Ruszył Masters w Londynie. Hala nie dla Nadala

- Rafael Nadal miał wspaniały rok, ale nie jest faworytem Masters, bo w hali, na twardej nawierzchni, jego tenis będzie raczej w cieniu Federera - mówi Sport.pl Wojciech Fibak.

W O2 Arena ruszył kończący sezon turniej ATP World Tour Finals z pulą nagród 4,45 mln dol. Gra w nim ośmiu najlepszych singlistów i osiem najlepszych par 2010 r.

Jakub Ciastoń: Czy Rafael Nadal może skończyć rok wygraniem Masters?

Wojciech Fibak, były uczestnik Masters w latach 70.: Bardzo by chciał, bo to ostatni wielki turniej, którego nie zdobył. Ma już wszystkie Szlemy, zwycięstwo w Pucharze Davisa i złoty medal na igrzyskach. Z Masters będzie jednak najtrudniej, bo to turniej w hali, a pod dachem Nadalowi nigdy nie grało się dobrze. Mimo ogromnych postępów Hiszpan wciąż gra tenis defensywny, zachowawczy, oparty na wytrzymałości, ograniczeniu liczby błędów. W hali nie ma wiatru i słońca, które w Szlemach promują jego bezpieczną grę, a przeszkadzają rywalom - szybszym, grającym bardziej płasko i ryzykownie. Nadal zyskuje na tym, że przeciwnicy pierwsi popełniają błędy, ale w hermetycznych halowych warunkach będą je popełniać znacznie rzadziej. Szybkość i siła ich uderzeń zyska na znaczeniu. Rafael specjalnie zrezygnował z gry w ostatnich tygodniach, odpoczął, ale to może nie wystarczyć. W Szlemie promuje go też to, że są pięciosetówki. Trzy to dla niego za szybko. Rywale nie zdążą się zmęczyć.

Warunki halowe mają aż tak ogromne znaczenie?

- Nadal nigdy nie grał dużo w hali, bo wie, że to nie dla niego. Dopiero w tym roku zaczął startować jesienią w Azji, bo są tam pieniądze i wielcy sponsorzy, ale sportowo wyglądało to marnie, przegrywał szybko. Odwrotnie jest np. z Federerem, który w hali gra właśnie najlepiej, bo jego tenis - pełen ryzyka, technicznych fajerwerków, bardzo ofensywny - w hali zyskuje najwięcej. Nic mu tam po prostu nie przeszkadza.

Czyli Federer będzie faworytem?

- Obok niego powinien także Söderling. Jest w formie, świetnie serwuje, uderza bardzo mocno, wygrał niedawno w Paryżu. Hala w Londynie będzie mu bardzo sprzyjać, bo nawierzchnia nie należy tam do najszybszych. Szwed gra z bardzo obszernym zamachem, potrzebuje dużo miejsca i czasu. Może być bardzo groźny.

Nadal ma jednak szczęście, bo trafił do słabszej grupy. Roddick gra ostatnio słabo, Berdych nie wygrał nic od pół roku, a Djoković to też nie jest mistrz gry w hali. Pytanie tylko, czy Rafael to wykorzysta.

Federer przegrał w tym roku kilka razy mecze, w których miał meczbole. W Paryżu z Monfilsem zmarnował aż pięć. Co się dzieje?

- Im więcej doświadczenia, tym trudniej wygrywa się w takich sytuacjach. Tak samo miał Agassi, Lendl i wielu innych wielkich mistrzów. Jest za dużo myśli, za dużo możliwości, zbyt duża presja zwycięstwa. Ten młody, bardziej szalony, nieobliczalny rywal po drugiej stronie siatki ma znacznie łatwiej.

Brytyjczycy liczą na Andy'ego Murraya, ale Szkot przeżywa ostatnio kryzys.

- Z Federerem ciągle potrafi wygrywać, bo jest mistrzem kontrataku. Im zacieklej Federer go atakuje, tym lepiej gra Murray. Szkot ma jednak problem, gdy sam musi prowadzić grę, i rywale to wiedzą. Ostatnio coraz bardziej rozczarował, pogubił się, grał jeszcze bardziej asekuracyjnie. Ale może w Londynie się odrodzi?

Doczekamy się polskiego zwycięstwa w deblu?

- Bardzo bym chciał, będę trzymał kciuki. Mariusz i Marcin mają trudniejszą grupę, bo bracia Bryanowie zaliczają sezon marzenie, a para Melzer - Petzschner jest moim zdaniem zbyt niedoceniana. Niemiec w Wimbledonie o mały włos nie wyeliminował Nadala, razem z Melzerem będą walczyć o wyjście z grupy. To, że nie grają często razem, nic nie znaczy. Łukasz Kubot z Oliverem Marachem [grają dziś] mają większe szanse. Ich grupa jest słabsza, Dick Norman [gra w parze z Wesleyem Moodiem] w 1992 r. wygrał w Poznaniu turniej z Tomaszem Iwańskim. Najlepsze lata ma już za sobą.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.