WTA w Miami. Piękny powrót Alisy Klejbanowej

- Ciężko wyrazić to słowami. Jestem po prostu przeszczęśliwa, że znowu mogę grać w tenisa - napisała na swoim twitterze Alisa Klejbanowa. Rosyjska tenisistka, która niedawno pokonała raka, wróciła na kort i w swoim pierwszym meczu wygrała ze Szwedką Johanną Larsson 2:6, 6:3, 6:2.

Tak się kibicuje! Trybuna Kibica otwarta dla wszystkich

Był to pierwszy mecz Klejbanowej od 10 miesięcy. Właśnie tyle czasu minęło, od kiedy w organizmie zawodniczki wykryto nowotwór. Diagnoza była dramatyczna: Chłoniak Hodgkina, zwany również ziarnicą złośliwą, 50 proc. szans na przeżycie. - Wiedziałam, że coś jest ze mną nie tak, bo często chorowałam, źle się czułam. Za którymś razem nie mogłam wstać z łóżka. Wtedy przeprowadzono testy i przyszła zła wiadomość - wspominała Alisa. - Moje życie zmieniło się zupełnie. Nagle tenis i treningi nie miały żadnego znaczenia. Trzeba było przetrwać, przeżyć, to stało się ważne. Z drugiej strony, poczułam ulgę, że już wiem co mi jest, że wiem, na czym się skupić, z czym walczyć.

Klejbanowa tę walkę wygrała, ostatnią chemioterapię przeszła w grudniu, i od razu rozpoczęła kolejną - o powrót na kort. Poleciała na Florydę, zaczęła intensywnie trenować aż w końcu osiągnęła swoje marzenie. Znowu wystartowała w tenisowym turnieju. I to jak!

Co prawda pierwszy set meczu ze Szwedką Johanną Larsson był nieudany, Rosjanka przegrała go 2:6, ale w dwóch kolejnych, wygranych 6:3 i 6:2, kibice mogli oglądać zawodniczkę, po której nie było widać nawet cienia ciężkich przejść z ostatnich miesięcy. - W pierwszym secie trochę nie panowałam nad tym, co się dzieje na korcie. Johanna postawiła mi bardzo trudne warunki. Być może w przeszłości bym się mocno zdenerwowała, ale teraz patrzę na tenis inaczej. Przede wszystkim chcę się cieszyć każdą piłką, każdym punktem. Nawet kiedy przegrałam pierwsza partię, myślałam pozytywnie. Chyba właśnie dlatego udało mi się odwrócić losy meczu - powiedziała po spotkaniu Klejbanowa.

W oczach Rosjanki to było coś więcej niż mecz pierwszej rundy. - Z obiektywnego punktu widzenia być może nie stało się nic wielkiego, ale dla mnie to spotkanie miał ogromny ładunek emocjonalny. Na zawsze je zapamiętam jako pierwszy mecz po moim powrocie - przyznała wzruszona zawodniczka.

W drugiej rundzie Klejbanowa zmierzy się ze swoją rodaczką Marią Kirilenko, którą już kiedyś pokonała 6:2, 6:2, na kortach w Sydney w 2009 roku. - Oczywiście, że znów chciałabym osiągnąć dobry rezultat, ale nie wychodzę na kort tylko z myślą, żeby wygrać - stwierdziła Rosjanka. - Ja uczę się tenisa na nowo i trochę czasu upłynie zanim zacznę grać na swoim najwyższym poziomie. Mam po prostu jeden cel - chcę z każdym meczem być coraz mocniejsza.

Czytaj więcej o historii Klejbanowej

Znów cały świat usłyszał na kortach język polski [WIDEO]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.