Gasquet wraca na kort: To nie doping, to francuski pocałunek z Pamelą

Z dwóch lat do dwóch i pół miesiąca władze antydopingowe skróciły dyskwalifikację Richarda Gasqueta za doping, bo dały wiarę, że kokaina dostała się do jego organizmu przez... pocałunki z tajemniczą Pamelą. Ale to nie koniec. Pamela skarży go o zniesławienie

To chyba najbardziej kuriozalna historia dopingowa ostatnich lat.

Gasqueta, były numer siedem na świecie, którego talent porównywany był nawet do Rogera Federera, przyłapano na dopingu podczas marcowego turnieju w Miami. W jego organizmie wykryto kokainę. Sprawa wyszła na światło dzienne po artykułach "L'Equipe". 23-letni Francuz dostał w maju wstępny dwuletni zakaz gry w tenisa. Nie wystąpił ani we French Open, ani w Wimbledonie.

Odwołał się do niezależnego trybunału Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF) w Londynie.

Według jego wersji, w dniu, w którym wiedział już, że wycofa się z turnieju w Miami przez kontuzję ramienia, wybrał się do restauracji ze swoim trenerem Guillaume'em Peyre'em i przyjacielem Thierrym Championem. Panowie pili alkohol i postanowili zaprzyjaźnić się z czterema atrakcyjnymi kobietami, które siedziały przy sąsiednim stoliku. Wśród nich była m.in. Francesca Antoniotti, prezenterka francuskiej telewizji. Towarzystwo po kolacji przeniosło się do nocnego klubu "Set" w centrum Miami. I właśnie tam Gasquet nawiązał jeszcze bliższą znajomość z jedną z kobiet - niejaką Pamelą. Owa bliższa przyjaźń - jak zapisano skwapliwie w protokołach ITF - przejawiła się m.in. "co najmniej siedmioma francuskimi pocałunkami, z których każdy trwał od pięciu do dziesięciu sekund". Po godz. 4.15 nad ranem zabawa przeniosła się do klubu ze striptizem Goldrush. Tam Pamela, według relacji Gasqueta, spędziła podejrzanie dużo czasu w toalecie, a potem na do widzenia dała mu kolejny długi pocałunek.

Gasquet wrócił do hotelu, poszedł spać, a rano stawił się na kortach, by oficjalnie wycofać się z turnieju. To właśnie wtedy pobrano od niego próbkę moczu, w której wykryto później śladowe ilości kokainy.

Werdykt trybunału odwoławczego, który zapadł w połowie lipca, wprawiał w osłupienie. "Dajemy wiarę wyjaśnieniom pana Gasqueta, że kokaina znalazła się w jego organizmie nieświadomie poprzez intymny kontakt z inną osobą". Tłumaczenie, że przyjął narkotyk z ust Pameli uznano za wiarygodne, bo chodziło o kilka miligramów. "Gdyby badanie przeprowadzono kilka godzin później, nie byłoby już śladu po narkotyku" - stwierdzili eksperci.

Gasquet został jedynie skrytykowany za to, że powinien lepiej dobierać sobie miejsca, gdzie spędza wolny czas. Oba kluby w Miami od dawna kojarzone są z narkotykami. Karę dwóch lat skrócono mu do dwóch i pół miesiąca. Oznacza to, że może zagrać już 9 sierpnia w Montrealu.

ITF (trybunał ITF to inne ciało, nie podlega federacji) i Międzynarodowa Agencja Antydopingowa (WADA) ostro zaprotestowały. Materiał dowodowy uznały za czystą spekulację. Przypadek Gasqueta może prowadzić teraz do niebezpiecznej furtki dla innych sportowców przyłapanych na zażywaniu kokainy lub marihuany. Winę zawsze można zwalić na pocałunki, słabą wentylację, pomylone kieliszki etc.

Wielu kibiców było jeszcze bardziej dosadnych. "Gasquet wywinął się tylko dzięki wsparciu potężnej francuskiej federacji, która naciskała na skrócenie kary" - napisał jeden z nich w internecie. W 2007 r. Martina Hingis też została przyłapana na obecności kokainy w organizmie. Ilość narkotyku też była śladowa, a Szwajcarka twierdziła, że jest niewinna. Kary nie cofnięto, choć Hingis nie zdecydowała się wtedy na odwołanie. Po prostu skończyła karierę.

Gasquet nie może się jednak jeszcze czuć bezpieczny, bo na scenę wkroczyła Pamela, która pozwała kilka dni temu tenisistę do sądu. Twierdzi, że została zniesławiona. "Nie biorę narkotyków i nie jestem żadną łatwą dziewczyną, która piszczy na widok gwiazdy tenisa" - napisała w oświadczeniu. Przyznała, że całowała się z Gasquetem, ale na pewno nie siedem razy i to Francuz miał inicjatywę. "Dawałam mu do zrozumienia, że nie jest w moim typie" - podkreśliła.

- Kokaina w pocałunku? Ludzie, to jest wariactwo! W normalnym sądzie takie dowody zostałyby wyśmiane - stwierdził Yassine Bouzrou, prawnik Pameli.

We francuskim sądzie prawnicy Gasqueta będą musieli wykazać, że Pamela brała narkotyki w klubie. Na razie nikt nie wie, co zrobi ITF, jeśli cywilny sąd przyzna rację kobiecie. Ale najbardziej prawdopodobna jest ugoda, czyli odszkodowanie dla Pameli i zielone światło do gry dla Gasqueta.

Copyright © Agora SA