Tenis. Ukrainka Switolina dostawała pogróżki w Moskwie

- Nie mam nic wspólnego z polityką, jestem tenisistką - mówiła Elina Switolina na piątkowej konferencji prasowej w Moskwie. Ukrainka była w Rosji zastraszana. - Informowali nawet, że wiedzą, w którym hotelu zamieszkałam - opowiadała 22-latka, która z turnieju Kremlin Cup odpadła po półfinałowej porażce ze Swietłaną Kuzniecową

Kuzniecowa walczy w Moskwie o awans do kończącego sezon turnieju masters. Rosjanka zdobędzie prawo gry w Singapurze, jeśli wygra Kremlin Cup. Po półfinałowym zwycięstwie nad Switoliną 6:1, 6:7, 6:4 Kuzniecowa potrzebuje już tylko jednej wygranej - w sobotnim finale z Darią Gawriłową.

- Życzę Swietłanie zwycięstwa i awansu do mistrzostw WTA - mówi Switolina. Ale te słowa brzmią dużo ciszej od kilku zdań, jakie Ukrainka poświęciła zastraszającym ją w Moskwie bandytom. - Turniej był dla mnie bardzo trudny, jeszcze nigdy nie byłam pod tak dużą presją. Nie sądzę, że kiedyś tu wrócę - powiedziała Switolina, ujawniając, że w ostatnich dniach regularnie dostawała pogróżki. - Informowali nawet, że wiedzą, w którym hotelu zamieszkałam. Oczywiście to się wiąże z polityką, ale ja nie mam z nią nic wspólnego, jestem tenisistką, chcę tylko wygrywać mecze - podkreślała 15. zawodniczka rankingu WTA.

Radwańska błyszczy przed turniejem Masters

Copyright © Agora SA