Radwańska zaczęła mecz z Hantuchovą bojowo, wyszła na 3:0, ale potem stanęła, a na korcie rządziła rozstawiona z szóstką Słowaczka. Rozbiła 18-letnią Polkę 6:3, 6:1 w zaledwie 73 minuty. - Moje prowadzenie na początku wynikało ze słabszej gry Danieli. Potem nie dała mi szans. W drugim secie miałam ochotę zejść z kortu - przyznała Urszula. Tym razem nie pomogły rady starszej siostry Agnieszki, która znów zastępowała Roberta Radwańskiego w roli trenera między setami. - Agnieszka jest nieco spokojniejsza od taty, ale ich sugestie niewiele się różnią. Siostra mówiła, żebym zmieniała rytm, zmuszała ją do biegania, ale nie byłam w stanie. Za mocna rywalka - stwierdziła Urszula, która za II rundę dostanie 8 tys. dol. i 60 pkt. do rankingu WTA. Dziś z Agnieszką lecą do Paryża, gdzie w niedzielę zaczyna się Roland Garros. - Mam nadzieję, że w Wielkim Szlemie będzie lepiej. Cel minimum to trzecia runda - zaznaczyła Urszula.
Hantuchova w ćwierćfinale zmierzy się z Czeszką Klarą Zakopalovą. Będzie wojna? - O nie! Wojnę z Czechami to my mamy tylko w hokeju. W tenisie będzie zwykła walka - zaśmiała się Słowaczka. Była piąta rakieta świata komplementowała siostry Radwańskie: - Grają inteligentnie. Agnieszka jest bardziej doświadczona od Uli. To je różni.
Marta Domachowska pożegnała się z turniejem jeszcze szybciej od Urszuli. Z Ukrainką Aloną Bondarenko przegrała 3:6, 1:6 w 65 minut. Pomysł Polki na mecz był chyba zbyt czytelny. Gdy rywalka odbijała piłkę za siatkę (a zdarzało się to często), Marta uderzała po prostu coraz mocniej. Niestety, za trzecim, czy czwartym odbiciem, nie starczało już kortu i piłka musiała wylądować w aucie. - Nie spodziewałam się tak łatwego zwycięstwa. Marta uderzała pod linię końcową, ale potem zaczęłam lepiej się ruszać. Wystarczyło czekać na jej błędy - mówiła Bondarenko, która w poprzednim tygodniu doszła do ćwierćfinału turnieju w Madrycie. Ukrainka lubi grać w Polsce - w 2007 r. doszła do finału J&S Cup na Warszawiance, a na początku kariery mieszkała i trenowała z Kędzierzynie Koźlu. Świetnie mówi w naszym języku.
Marta puściła po meczu starą płytę: - Właściwie nie wiem co się stało. Prowadziłam 3:2, ale nagle uciekła koncentracja. Może to winna lekkiego przeziębienia? Ona przyspieszyła, ja przestałam trafiać. Takie tenisistki jak Alona, które mało psują, nigdy mi nie leżały.
Trener Paweł Ostrowski też prochu nie wymyślił. - Forma jest, decyduje brak ogrania, stąd pojawia się u Marty lęk przed wygraniem meczu. Federer też czasem tak ma - zauważył szkoleniowiec. Zapomniał dodać, że Federer ma tak głównie w finałach Wielkiego Szlema z Rafaelem Nadalem. Mądrego, który w głowie Marty, wcisnąłby guzik z napisem "większy spokój na korcie", jak nie było, tak nie ma.
W ćwierćfinale z Marią Szarapową Bondarenko będzie cichą faworytką. Rosjanka rozbiła w II rundzie Darię Kustową z Białorusi. Rywalka (WTA 209) nie stawiała jednak oporu. Z Ukrainką nie będzie tak łatwo.
Warsaw Open (pula nagród 600 tys. dol.). II runda singla:
K. Zakopalova (Czechy) - J. Zheng (Chiny, 3) 6:0, 6:4;
A. Dulgheru (Rumunia) - S. Errani (Włochy, 5) 6:4, 6:3;
D. Hantuchova (Słowacja, 6) - U. Radwańska (Polska) 6:3, 6:1;
A. Bondarenko (Ukraina, 8) - M. Domachowska (Polska) 6:3, 6:1;
M. Szarapowa (Rosja) - D. Kustowa (Białoruś) 6:2, 6:0;
G. Woskobojewa (Kazachstan) - K. Bondarenko (Ukraina) 6:4, 7:6 (7-5);
A. Keothavong (W.Brytania) - J. Craybas (USA) 3:6, 6:3, 6:1;
I. R. Olaru (Rumunia) - J. Georges (Niemcy) 6:3, 0:6, 7:6 (7-3)
II runda debla:
K. Peschke/L. Raymond (Czechy/USA, 1) - S. Errani/T. Garbin (Włochy) 7:5, 5:7, 10:8
Radwańska dostała zegarek i została trenerką ?