Radwański: Chcę córkom otworzyć oczy. Sport.pl Ekstra

Czy to córki odsunęły pana od zespołu? - Sam wolałem odejść w cień. One wpadły w tzw. towarzystwo. To typowy salon, w którym nie ma sufitu ani podłogi. Zupełny brak zasad. Poza jedną, wiadomo jaką. Niektórzy przy córkach widzą tylko pieniądze i aż przebierają nogami - mówi ojciec najlepszych polskich tenisistek

- Starałem się zawsze chronić je przed takimi macherami. Ale gdy tylko odwróciły głowę od ojca, pojawili się ludzie, którzy próbują zarobić na ich grze. Chcę jednak córkom otworzyć oczy.

Bunt córki przeciwko ojcu to jeden z elementów tej trudnej relacji.

- Od dawna. Ale przecież tata nie może być zły, bo stara się wskazać odpowiedni kierunek. Córki nie są jeszcze dojrzałe, moją rolą jest odgrodzenie ich od złych ludzi. Muszą się jednak sparzyć, wtedy same szybciej dostrzegą problem. Mimo wszystko z pomocą rodziców mogą uniknąć kilku błędów.

Agnieszka i Urszula mówiły w wywiadach, że ich świat załamał się po państwa rozwodzie.

- To nie miało wpływu na nasze sportowe relacje. Nie rozmawiajmy o tym. W wielu kwestiach zgadzamy się z byłą żoną. Zawsze chcieliśmy wychować córki w odpowiednim duchu i nic tego nie zmienia.

Skąd więc rozstanie z córkami?

- Do tej pory trenowałem z nimi w Krakowie. To się skończyło z kilku powodów. Nie ukrywam, że podzieliła nas sprawa kontraktu z Amicą, utajniona przede mną. Dowiedziałem się z telewizora, że trener Tomasz Wiktorowski ma czapeczkę sponsora. Miałem uczucie, że wypruwam sobie flaki, a ktoś jest beneficjentem mojej długoletniej pracy. Siedzi w boksie i pobiera apanaże. Kiedyś powiedziałem panu Wiktorowskiemu, że będzie trenerem, dopóki będzie skromny i lojalny.

Więcej czytaj w poniedziałkowym wydaniu "Gazety Wyborczej" lub w Magazynie Sport.pl Ekstra

W numerze także:

"Duża psychologia Franciszka Smudy"

Wiem, jak smakuje codziennie ta sama zupa, przeżyłem takiego trenera wiele lat temu. Nie chciało się wychodzić z domu. Dlatego staram się być inny - mówi w rozmowie z Rafałem Stecem trener Wisły Kraków.

"Dogrywka z Barceloną"

Był Supermecz, jest superspór. Jak się dowiedział "Sport.pl Ekstra", Barcelona wciąż nie rozliczyła się z polskimi organizatorami towarzyskiego spotkania z Lechią w Gdańsku.

"Wielkiego Widzewa nie będzie"

Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, dziś nie Legia Warszawa, ale łodzianie graliby w europejskich pucharach

"Metallica i piaskowy dziadek"

Na jego pożegnanie zagrała Metallica. Na Yankee Stadium poleciał "Enter Sandman", przy którym Mariano Rivera niemal przez całą karierę wchodził do gry.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.