Radwańska: W nowym Jorku nie mam szczęścia

PRZEGLĄD PRASY. Dziś w Nowym Jorku Agnieszka Radwańska gra swój pierwszy mecz na ostatnim w tym roku turnieju z cyklu Wielkiego Szlema. Rok temu sensacyjnie na kortach Flashing Medows pokonała Marię Szarapową. Jak będzie teraz? - Co tu dużo mówić, mam niedobre losowanie. Mogłam trafić lepiej - żali się najlepsza polska tenisistka w rozmowie z "Dziennikiem"

Początek US Open: Radwańska bez kalkulatora

- W Nowym Jorku nie mam szczęścia do losowania. Przed rokiem trafiłam na Szarapową, to był prawdziwy pech, ale ją pokonałam. Wtedy trafiłam na Akiko Morigami, Virginie Razzano, a w trzeciej rundzie właśnie na Szarapową. To wyglądało na fatalny układ, ale grałam bardzo dobrze i przeszłam je wszystkie - mówi tuż przed pierwszym spotkaniem z Jaroslawą Szwedową rozstawiona w US Open z numerem 9 Polka.

Radwańska ma jednak sporo racji. Trafiła do górnej połówki drabinki a ta wydaje się dużo trudniejsza od dolnej. Dość powiedzieć, że grają w niej jedna z faworytek do tytułu Serbka Ana Ivanović, bardzo dobrze ostatnio dysponowana finalistka Igrzysk Olimpijskich w Pekinie Dinara Safina oraz zawsze groźne u siebie amerykańskie siostry Williams. Z Venus Agnieszka może spotkać się już w trzeciej rundzie.

Przed początkiem turnieju sporo było obaw o aktualną formę naszej tenisistki. Od dłuższego czasu nękają Polkę problemy z kontuzjami a w ostatnich tygodniach, po znakomitych występach na trawie jej wyniki nie są zadowalające. W Pekinie zaliczyła nieudany występ i jak sama podkreśla w Nowym Jorku chce się zrehabilitować. - Mam za sobą ciężki rok i jestem już zmęczona. Ostatnio ciągnęły się za mną kontuzje. Na Wimbledonie nadwyrężyłam nogę, a potem ni stąd ni zowąd na treningu zaczęła mnie boleć ręka. Chyba organizm daje mi znaki, że grałam za dużo. Na szczęście wygląda na to, że ręka już jest wyleczona. Dopiero od kilku dni nie biorę tabletek przeciwbólowych ani przeciwzapalnych, na razie nie ma niepokojących objawów.

Dobry występ w US Open to także szansa na występ w kończącym sezon turnieju WTA Championships, który w tym roku odbędzie się w Dausze. Udział zagwarantuje sobie tylko osiem najlepszych tenisistek na świecie. Na razie Radwańska jest tuż za nimi. - Mam spore szanse tam zagrać. Ale walka o WTA Championships toczy się do końca sezonu. Jeszcze wiele się może zmienić. Nawet gdyby mi nie wyszło w Nowym Jorku, nie zamknę sobie drogi do Dauhy. Da się to jeszcze nadrobić na innych dużych imprezach - dodaje Polka.

Radwańska w Nowym Jorku postara się odbudować zaufanie kibiców

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.