Australian Open. Janowicz: Jeszcze nigdy nie wróciłem do meczu w taki sposób

- Nauczyłem się dziś, że trzeba walczyć o każdą piłkę. Do samego końca. Jeszcze nigdy nie przegrywałem 0:2, żeby wrócić do spotkania i zejść z kortu jako zwycięzca. To daje mi dużo pewności siebie - powiedział na konferencji prasowej po zwycięstwie w II rundzie Australian Open Jerzy Janowicz. Polak pokonał Hindusa Somdeva Devvarmana (551 ATP) 3:2 (6:7 (10:12), 3:6, 6:1, 6:0, 7:5) i w kolejnym spotkaniu zmierzy się z Hiszpanem Nicolasem Almagro.

Kolejny mecz Janowicza na żywo w aplikacji Sport.pl Live ?

Jerzy Janowicz (26 ATP) awansował do III rundy wielkoszlemowego turnieju Australian Open. Polak pokonał po niesamowitym, pięciosetowym boju i przy dopingu bardzo głośnej grupy rodaków Hindusa Somdeva Devvarmana. Polak po raz kolejny w ostatnich miesiącach udowodnił, że nie ma dla niego przegranych spotkań.

- Nauczyłem się dziś, że trzeba walczyć o każdą piłkę. Do samego końca. Jeszcze nigdy nie przegrywałem 0:2, żeby wrócić do spotkania i zejść z kortu jako zwycięzca. To daje mi dużo pewności siebie. Tak naprawdę nie wiem, co sprawiło, że się uspokoiłem. Cały czas starałem się być maksymalnie skupiony. I mówiłem sobie: walcz o każdą piłkę. W pewnym momencie po prostu się zrelaksowałem. Dlaczego? Nie wiem - mówił na konferencji prasowej.

W końcówce pierwszego seta doszło do nerwowej sytuacji.W tie-breaku przy stanie 9:8 Polak rzucił rakietą o kort, ponieważ jego zdaniem zagrana przez rywala piłka odbiła się poza końcową linią boiska. Chorwatka Marija Cicak, która prowadziła to spotkanie, była innego zdania. Mecz Polaka rozgrywany był na jednym z mniejszych kortów, który nie posiada możliwości sprawdzania zagrań (tzw. challange). Janowicz padł na kolana i zaczął krzyczeć: "Ile jeszcze razy!''. Za to zachowanie dostał ostrzeżenie. Po chwili wstał i nerwowo podbiegł do sędzi. - Powiedz, ile jeszcze razy, nie będziesz widzieć takich piłek [Ta ostatnia] była wolna. To nie jest zabawne - mówił wściekły Janowicz Chorwatce.

 

Po meczu tak tłumaczył swoje zachowanie przed dziennikarzami:

- Arbiter popełniała wiele błędów w pierwszym secie. Najważniejszy z nich, przy stanie 9:8 dla mnie w tie-breaku. Piłka naprawdę leciała wolno. Było jasne, że będzie aut. Już się cieszyłem. Po decyzji powiedziałem: c'mon (z ang. daj spokój). Ale sędzia nie zareagowała. Wtedy straciłem nerwy. Reszta spotkania przebiegała spokojnie. Czasami tak bywa, graliśmy tego seta ponad godzinę i to był dla mnie bardzo ważny punkt. Nie powiedziałem niczego złego, po prostu krzyczałem i za to dostałem ostrzeżenie. Na korcie obok trwał mecz, a ja byłem za głośno. Mam nadzieję, że nie będę miał z tego powodu dalszych kłopotów - opowiedział o nerwowej sytuacji Janowicz.

W trzeciej rundzie Australian Open Janowicz zagra z Hiszpanem Nicolasem Almagro, tenisistą numer 11 na świecie.

- Almagro jest niezwykle doświadczonym zawodnikiem. Bardzo dobrze porusza się po korcie, ma szybką rękę, a jego uderzenia robią w szeregach przeciwnika duże zamieszanie - analizuje Polak.

Janowicz jest ostatnim reprezentantem Polski w singlowej drabince mężczyzn. W poniedziałek w pierwszej rundzie odpadł Łukasz Kubot, ponosząc porażkę z Hiszpanem Danielem Gimeno-Traverem 7:6 (7-4), 4:6, 0:6, 6:4, 4:6.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.