Wimbledon. Janowicz po meczu ze Stepankiem: Chyba bardziej przeszkadzała mu moja gra, niż ból w nodze

- Nie wiem, czy coś było Stepankowi. Wydaje mi się, że bardziej przeszkadzała mu moja gra, a nie ból w nodze, ale to już jego trzeba pytać - powiedział po meczu II rundy z Radkiem Stepankiem Jerzy Janowicz.

Czeski tenisista skreczował w drugim secie. Pierwszego wygrał Polak, w drugim prowadził 5:3. - Na pewno zagrałem dziś mój najlepszy mecz na trawie. Dlatego jestem trochę rozczarowany, że nie udało się go dokończyć w normalny sposób. W trakcie meczu nie dałem Radkowi możliwości korzystania z jego atutów na trawie, grałem od początku agresywne returny, które spychały go od razu do defensywy. Dobrze mi się grało, po prostu - powiedział Janowicz.

Polak odniósł się do kreczu rywala, zastanawiając się, czy tylko ból w nodze był jego przyczyną. - Nie wiem, czy coś było Stepankowi. Znam Radka, wiem, że różne rzeczy potrafią przyjść mu do głowy w trakcie meczu. Wydaje mi się, że bardziej przeszkadzała mu moja gra, a nie ból w nodze, ale to już jego trzeba pytać - stwierdził.

Podczas rozmowy z dziennikarzami Janowicz jeszcze nie wiedział, czy jego kolejnym rywalem będzie Hiszpan Nicolas Almagro czy Francuz Guillaume Ruffin. My już wiemy, że zmierzy się z Hiszpanem, z którym grał do tej pory raz. W tegorocznym Australian Open Hiszpan wyeliminował naszego tenisistę w trzeciej rundzie. Pokonał go 7:6, 7:6, 6:1. Wygląda na to, że Janowicz bardzo chce zrewanżować się rywalowi.

- Trzecia runda? Chciałbym zagrać rewanż z Nicolasem Almagro za porażkę w Australian Open. Wtedy, w styczniu, nie mogłem normalnie grać, bo miałem pół dłoni. W Melbourne po meczu z Somdevem Devvarmanem miałem straszny problem z odciskami i nie mogłem uderzać na 100 procent. Teraz jestem dobrze przygotowany, jutro mam dzień wolny, będę wypoczęty, jestem głody rewanżu za tamtą porażkę. Jest mi zupełnie obojętne, czy jemu trawa pasuje mniej czy bardziej. Nie ma to dla mnie znaczenia, skupię się na swojej dobrej grze - zakończył.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.