Holender i Rumun - podobnie jak "nasi" - to również doświadczeni i ograni zawodnicy. Wbijają się coraz mocniej na szczyt rankingu. Marcin Matkowski i Nenad Zimonjić w Londynie rozstawieni byli z siódemką, więc spotkanie o ćwierćfinał zdecydowanego faworyta nie miało.
W poprzednich spotkaniach Matkowski z Serbem rozegrali dwa pięciosetowe spotkania i jedno czterosetowe. Za to Rojer i Tecau w pierwszej rundzie mieli dużo szczęścia, bo przeciwnicy zrezygnowali z gry zaraz na początku pierwszego seta. W II rundzie swój mecz zakończyli zwycięstwem 15:13 w piątym secie, ale już w meczu 1/8 rozegrali twardy trzysetowy (dwa tie-breaki) bój z Australijczykami.
Ćwierćfinał wielkich emocji nie przyniósł. W pierwszym i drugim secie rywale przełamywali Polaka i Serba i trzymali swój serwis. To wystarczyło do prowadzenia 2:0 w setach (6:4 i 6:3). W trzecim - gra jeszcze bardziej wyrównana, rozstrzygała się w tie-breaku. Tego lepiej rozegrali młodsi Holender i Rumun (7:2), którzy mogli cieszyć się z awansu do najlepszej czwórki.
Spotkanie trwało blisko dwie godziny.
Za dotarcie do ćwierćfinału imprezy Polak i Serb zainkasują po 360 punktów rankingowych oraz czek na 41 000 funtów (do podziału na parę). W ubiegłym roku Matkowski (w parze z Kolumbijczykiem Juanem Sebastianem Cabalem) dotarł do trzeciej rundy, co w praktyce oznacza poprawienie wyniku o 180 punktów. W przypadku Zimonjicia ich liczba się nie zmieni, ponieważ w poprzedniej edycji Wimbledonu Serb także zakończył udział w imprezie jako ćwierćfinalista.
Szczecinianin w dalszym ciągu występuje jeszcze w turnieju par mieszanych. Matkowski oraz partnerująca mu Jelena Wiesnina w trzeciej rundzie zmierzą się z Andreą Hlavackovą i Łukaszem Kubotem.