Australian Open. Podsumowanie 3. rundy spotkań mężczyzn

Odpadnięcie z Australian Open Novaka Djokovicia dodało skrzydeł pozostałym faworytom. Do 1/8 finału pewnie awansowała pierwsza dziesiątka rozstawionych z wyjątkiem Marina Cilicia i Tomasa Berdycha. Pierwszy przegrał w drugiej rundzie z Danielem Evansem, a drugi poległ w trzeciej z fenomenalnie grającym Rogerem Federerem.

Murray wciąż bez straty seta

Kolejną szybką przeprawę miał Andy Murray. Szkot w dotychczasowych trzech spotkaniach nie stracił jeszcze seta, co może być bardzo pomocne w dalszej fazie turnieju. W trzeciej rundzie jego teoretycznie najtrudniejszy rywal, Sam Querrey, nie sprawił mu absolutnie żadnych problemów. Słynący ze znakomitych serwisów Amerykanin nie wyrządził tym elementem żadnej krzywdy faworytowi. Serwis odegrał jednak ważną rolę w tym spotkaniu. Lider światowego rankingu zanotował osiem asów, przy jedynie pięciu Querreya i przełamał go aż pięć razy. Na uwagę zasługuje też jego znakomity rezultat punktów rozegranych przy siatce. Szkot podchodził do niej 27 razy, z czego aż 23 wypady zakończył udanie. Daje to aż 85% skuteczności.

Widać, że Murray z meczu na mecz się rozkręca, a sensacyjna porażka Novaka Djokovicia podziałała na niego mobilizująco. Trzeba przypomnieć, że Serb pokonywał go w finałach Australian Open czterokrotnie, dlatego jego odpadnięcie stwarza Andy'emu szansę na pierwszy triumf w Melbourne. W kolejnej rundzie zmierzy się z nieoczekiwanym pogromcą Johna Isnera, Niemcem Mishą Zverevem.

Wawrinka gra dalej

Potencjalny przeciwnik Murraya w półfinale, Stan Wawrinka, podejmował kolegę Novaka Djokovicia z reprezentacji, Victora Troickiego. Na Serba przed spotkaniem nikt nie stawiał, ale rozpoczął on mecz bardzo dobrze. Zapisał na swoim koncie pierwszego seta, lecz od tego momentu przewaga przeszła na stronę rywala. Szwajcar wygrał kolejne dwie partie wynikami 6:2 i nic nie wskazywało na to, aby kibice zgromadzeni na Rod Laver Arena mieli zobaczyć jeszcze jakieś emocje w tym spotkaniu. Jak się później okazało, czwarty set był najciekawszy ze wszystkich, ponieważ w jego końcówce doszło aż do czterech przełamań. Wawrinka dwukrotnie miał "Serving for the match", ale Troickiemu udało się doprowadzić się do tie-breaka. Był on bardzo wyrównany, ale to ostatecznie "Stan the Man" lepiej wyszedł z tej wojny nerwów i triumfował 9:7.

Mecz zakończył się wynikiem 3:6 6:2 6:2 7:6(6) i pomimo ciekawej końcówki było w nim więcej błędów niż zagrań kończących. Dla Wawrinki najważniejszy jest jednak awans do czwartej rundy, w której zmierzy się z Włochem Andreasem Seppim.

Bajeczny mecz Federera

Najciekawiej zapowiadającym się pojedynkiem piątego dnia zmagań było starcie Rogera Federera z Tomasem Berdychem. Bilans bezpośrednich spotkań przemawiał zdecydowanie za Szwajcarem, ale Czech w przeszłości kilka razy dotkliwie go pokonał, m.in. na Wimbledonie w 2010 roku czy na igrzyskach olimpijskich w Atenach. Tym razem na korcie istniał jednak tylko 36-latek z Bazylei.

Federer zagrał bez wątpienia najlepszy dotychczasowy mecz i we wszystkim górował nad swoim młodszym rywalem. Zdołał go przełamać czterokrotnie, a ani razu nie oddał własnego podania. Serwował znakomicie, we własnych gemach serwisowych przegrał tylko 14 punktów, a Berdych nie miał ani jednego break-pointa. W spotkaniu trwającym równo półtorej godziny były lider światowego rankingu zanotował 40 zagrań kończących i 8 asów serwisowych.

Wielu ekspertów twierdzi teraz, że obok Murraya to właśnie Federer jest głównym faworytem do triumfu w Melbourne. Spotkać ze sobą mogą się już w ćwierćfinale. Najpierw "Król Roger" musi jednak pokonać w 1/8 finału Keia Nishikoriego, z którym mierzył się dotychczas sześciokrotnie, ale jeszcze nigdy w turnieju wielkoszlemowym. Mimo niższego rozstawienia Szwajcar będzie faworytem tej konfrontacji.

