Roland Garros. Nie tylko Radwańska. Halep też wściekła na organizatorów

- Brak mi słów. Po prostu nie dało się grać - powiedziała Simona Halep (6 WTA) po porażce 6:7, 3:6 z Samathą Stosur (24 WTA) w 1/8 finału Rolanda Garrosa. Rumunka jest wściekła na organizatorów, którzy pozwolili na wznowienie meczu w deszczu. Podobne pretensje ma Agnieszka Radwańska (2 WTA).

Halep ze Stosur rozgrywały swój mecz od niedzieli. Mecz został przerwany przez opady deszczu i wznowiony dopiero we wtorek, kiedy warunki do gry również nie były idealne. Zdaniem Halep były wręcz skandaliczne. - Brak mi słów. W mojej opinii warunki nie nadawały się do gry. To trochę przesada, żeby grać w tenisa w deszczu! - denerwowała się Rumunka.

- Nikt nie liczy się z opinią zawodniczek. Mam gdzieś to, że przegrałam, ale byłam bliska złapania kontuzji. To jest dużo większy problem i nikt tu o to nie dba. Po prostu mamy wyjść na kort i grać - dodała Halep.

Wściekła była również Radwańska, która przegrała 6:2, 3:6, 3:6 z Cwetaną Pironkową (102 WTA). - Jestem zaskoczona i wściekła, że grałyśmy w deszczu. To nie jest turniej z pulą nagród za 10 tysięcy, to jest Wielki Szlem! Jak można kazać grać tenisistom podczas deszczu? Dla mnie gra w takich warunkach jest po prostu niemożliwa. Dlatego robiłam dużo błędów - powiedziała Radwańska na konferencji prasowej.

Ale zdaniem Pironkowej warunki nie były wcale takie złe. - Gdyby nawierzchnia nie nadawała się do gry, była śliska, to mecz nie zostałby wznowiony. A była w porządku, można było grać, więc grałyśmy - stwierdziła Bułgarka.

Zobacz wideo

Dziwne stroje na turnieju Rolanda Garrosa [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA