Roland Garros: Siostry Radwańskie ograły faworytki

Agnieszka i Urszula Radwańskie po raz pierwszy w karierze awansowały do ćwierćfinału debla w Wielkim Szlemie. Polskie siostry pokonały w III rundzie Rolanda Garrosa 6:2, 6:3 Czeszkę Kvetę Peschke i Lisę Raymond z USA, jedną z najlepszych kobiecych par świata. - Gramy na luzie, nie mamy się czym stresować, same nie wiemy co może się stać w tym deblu - mówiły po meczu. We wtorek zagrają o półfinał.

Rywalki sióstr były rozstawione w Paryżu z numerem drugim, ale właściwie od początku meczu nie miały nic do powiedzenia. Prawie każdy ofensywny wypad Peschke i Raymond był karcony sprytnym lobem albo precyzyjnym minięciem. Ula świetnie serwowała, Agnieszka trochę gorzej, ale za to fantastycznie grała przy siatce. Spotkanie na korcie numer dwa oglądało ok. tysiąca osób. Większość była za Radwańskimi, bo grały ładniej, a do tego nikt na nie nie stawiał przed meczem.

- Debla gramy rzadko, ale widać po tym meczu, że dziewczyny mają do niego spory talent. Pokonały drugą parę na świecie. Parę zawodową, która niczym innym się nie zajmuje niż grą przez cały rok za pieniądze w debla. My debla traktujemy jako dodatek do singla, co nie znaczy, że nie chcemy wygrywać meczów. Tym bardziej, że to jest Wielki Szlem - powiedział po meczu Sport.pl trener Robert Radwański. To nie jest jednak pierwszy sukces sióstr w deblu. Dwa lata temu zwyciężyły w turnieju WTA w Stambule.

Rywalki pokonane w niedzielę przez Radwańskie rzeczywiście były mocne. 35-letnia Raymond w deblu wygrała wszystkie turnieje wielkoszlemowe. Na korcie zarobiła ponad 7 mln dol. 33-letnia Peschke ma na koncie ponad 2 mln dol. i 13 wygranych turniejów. W jednej parze grają stosunkowo krótko, ale na grze w debla spędziły właściwie całą karierę.

- Po prostu super mecz. Debel fajnie się ogląda. Bardzo zadowolony jestem z gry Uli, która dobrze serwowała i nie rozkleiła się psychicznie. W trzecim secie serwowała przy 4:3 i 15:40 i posłała kilka takich serwisów, że rywalkom szczęki opadły - uśmiechał się Radwański.

- To była mocna para, ale my też jesteśmy w deblu bardzo groźne, o ile obie gramy na 100 procent. Dziś akurat udał nam się taki mecz. Żadna z nas nie popełniała właściwie błędów. Nikt nie musiał ciągnąć gry i takie są efekty - powiedziała Agnieszka.

Zarówno trener, jak i siostry, debla jednak faktycznie traktują z lekkim przymrużeniem oka. Nikt nie wiedział bowiem z kim mogą zagrać dalej. W ogóle nie patrzyli na deblową drabinkę. - W sumie nie ma znaczenia. Gramy na luzie, bez żadnej presji, kto by to nie był, postaramy się o dobry wynik - dodała Urszula. O półfinał Wielkiego Szlema Radwańskie zagrają we wtorek z Su-Wei Hsieh z Tajwanu i Chinką Shuai Peng (nr 9). - Tak? Wszystko jedno - wzruszyły ramionami siostry. Z równie beznamiętnymi minami przyjęły informację, że rozstawione z nr 1 Liezel Huber i Cara Black oraz siostry Williams są w górnej części drabinki, a one w dolnej, więc mogą się spotkać dopiero w finale.

Ożywiły się, gdy jeden z dziennikarzy zauważył, że na meczu był deblista Marcin Matkowski, który gra w Paryżu miksta w parze z Lisą Raymond. Matkowski klaskał dość niemrawo po akcjach Polek. - Taaaaaak? No już my się z nim policzymy - zaśmiała się Agnieszka.

Za debla Radwańskie zarobiły już w Paryżu 39 tys. euro do podziału. Ula dostanie dodatkowo 15 tys. euro za I rundę singla, a konto starszej siostry w grze pojedynczej wzbogaciło się na razie o 68,4 tys. euro.

W poniedziałek Agnieszka gra o ćwierćfinał singla ze Swietłaną Kuzniecową. - Moje przemyślenia na temat tego meczu nie zmieniły się od wczoraj. Walka będzie na pewno, Kuzi gra mocno, podkręca piłki, trzeba wybić ją z rytmu. Najważniejsze, że w deblu w ogóle się nie zmęczyłam - powiedziała Radwańska.

Trener podkreślił, że na wszelki wypadek Agnieszka nie będzie miała już w niedzielę dodatkowego treningu.

Wynik spotkania 1/8 finału gry podwójnej kobiet:

Agnieszka Radwańska, Urszula Radwańska (Polska) - Kveta Peschke, Lisa Raymond (Czechy, USA, 2) 6:2, 6:3.

Radwańska w 1/8 finału French Open!

Generał pomaga Radwańskiej - czytaj tutaj >

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.