Caroline Wozniacki: Mówcie mi, Karolina

- Duńczyków jest tylko pięć milionów, więc polski doping bardzo mnie cieszy - uśmiecha się Dunka Caroline Wozniacki, jedna z faworytek do zwycięstwa w turnieju.

Andrzejewski: Jeśli nowy trener dla Radwańskiej, to z najwyższej półki ?

W piątek na Rod Laver Arena w trzeciej rundzie zagra z Jeleną Dokic (relacja w Eurosporcie od 9.30 rano). Australijką, która nie schodzi z pierwszych stron gazet. Dokic wróciła do tenisa po kilkuletniej przerwie. Karierę i psychikę zwichnął jej ojciec Damir, który znęcał się nad nią psychicznie, gdy była nastolatką. Z turniejów tenisowych wyrzucano go nie tylko za publiczne lżenie córki, ale też bójki z dziennikarzami, czy kłótnie o za wysokie ceny w restauracji. To był podręcznikowy przykład szalonego tenisowego rodzica, którego przerośnięte ambicje niszczyły dziecko. - Długo byłam w depresji, ale jakoś stanęłam na nogi - mówiła ze łzami w oczach 25-letnia Dokic, gdy wygrała pierwszy mecz. Bała się jak przyjmą ją kibice, bo ojciec zmusił też do zmiany obywatelstwa na serbskie, gdy pokłócił się z australijską federacją. Dopiero, gdy uwolniła się spod jego wpływu, wróciła do dawnego paszportu. Kibice spisali się na medal. Dostała potężne brawa.

Faworytką jest jednak Wozniacki, która urodziła się w Odense, jest o rok młodsza od Agnieszki Radwańskiej, ale świetnie się z nią dogaduje po polsku. - Iśka to moja przyjaciółka, zawsze spędzamy ze sobą dużo czasu - mówi "Gazecie" Wozniacki, która do elity wdarła się równie przebojowo, co Agnieszka. Jeszcze dwa lata temu była w trzeciej setce, dziś jest 12. na świecie. Tydzień temu w Sydney, była o krok od wyeliminowania Sereny Williams. Amerykanka nie dawała sobie rady z kanonadą 18-latki, ale obroniła kilka piłek meczowych i wygrała szczęśliwie. W tamtym meczu można było zobaczyć w telewizyjnej relacji Eurosportu, jak ojciec i trener Caroline udziela jej po polsku rad w przerwach między gemami. - Zawsze rozmawiam z Karoliną w ojczystym języku, tak wychowaliśmy dzieci - mówi "Gazecie" Piotr Woźniacki, były piłkarz Miedzi Legnica i Zagłębia Lubin, który w 1985 r. wyemigrował do Danii. Mama Caroline Anna to była reprezentantka Polski w siatkówce. Brat Patrick gra w piłkę w duńskiej młodzieżowej reprezentacji.

Czy była szansa, by Caroline grała dla Polski? - Miałem taką nadzieję, córka była nawet przez pewien czas zarejestrowana w polskim związku tenisowym, ale ostatecznie sama zdecydowała - wspomina Woźniacki. - Wybrałam Danię, ale nie miejcie żalu. Tam się urodziłam, wychowałam i tam mieszkam - dodaje Caroline. - Ale doping polskich fanów bardzo mnie cieszy. Duńczyków jest w końcu tylko pięć milionów - uśmiecha się Dunka.

Bukmacherzy typują ją do zwycięstwa turnieju na siódmym miejscu. Przed nią są: siostry Williams, Janković, Dementiewa, Safina i Ivanović. - Nie widziałam typów, ale wierzę w siebie i chcę zajść daleko. M.in. dlatego nie gram miksta, choć dobrze wspominam np. występy z Marcinem Matkowskim - kończy Caroline, która od początku kariery zarobiła prawie milion dolarów. Ze względów podatkowych większość roku spędza z rodzicami w Monte Carlo, ale zimą trenuje w narodowym centrum tenisowym w Kopenhadze. - Caroline ma wielki talent. W zeszłym roku zrobiła krok w stronę pierwszej dziesiątki i pewnie niedługo się w niej znajdzie. Jest świetnie przygotowana fizycznie, ale też ma bardzo silną psychikę - mówi "Gazecie" Sven Groenefeld, trener zatrudniony w Adidasie, z którym Wozniacki ma kontrakt. Holender, który na początku kariery prowadził m.in. Rogera Federera, pomaga Dunce na treningach, choć zastrzega, że głównym trenerem jest wciąż Piotr Woźniacki. - Porażka Agnieszki już w pierwszej rundzie była dla mnie dużą niespodzianką, bo jej tenis opierał się zawsze na równej grze. Stabilności. Nie zdarzały jej się wpadki. Myślę, że przegrana wynika z tego, że nie oswoiła się z rolą faworytki. Rywalki grają z nią bez presji, a ona zaczęła ją czuć. Ale spokojnie, nic się nie zmieniło. To wciąż tenisistka z czołówki. Powinna sobie poradzić - dodaje Groenefeld.

Venus Williams poza Australian Open - czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.