Amatorski Tenis Polski - Womans Tennis Day

Babi ląd

Womens Tennis Day brzmi poważnie. Jeśli dodamy, że to impreza w ramach cyklu Baba Cup - miejsca na żarty już nie ma. W całej Polsce pogoda przeszkadzała w uprawianiu tenisa, ale w Szczecinie nie miała aż tyle odwagi, aby zadrzeć z 68 kobietami uzbrojonymi w rakiety.

Aby wygrać Wimbledon, wystarczy pokonać sześć par w ciągu dwóch tygodni. Przed uczestniczkami WTD stało trudniejsze zadanie. Droga do zwycięstwa była dłuższa o jedną przeszkodę, a czasu na wszystko - tylko dwa dni. Nic więc dziwnego, że uczestniczki zjeżdżały na korty już wcześnie rano. Wszystkie roześmiane i pełne zapału. Jedne biegły od razu trochę poodbijać, inne, jedząc śniadanie, omawiały taktykę.

Turniej miał zostać rozegrany w trzech kategoriach - Babka Cup (open), Baba Cup (+30) oraz Babcia Cup (+55). Do konkurencji open zgłosiła się jednak tylko jedna para, więc wszystkie pary zostały "oddelegowane" do kategorii Babka Cup. Na starcie stanęło zatem aż 31 debli, które w ośmiu grupach rywalizowały o wejście do 1/16 finału. Każdy mecz rozgrywany był do dwóch wygranych setów (od stanu 2:2), zaś w trzecim secie o zwycięstwie decydował super tie break. Do fazy pucharowej awansowały pary, które zajęły w grupach pierwsze i drugie miejsce, natomiast pozostałe walczyły w turnieju pocieszenia.

Przez pierwszą fazę jak burza przeszły Beata Michowska i Łucja Wesołowska (Gdynia), które w trzech meczach straciły zaledwie trzy gemy. Izabela Gilewicz i Małgorzata Grzybek (Poznań) oraz Małgorzata i Karolina Myszkowskie (Warszawa) oddały przeciwniczkom jednego gema więcej. W dalszej części turnieju te trzy pary dobrze wywiązały się z roli faworytek. Mnichowska i Wesołowska także w drugim dniu zawodów potwierdziły znakomitą formę, wygrywając w półfinale z Myszkowskimi 6:3, 3:6, 10-5, a następnie z Karoliną Muszyńską i Ewą Żurawską-Banaś (Szczecin) 7:5, 6:0.

W kategorii Babcia Cup wystartowały trzy pary, z których najlepsze okazały się Maria Dłużyk i Zofia Rumińska (Poznań/Poronin) przed Mariolą Rutkowską i Agnieszką Dyderską (Warszawa) oraz Grażyną Bielas i Teresą Pawlak (Sopot). Inne babcie pewnie by na tym poprzestały, ale nie prawdziwe tenisistki. Wszystkie ochoczo zgłosiły się do turnieju pocieszenia, bo "kto przyjeżdża na turniej, aby zagrać tylko dwa mecze?!". Jak powiedziały, tak - nie czekając na odpowiedź - zrobiły. Rutkowska i Dyderska wygrały kolejne dwa mecze, natomiast Dłużyk i Rumińska poszły na całość, zajmując w turnieju pierwsze miejsce.

Womens Tennis Day to przecież nie tylko spotkania na korcie. W sobotę wieczorem odbyła się huczna impreza integracyjna. 90 proc. gości statku "Odra Queen" stanowiły kobiety. Podczas rejsu udowodniły, że potrafią zarówno ze sobą rywalizować, jak również świetnie się bawić. Główną atrakcją programu było losowanie cennych nagród ufundowanych przez licznych sponsorów, z których największym zainteresowaniem cieszyła się wanna od firmy Poll Spa. Panie znalazły sposób, aby jeszcze bardziej uatrakcyjnić spotkanie. Aby wziąć udział w loterii, należało wykupić los o wartości 5 zł. Kwota naprawdę symboliczna, więc nikogo nie trzeba było specjalnie namawiać. Dzięki temu zebrano ok. 2000 zł, które zostały przekazane szczecińskiemu hospicjum.

Niespodzianka do smaku

Pogoda zawiodła, ale nie korty im. Jędrzejowskiej. Turniej o Puchar Lata z cyklu Cztery Pory Roku zaczął się w hali w skróconej wersji - jeden set do 9 gemów. Wreszcie deszcz przestał padać i wystarczyło dosłownie pół godziny, aby tenisiści mogli przenieść się na świeże powietrze. Od drugiej rundy grano już normalnie, do dwóch wygranych setów, ale nikt nie narzekał, że musiał dłużej czekać na swoją kolej. Przy dobrym jedzeniu, wybornych deserach (sernik i szarlotka słyną już na całą tenisową Polskę) i wspólnym oglądaniu Roberta Kubicy czas "jechał" szybciej niż bolid jedynego Polaka w Formule 1.

