Jerzy Janowicz odnalazł pewność siebie

Zero podwójnych błędów serwisowych, skuteczne ataki, uśmiech na twarzy i co najmniej półfinał turnieju ATP - tak gra w Winston-Salem Polak, który w końcu przypomina tenisistę z poprzedniego sezonu.

Pewność siebie to u Janowicza ponad połowa sukcesu. Mierzący 203 cm olbrzym zgubił ją na początku roku po serii kontuzji i słabszych występów. Pudłując na potęgę i popełniając lawinę błędów serwisowych, zawalił kilka turniejów, nie udał mu się m.in. start w Wimbledonie, przez co spadł w rankingu z trzeciej do szóstej dziesiątki (obecnie jest 52.).

Wiele wskazuje jednak na to, że w Winston-Salem poszukiwania pewności zostały wreszcie zakończone sukcesem. Polak rozgrywa najlepszy turniej w tym roku. Pula nagród w Karolinie Północnej to 683 tys. dol., czyli stosunkowo niewiele, a w drabince próżno szukać zawodników z pierwszej dziesiątki rankingu, ale wydaje się, że właśnie takiej imprezy z nieco łatwiejszymi rywalami Janowicz potrzebował, by się odbudować.

Każde kolejne zwycięstwo dodawało mu skrzydeł. Ograł kolejno: Argentyńczyka Carlosa Berlocqa (ATP 63), Portugalczyka Joao Sousę (37), Francuza Édouarda Rogera-Vasselina (51) i w ćwierćfinale Davida Goffina (62), kończąc serię 25 wygranych z rzędu przez Belga meczów. - Wreszcie gram dobrze i czuję się pewnie przy serwisie - mówił Janowicz po zwycięstwie z Goffinem. W pojedynku nie popełnił żadnego podwójnego błędu przy podaniu.

Janowicz powinien wystarczająco się naładować pozytywną energią przed US Open. Wielki Szlem w Nowym Jorku zaczyna się w poniedziałek. W I rundzie Polak zmierzy się z Serbem Dušanem Lajoviciem, z którym grał już w tym roku w Bastad, ale musiał skreczować z powodu kontuzji. Skuteczny rewanż jest jak najbardziej możliwy, bo Serb to niezły technik, dobrze się rusza, ale pod względem mocy uderzeń znacznie ustępuje Janowiczowi. W II rundzie Polak może wpaść na Urugwajczyka Pablo Cuevasa lub równego sobie wzrostem Kevina Andersona z RPA. Obaj także wydają się w zasięgu.

Dobre losowanie miała też Agnieszka Radwańska. Rozstawiona z czwórką Polka zacznie od meczu z Kanadyjką Sharon Fichman (WTA 112). Zakładając, że Radwańska zabrała do Nowego Jorku formę ze zwycięskiego turnieju w Montrealu, nie powinna mieć na początku kłopotów. Dopiero w 1/8 finału może ją czekać mecz z leworęczną Czeszką Lucie Šafárovą lub Francuzką Alizé Cornet. Z obiema grało jej się zazwyczaj ciężko.

Katarzyna Piter zmierzy się w I rundzie z kwalifikantką, teoretycznie może nią być Paula Kania, która przebrnęła przez eliminacje. Odpadła w nich Urszula Radwańska, a Michał Przysiężny walczył jeszcze po zamknięciu wydania

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.