Nadal pokonał młokosa

Mistrz Australian Open z 2009 roku, Rafael Nadal, miał w trzeciej rundzie trudną przeprawę z 19-letnim Alexandrem Zverevem. Niemiec rosyjskiego pochodzenia jest jednym z trzech nastolatków w pierwszej setce rankingu ATP, a zajmuje w nim 24. miejsce. Swój potencjał pokazał w pierwszym secie, w którym świetnie serwował, grał odważnie i całkowicie przyćmił bardziej utytułowanego rywala. Wyszedł na prowadzenie, lecz w drugiej partii zaczęły się problemy. Nadal odzyskał swój rytm, panował nad każdą piłką i jedno przełamanie wystarczyło mu do wyrównania stanu meczu.

Dobrą grę kontynuował w trzeciej partii i wydawał się cały czas górować nad Zverevem, który wszystkie wygrane punkty zawdzięczał dobremu serwisowi. O tym, kto wyjdzie na prowadzenie, musiał zadecydować tie-break. Był on bardzo zacięty, ale Niemiec w niedawnym spotkaniu Pucharu Hopmana przeciwko Rogerowi Federerowi pokazał, że umie wygrywać tego charakterystycznego gema. Nie inaczej było tym razem, Zverev triumfował 7:5 i niespodzianka była coraz bliżej.

Już na początku czwartej partii Nadal przełamał młodszego rywala, utrzymał przewagę do końca i podobnie jak w drugim secie tego także zakończył wynikiem 6:3. Kibice zgromadzeni na Rod Laver Arena liczyli na bardzo emocjonującą piątą odsłonę, ale nie spełniła ona oczekiwań. Nieprzyzwyczajony do tenisowych maratonów Zverev zaczął się skarżyć na skurcze. Na kort wszedł lekarz, ale niewiele to pomogło - zwycięzca juniorskiego Australian Open z 2014 roku nie mógł się już poruszać tak sprawnie jak wcześniej, co błyskawicznie wykorzystał Nadal. Po ponad czterech godzinach gry wykrzyczał głośne "Vamos!" i zakończył mecz wynikiem 4:6 6:3 6:7(5) 6:3 6:2. W czwartej rundzie zagra z Francuzem Gaelem Monfilsem, który wyeliminował Niemca Philippa Kohlschreibera.

Ekspresyjny Raonić

Pierwszą cięższą przeprawę miał rozstawiony z numerem trzecim Milos Raonić. Po łatwych zwycięstwach w dwóch pierwszych rundach w trzeciej przyszło mu stawić czoła Gilles'owi Simonowi. Faworyt wygrał dwa pierwsze sety i po przełamaniu Francuza w trzecim był na najlepszej drodze do zakończenia meczu. Coś w jego grze jednak się zacięło, Simon odrobił straty i zapisał trzecią partię na swoją korzyść. Zazwyczaj emanujący spokojem Raonić do dalszej gry wyszedł bardzo zmotywowany i poirytowany wcześniejszymi wydarzeniami. Wielokrotnie krzyczał w kierunku swojego boksu, ale przyniosło to zamierzony efekt, ponieważ wygrał czwartego seta i całe spotkanie 6:2 7:6(5) 3:6 6:3.

Zapytany po meczu o swoje szanse na triumf w całym turnieju powiedział, że w ogóle o tym nie myśli, a skupia się jedynie na swoim najbliższym rywalu. Będzie nim Hiszpan Roberto Bautista-Agut, który znalazł sposób na swojego rodaka, Davida Ferrera.

Kolejna "pięciosetówka" Istomina, zwycięski Nishikori

Pogromca Novaka Djokovicia, Denis Istomin, rozegrał drugą "pięciosetówkę" z rzędu. Po przeciwnej stronie siatki stanął tym razem rozstawiony z numerem 30. Pablo Carreno-Busta. Hiszpan dwukrotnie odrabiał straty, ale ostatecznie to Uzbek okazał się lepszy i sprawił kolejną niespodziankę. Jego kolejnym rywalem będzie turniejowa "15", Bułgar Grigor Dimitrow, który o bardzo późnej porze w Melbourne uporał się z Francuzem Richardem Gasquetem.

Kei Nishikori zameldował się w 1/8 finału po dość łatwym zwycięstwie z Lukasem Lacko. Każdy z trzech setów zakończył się wynikiem 6:4. Japończyk przełamał rywala czterokrotnie, a swoje podanie przegrał tylko raz. Było to ich trzecie spotkanie i trzecie zwycięstwo Nishikoriego. W kolejnej rundzie stawi czoła Rogerowi Federerowi.

Dwie pozostałe pary 1/8 finału Australian Open tworzą Jo-Wilfried Tsonga (12.) i Daniel Evans oraz Dominic Thiem (8.) i David Goffin (11.). Czwarta runda rozpocznie się w niedzielę o godzinie 1 w nocy czasu polskiego.

Więcej o:
Copyright © Agora SA