezy na Wyspach. Najważniejszy jest jednak prestiż, jaki daje pokonanie odwiecznego wroga - co przyznał Roger, podkreślając, że wciąż jest głodny zwycięstw. Nic dziwnego, skoro w tym sezonie to Hiszpan spijał śmietankę, wygrywając trzy z czterech wielkich szlemów. Federer wygrał tylko na początku sezonu - w Australian Open. Jeszcze dalej sięgniemy pamięcią, przypominając sobie tryumf Szwajcara w Masters. Po raz ostatni królował na zakończenie sezonu w 2007 roku. Sukces w Londynie może być więc dla Nadala ostrzeżeniem - że w przyszłym roku czeka go nowe - stare wyzwanie w najlepiej opłacalnych imprezach - odrodzony Federer.
- Naprawdę cieszyłem się każdą chwilą tutaj - mówił szczęśliwy zwycięzca. - Atmosfera w Londynie była wspaniała. Zresztą jak zwykle. Cieszę się, że nie popsułem Rafaelowi wakacji. Miał wspaniały rok, o jakim marzy niejeden tenisista. - chwalił rywala.
Uprzejmością odpowiedział też Hiszpan, gratulując Federerowi zwycięstwa. - Roger zagrał niesamowicie przez cały tydzień. Dla mnie był to fantastyczny sezon. Nigdy wcześniej nie przeżyłem tylu emocji.
Zwycięstwo Szwajcara w Londynie było 8. w historii 22.spotkań obu tenisistów. 18 razy mierzyli się właśnie w finałach.
Federer mógł wygrać w dwóch setach - Fibak dla Sport.pl