Każdemu turniejowi prawdziwego smaku dodają niespodzianki. Największa zdarzyła się w kategorii +35 mężczyzn. Andrzej Gąsienica-Roj, nr 1 zawodów, już w pierwszym meczu uległ 3:6, 2:6 Kazimierzowi Leśkiewiczowi, który z kolei nie dał rady Tomaszowi Berdzikowi 2:6, 6:3, 7-10. W finale Bartłomiej Ptak zwyciężył Berdzika 6:1, 6:0. Czy ktoś potrafił przewidzieć taki rozwój wypadków?

W finałach kategorii open Patrycja Szmidt wygrała z Anna Wichą 1:6, 7:6, 6:2, a Paweł Pomierny z Maciejem Bańdo 6:3, 6:4 (w obu przypadkach pokonani byli najwyżej rozstawieni). Jedynie wśród 55-latków wszystko potoczyło się zgodnie z rankingiem, więc Władysław Króliczak (nr 1) ograł Bogusława Dudę (nr 2) 6:3, 4:6, 10-6.

W pozostałych kategoriach zwyciężyli: singiel kobiet +35 - Ewa Sakwerda; singiel mężczyzn +45 - Jan Papierz; debel kobiet - Katarzyna Bieniec i Patrycja Szmidt; debel mężczyzn open - Maciej Bańdo i Mikołaj Mielcarz; debel mężczyzn +35 - Jan Papierz i Roman Wędrocha.

Wiek bez znaczenia

W pierwszych mistrzostwach Sochaczewa zaliczanych do klasyfikacji atp wystartowało 26 zawodników w wieku do 15 do 60 lat. Pogoda nie pomagała organizatorom, ale mimo to udało się rozegrać wszystkie mecze z wyjątkiem finału. W najbliższych dniach o tytuł zmierzą się Janusz Szajna (nr 1) i Janusz Pec (nr 4). Na wyróżnienie zasłużył także Sławomir Szęszoł, który jako jedyny nie rozstawiony przebił się aż do półfinałów (przegrał z Pecem 5:7 6:7).

Za tydzień o tytuł mistrzów Sochaczewa będą walczyć panowie w kategorii +50, zaś za dwa tygodnie cykl rozgrywek zainauguruje młodzież.

Trójka z przodu

W Piasecznie licznik kręci się aż miło. To był już 32. turniej o Grand Prix tego miasta. W kategorii +45 lat zwyciężył Krzysztof Ryński (w finale 6:4, 6:3 z Wojciechem Jonczykiem), a w +60 - Piotr Maranda (6:1, 6:0 z Włodzimierzem Wahoninem).

W Rumii są lepsi o jeden turniej. W XXXIII Ziaja Grand Prix Wybrzeża o Puchar "Dziennika Bałtyckiego" najlepszy okazał się Kamil Gajewski. Do finału doszedł bez większych kłopotów (w ośmiu setach stracił dziewięć gemów), ale w pojedynku o tytuł musiał już się napracować, wygrywając z Robertem Marszałkiem 4:6, 6:4, 6:4.

Kolej na seniorów

W Olsztynie wszystkie drogi prowadzą na korty TKKF Skanda. Tylko nazwy turniejów się zmieniają. W ten weekend wypadło na Grand Prix Seniorów Starszych. W kategorii open o dużą niespodziankę, a nawet dwie, postarał się Michał Smoczyński. W pierwszym meczu pokonał Przemysława Zielińskiego (nr 2) 6:4, 6:2, a w ostatnim Tomasza Chacińskiego (nr 1) 6:4, 6:3.

W kategorii +50 wszystko zgodnie z planem - w finale Mirosław Badura (nr 1) wygrał z Andrzejem Wojewodą (nr 2) 6:2, 6:1.

W ostatni weekend wakacji zapraszamy do Kielc

Grupa Firm Kolporter serdecznie zaprasza Amatorów tenisa ziemnego do udziału w Kolporter Express CUP - XIII Ogólnopolskim Turnieju Tenisowym Amatorów O Puchar Prezesa Kolportera.

Turniej rozpocznie się w piątek 28 sierpnia, a zakończy w niedzielę 30 sierpnia 2009. Dzięki wieloletniej tradycji kieleckich rozgrywek, a co za tym idzie - dużym doświadczeniu organizacyjnym Kolportera, turniej otrzymał już po raz drugi z rzędu drugą rangę w rozgrywkach ATP. Więcej na www.atp.org.pl oraz www.tenis.kolporter.com.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.