Roland Garros. Nowe życie Lucie Safarovej

Ma 28 lat i właśnie rozgrywa 40. turniej wielkoszlemowy, ale się obrusza, gdy mówią o niej ?weteranka?. Czeszka pokonała w poniedziałek 1/8 finału Rolanda Garrosa Marię Szarapową 7:6 (7-3), 6:4.

To największa sensacja kobiecego turnieju w Paryżu, bo rozstawiona z dwójką Rosjanka broniła tytułu. Szarapowa kiedyś nie lubiła grać na czerwonej mączce, żartowała nawet, że porusza się po korcie ziemnym jak krowa na lodzie. Ale kilka lat temu to się zmieniło. Rosjanka popracowała nad większą różnorodnością w grze, zaczęła pewniej stąpać po cegle i nagle stała się na tej nawierzchni dominatorką. W Paryżu zagrała w ostatnich trzech finałach, dwa z nich wygrała.

Ale Šafá!rovej (nr 13) Rosjanka dała się zaskoczyć. To Czeszka uderzała agresywniej, atakowała pewniej, ryzykowała skuteczniej. - Była ode mnie lepsza w ofensywie, wygrała zasłużenie - przyznała Rosjanka, która po turnieju spadnie z drugiego na czwarte miejsce w rankingu WTA.

Šafá!rová, choć zawodowo gra już 11. rok, po raz pierwszy w karierze awansuje w poniedziałek do czołowej dziesiątki - co najmniej na dziewiątą lokatę. Ale może ją jeszcze poprawić - o drugi w karierze półfinał Szlema (pierwszym był zeszłoroczny Wimbledon) zagra z Hiszpanką Garbine Muguruzą, która pokonała Włoszkę Flavię Pennettę 6:3, 6:4.

Droga do tego czeskiego sukcesu była wyboista. Lucie zaczęła grać w wieku pięciu lat pod okiem ojca, instruktora tenisa. Ale na dalszą edukację i wyjazdy brakowało pieniędzy. Z pomocą przyszła czeska federacja, która szczęśliwie uznała Lucie za jedną z bardziej obiecujących juniorek i dała jej stypendium. Dzięki niemu trafiła do Prościejowa, słynnego w Czechach ośrodka tenisowego. Tam długo trenowała m.in. z Tomaszem Berdychem, wówczas najlepszym juniorem. Nastolatki zbliżyły się do siebie, a gdy Lucie miała 16 lat, zostali z Berdychem parą. Parą z okładki, bo ich ośmioletni związek był nad Wełtawą podglądany przez każdą kolorową gazetę. Gdy rozstali się nagle w 2011 r. - on poznał pewną modelkę - też pisał o tym każdy brukowiec. Lucie mocno przeżyła rozstanie, jej kariera się załamała, tenisistka spadła w rankingu. - Od 15. roku życia wszystko dzieliłam z kimś i nagle zostałam całkiem sama. Jestem raczej nieśmiałą dziewczyną, która lubi być w cieniu i chodzić własnymi ścieżkami. Musiałam dojrzeć emocjonalnie do nowej sytuacji - opowiadała w zeszłym roku.

Wyjście z kryzysu zajęło jej trochę czasu, ale dziś najważniejszy jest tenis, na korcie gra z większą pewnością siebie, jej uderzenia nabrały przyśpieszenia.

Kanadyjski trener Rob Steckley z akademii w Delray Beach do spółki z nowym chłopakiem Lucie Amerykaninem Troyem Hahnem (trener Ja-cka Socka) uporządkowali jej tenis, sprawili, że skupiła się na największych atutach - trudnym w odbiorze leworęcznym serwisie i piekielnym forhendzie. W styczniu w Australii Šafá!rová w parze z Amerykanką Bethanie Mattek-Sands wygrała w deblu pierwszy turniej wielkoszlemowy. Teraz celem jest powtórka w singlu.

Oczywiście to na razie marzenia, główną faworytką pozostaje Serena Williams, która w Paryżu męczy się w każdym meczu - wczoraj znów zaliczyła trzysetówkę, tym razem ze Sloane Stephens - ale ostatecznie wygrywa (1:6, 7:5, 6:3). Oglądając mecze Sereny, można odnieść wrażenie, że walczy nie tyle z rywalkami, ile z własnymi słabościami. Ze Stephens myliła się okrutnie, jednak gdy w końcu złapała odpowiedni rytm, było po meczu.

Faworytką turnieju jest 33-letnia Amerykanka, ale widać też w Paryżu nową falę. O półfinał zagra nie tylko 21-letnia Muguruza, czyli Hiszpanka nietypowa, bo grająca mocno i ofensywnie, lecz także objawienie z Ukrainy - 20-letnia Elina Svitolina (zmierzy się z Aną Ivanović, którą pokonała dwa tygodnie temu w Madrycie). Urodzona w Odessie tenisistka też ma w ręku dynamit. Chris Evert, była siedmiokrotna mistrzyni Rolanda Garrosa, przed turniejem mówiła "Wyborczej", że kobiecy tenis skręca coraz mocniej w stronę siłowej gry. Jest na to coraz więcej dowodów.

W męskim turnieju cisza przed burzą, czyli przed ćwierćfinałami. Szwajcar Roger Federer w czterech setach pokonał Gaëla Monfilsa i zagra z rodakiem Stanem Wawrinką. Dalej walczą też Andy Murray, Novak Djoković i Rafael Nadal. W środę dwaj ostatni faworyci zmierzą się ze sobą w hitowym ćwierćfinale. Tak wcześnie, bo Hiszpan, dziewięciokrotny paryski triumfator, spadł ostatnio na siódme miejsce w światowym rankingu.

Najważniejsze wyniki. Mężczyźni. 1/8 finału: R. Federer (Szwajcaria, 2) - G. Monfils (Francja, 13) 6:3, 4:6, 6:4, 6:1; A. Murray (Wlk. Brytania, 3) - J. Chardy (Francja) 6:4, 3:6, 6:3, 6:2; D. Ferrer (Hiszpania, 7) - Marin Eilić (Chorwacja, 9) 6:2, 6:2, 6:4. N. Djoković (Serbia, 1) - R. Gasquet (Francja, 20) 6:1, 6:2, 6:3; R. Nadal (Hiszpania, 6) - J. Sock (USA) 6:3, 6:1, 5:7, 6:2. Kobiety. 1/8 finału: L. Šafá ová (Czechy, 13) - M. Szarapowa (Rosja, 2) 7:6 (7-3), 6:4; S. Errani (Włochy, 17) - J. Goerges (Niemcy) 6:2, 6:2; G. Muguruza (Hiszpania, 21) - F. Pennetta (Włochy, 28) 6:3, 6:4. T. Bacsinszky (Szwajcaria, 23) - P. Kvitová (Czechy, 4) 2:6, 6:0, 6:3.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.