Tenis. Gem, set... paszport krwi do kontroli

Tenis na wzór kolarstwa i lekkoatletyki wprowadzi w tym roku tzw. paszporty biologiczne. To odpowiedź na aferę Lance'a Armstronga, która uzmysłowiła władzom dyscypliny, że za słabo walczyła z dopingiem.

Statystyki były wstrząsające. Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF) przeprowadzała rocznie poza turniejami raptem 21 testów krwi, dzięki którym można wykryć nowoczesny doping. Dla porównania kolarstwo miało ponad 2 tys. testów krwi poza wyścigami, a do tego kilkanaście tysięcy w ich trakcie.

W tenisie w 2011 i 2012 r. było w sumie nieco ponad 3 tys. kontroli (w piłce nożnej - 28 tys., w lekkoatletyce - 12 tys.), ale większość z nich to badania moczu, tańsze i mniej skuteczne, poza tym przeprowadzono je w trakcie zawodów. - Testy na turniejach tenisowych są przewidywalne. To właściwie nie testy na doping, ale na inteligencję - mówił Dick Pound, były szef Międzynarodowej Agencji Dopingowej. Tenisiści sprawdzani byli bowiem wyłącznie po meczach, z góry wiedzieli, że mają dzień lub dwa, gdy nic im nie grozi. Dziś wiadomo, że sportowcy, jak Armstrong, obchodzą system, stosując środki w mikrodawkach. Oczyszczają się z EPO czy sterydów nawet w sześć godzin. Tylko wyrywkowe kontrole są skuteczne.

W tenisie dopingowe wpadki zdarzały się od święta. W ostatnich latach wpadli m.in. Argentyńczycy - Mariano Puerta i Guillermo Coria, nikt z czołówki. Najgłośniejsza dyskwalifikacja to zasługa nie systemu, ale australijskich celników, którzy na lotnisku złapali Amerykanina Wayne'a Odesnika z walizką pełną butelek z hormonem wzrostu (TGH). Kibiców szokowały też informacje, że Włoszka Sara Errani współpracowała z byłym lekarzem Armstronga. Od dawna mówiło się, że inny hiszpański hurtownik dopingu Eufemiano Fuentes szprycował tenisistów. "W tenisie nie ma wpadek, bo nie ma kontroli. Ich system antydopingowy to żart" - pisał już w 2010 r. Bill Gifford z magazynu "Slate".

Dopiero na aferę Armstronga tenis zareagował rzetelną debatą. Włączyli się w nią zawodnicy. - Przypadek Armstronga działa na wyobraźnię. Skoro on z taką łatwością oszukiwał, dlaczego miałoby nie być oszustw u nas - mówił James Blake. - Krew powinna być badana częściej, zwłaszcza poza turniejami. To realia współczesnego sportu - nawoływali Roger Federer i Andy Murray.

W czwartek ITF ogłosił, że zainwestuje w system biologicznych paszportów, jak kolarstwo i lekkoatletyka. Dla wszystkich tenisistów z czołówki zostanie stworzony ich naturalny profil krwi z oznaczeniem kluczowych parametrów. Gdy podczas późniejszych kontroli profil zacznie odstawać od normy, zapali się czerwona lampka. System paszportów pozwala na dyskwalifikację bez konieczności pozytywnego testu antydopingowego. Wystarczy, że kontrolerzy wykażą, że krew anormalnie zmieniła właściwości. Sportowiec w momencie "wydania" paszportu wyraża na to zgodę.

Sprawne działanie systemu będzie wymagało zwiększonej liczby kontroli. ITF nie podał na razie ani liczby testów, jakie chce przeprowadzać rocznie, ani ilu tenisistów zostanie objętych systemem. Wiadomo, że do tej pory na walkę z dopingiem federacja wydawała 2 mln dol. Teraz ta kwota się zwielokrotni. Zarówno kobieca federacja WTA, jak i męska ATP zaakceptowały zmiany i włączą się w system.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.