- Decyzję podjąłem jeszcze przed wylotem do Australii. Nie powiedziałem tego jednak Rafie i teraz tego żałuję. Powinien był dowiedzieć się ode mnie osobiście. Wiedzieli o tym jednak wszyscy członkowie naszego sztabu, łącznie z Carlosem Moyą. W Melbourne pożegnałem się ze wszystkimi, począwszy od naszego kierowcy i kończąc na dyrektorze turnieju, ponieważ wiedziałem, że to moja ostatnia wizyta.
- Przez kilka ostatnich lat rozważałem opcję rozstania. Pierwszą osobą, z którą się tym podzieliłem, była moja żona. Teraz mam szansę pracować w naszej akademii i to jest dla mnie ogromna motywacja. Zostawiam Rafę w dobrych rękach, bo Carlos Moya to świetny zawodnik i trener.
- Nadszedł właściwy moment na zakończenie naszej współpracy. Zdaję sobie sprawę z mojego wieku i wiem, ile kosztowało mnie tyle lat podróży po świecie. Kocham tę pracę, ale często jestem daleko od moich bliskich. Gdybyśmy nie byli z Rafą rodziną, możliwe, że rozstalibyśmy się wcześniej. Teraz chcę się jednak cieszyć tym ostatnim sezonem i osiągnąć jak najwięcej.
Toni zapewnił, że nie odcina się definitywnie od trenowania bratanka. - Jeśli w 2018 roku Carlos Moya i Francisco Roig powiedzą mi, że nie będą mogli kontynuować pracy i spytają mnie, czy mógłbym ich zastąpić, oczywiście się zgodzę. Nasze relacje z Rafą były zawsze idealne, nigdy nie mieliśmy kryzysu i nie mamy go również teraz. Po prostu chodzi o to, że z biegiem czasu podejmuję coraz mniej decyzji. Doszlibyśmy do momentu, w którym byłbym zupełnie niepotrzebny.
Bieżący rok rozpoczął się dla Rafaela Nadala obiecująco. Nieoczekiwanie doszedł do finału Australian Open, w którym nie sprostał Rogerowi Federerowi. Po drodze pokonał m.in. Alexandra Zvereva, Gaela Monfilsa i Grigora Dimitrova. W obliczu gorszej dyspozycji Novaka Djokovicia Hiszpan rośnie na jednego z faworytów wielkoszlemowego French Open, w którym triumfował dotychczas dziewięciokrotnie, lecz ostatni raz w 2014 roku.