Tenis. Navratilova nie umie zmienić Radwańskiej

Nie widać efektów współpracy Agnieszki Radwańskiej z Martiną Navratilovą. Ile czasu trzeba, by przyzwyczaiła się do agresywniejszego stylu gry? A może jednak nie powinna?

W niedzielę Radwańska niespodziewanie przegrała w III rundzie w Indian Wells 4:6, 4:6 z Brytyjką Heather Watson. To porażka wyjątkowo bolesna, bo Polka w Kalifornii zazwyczaj grała świetnie - przed rokiem sięgnęła finału. Strata 650 pkt w rankingu oznacza, że wiosną, po raz pierwszy od pięciu lat, Agnieszka może być zmuszona, by bronić się przed spadkiem z pierwszej dziesiątki. Na razie raczej utrzyma jeszcze ósme miejsce.

Ale mocna pozycja w rankingu to już tylko pozory wynikające z niezłej gry wiosną i latem zeszłego roku. W rankingu WTA Race, w którym liczą się tylko turnieje od stycznia, Radwańska jest 22., a po Indian Wells jeszcze spadnie.

Zagubiona Radwańska

Niepokojący był styl porażki z Watson - Polka sprawiała wrażenie zagubionej, nie trafiała serwisami, próbowała grać ostrzej niż zwykle, ale pudłowała, popełniła aż 29 tzw. niewymuszonych błędów. A przecież zawsze słynęła z regularności. Watson, która w czterech poprzednich meczach z Radwańską nie zdobyła nawet seta, odniosła życiowy sukces - po raz pierwszy pokonała zawodniczkę z Top 10.

Spotkanie z trybun oglądała Martina Navratilova, 18-krotna singlowa mistrzyni wielkoszlemowa, zatrudniona w grudniu w roli konsultantki Polki. Legenda tenisa próbuje przestawić Radwańską na agresywniejszy styl, który miałby pomóc jej sięgnąć po triumf w Wielkim Szlemie. Na razie - bez skutku.

Tomasz Wiktorowski, główny trener Agnieszki, przed wylotem do Indian Wells tłumaczył, że potrzeba więcej czasu: - Agnieszka zmienia fundamenty swojego tenisa, a to trudne i ryzykowne. Potrzeba tygodni, miesięcy, może lat, ale przesunięcie się do przodu, agresywniejsza gra i wzmocnienie serwisu to jedyna droga, bo konkurencja rośnie w siłę.

Dlaczego rewolucja na razie się nie udaje?

Czego chce Radwańska?

- Agresywniejsza gra to słuszna droga, ale Agnieszka musi sama w nią uwierzyć, a mam wrażenie, że nie uwierzyła. Pewnie na treningu nowe rzeczy wychodzą, ale w trudnych momentach meczów sięga po "stary" tenis. Powinna mieć wewnętrzne przekonanie, że to, co robi, ma sens, a potem godzinami, z sercem, trenować w taki sposób, aż wyrobi w sobie nowe nawyki. Jest dużo za wcześnie na efekty. Poczekajmy choć do Wimbledonu - uważa Paweł Ostrowski, były trener Angelique Kerber i Marty Domachowskiej. - Ale do agresywnej gry potrzebne jest też agresywniejsze nastawienie mentalne, większa determinacja, wola walki, zadziorność. Agnieszka całe życie była raczej pasywna, zamknięta w sobie, teraz powinna spróbować się otworzyć, odpowiedzieć sobie głośno na pytanie, czego chce, i odważnie iść nową drogą. To może być dla niej najtrudniejsze - dodaje Ostrowski.

Większa nie urośnie

Zdaniem Witolda Domańskiego, komentatora Eurosportu, Radwańska nie ma wyjścia, musi próbować coś zmieniać. - Kiedyś tylko siostry Williams zabijały piłki, dziś robi to coraz więcej tenisistek. Rośnie też grupa tych, które nie grają może supersiłowo, ale mocniej od Radwańskiej i są przy tym regularne, np. Watson, Eugenie Bouchard, Garbine Muguruza, kilka młodych Amerykanek. Nie biją na oślep, umieją powtórzyć uderzenia kilka razy. Agnieszka sobie z nimi nie radzi, bo biegając po linii końcowej, za którymś razem pudłuje. Jej ostatnie kłopoty właśnie z tego wynikają - mówi Domański. - Ale czy przy swoich warunkach fizycznych Agnieszka może kiedyś kończyć wymiany jak np. Wiktoria Azarenka? Moim zdaniem nie. Większa nie urośnie, bicepsów jak Williams mieć nie będzie. Do pewnego stopnia może się zmienić, pytanie tylko na ile, i pytanie, czy Navratilova to najlepsza mentorka? Może lepsza byłaby tenisistka z mniej zamierzchłych czasów, ktoś w stylu Justine Henin, Kim Clijsters czy Lindsay Davenport? Na pewno fakt, że zdecydowała się na nową osobę w sztabie, jest jednak pozytywny, bo pokazuje, że chce iść do przodu - dodaje Domański.

Najbardziej sceptyczny, jeśli chodzi o agresywniejszy styl, jest Wojciech Fibak. - W meczu z Watson Agnieszka próbowała grać agresywniej, ale efekt był taki, że się śpieszyła i szarpała grę. Dlatego miała 29 niewymuszonych błędów. Gdyby zagrała po staremu, byłoby ich dziewięć i pewnie by zwyciężyła. Agnieszka nie potrzebuje totalnej przebudowy w stronę agresywnego tenisa, zresztą nie ma do tego warunków, brakuje jej atletyzmu, nie ma mocnego forhendu. Jak ona ma kończyć wymiany wolejami? Jak się ma dostać do siatki? - pyta były najlepszy polski tenisista.

- Współczuję Martinie i Tomkowi, bo wiem, że mają dobre chęci, ale chyba powinni się na chwilę zatrzymać, zwolnić i zastanowić. Na razie Agnieszka przegrywa z zawodniczkami, z którymi dotąd nie przegrywała. Nie mam recepty idealnej, bo problem jest złożony, ale fundamentem w grze Agnieszki powinno być chyba to, co zawsze, czyli bieganie, regularność, spryt, technika i kontratak. Do tego można dokładać więcej ofensywy, ale nie w każdym meczu i nie za wszelką cenę - dodaje Fibak.

Starcie charakterów

Jego zdaniem część problemu może leżeć też w sferze psychiki: - Agnieszka w swoim teamie zawsze była numerem jeden, nawet gdy trenerem był ojciec, ona naprawdę rządziła, była niepokorna, robiła rzeczy po swojemu. Teraz numerem jeden jest Navratilova, Agnieszka ma jej słuchać. Nie wiem, czy ona się odnajduje w takim układzie. Widzę, że jest zagubiona, przygaszona, obojętna.

Czy to oznacza, że Navratilova i Radwańska mogą stracić do siebie cierpliwość? - Obie mają silne charaktery, wiadomo było od początku, że łatwo o porozumienie nie będzie. Jest niebezpieczeństwo, że za kilka tygodni w głowie Agnieszki pojawi się myśl: "Przegrywam, więc po co mi właściwie Martina?". I niebezpieczeństwo, że Martina uzna, że też oczekiwała czegoś innego. Ale za mało wiemy, by coś wyrokować. Wszyscy byśmy sobie życzyli, żeby to się skończyło happy endem i wygraniem przez Agnieszkę Wimbledonu.

Wykwintne damy, następcy tronu i piłkarze Manchesteru na wyścigach [ZDJĘCIA]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.