Czytaj relację z meczu Janowicza
Janowicz z kapitanem Radosławem Szymanikiem przyszli na konferencję prasową jako pierwsi, choć w poprzednich dniach Polacy pojawiali się zawsze po Chorwatach. Obaj byli wyraźnie podłamani, polski tenisista odpowiadał półsłówkami.
- Czego zabrakło?
- Wygrania trzeciego seta.
- Jakiś szerszy komentarz do meczu?
- Rywal grał bardzo dobrze.
- Jak się pan czuł fizycznie na korcie?
- Z formą fizyczną było bardzo dobrze.
Potem padło pytanie do kapitana Radosława Szymanika, czy po drugiej z rzędu porażce w kampanii o wejście do Grupy Światowej, czyli 16-zespołowej elity Pucharu Davisa, Polacy nie stawiają sobie przypadkiem za wysokich wymagań. We wrześniu zeszłego roku przegraliśmy z Australią bez kontuzjowanego Janowicza, teraz - w teoretycznie najmocniejszym składzie - ale jak się okazało, bez wielkiej formy - odbiliśmy się jak od ściany od młodego zespołu chorwackiego, który wystąpił w Warszawie bez drugiego najlepszego singlisty Ivana Dodiga.
I wtedy Janowicz wybuchnął. Chwycił mikrofon i powiedział m.in.: - W każdym sporcie za wysoko podnosimy poprzeczkę. Jesteśmy krajem bez perspektyw. Studenci studiują, żeby tylko z tego kraju wyjechać, trenujemy gdzieś po szopach, nie tylko w tenisie, spójrzcie na Zbigniew Bródkę, który musi trenować za granicą. Dlaczego macie oczekiwania wobec nas? Wyjdźcie sami na kort i przepracuje na nim całe życie, a dopiero potem miejcie oczekiwania. To już mnie śmieszy. Przeżyjcie to, co sportowcy. Nie ma żadnej pomocy w sporcie i w żadnym zawodzie.
- Chcesz powiedzieć, że to nasza wina, że przegraliście mecz? - próbował oponować dziennikarz.
- Nie, ale kim jesteście żeby mieć oczekiwania?
- Może mają je nasi czytelnicy?
- Może je mieć mój trener, mama, czy tata, ale nie wy. Co zrobiliście, żeby mieć jakiś oczekiwania wobec nas. Siedzicie i nas krytykujecie non stop - pokrzykiwał Janowicz.
- Bardzo łatwo kogoś zniszczyć. Większość polskich sportowców, którzy uzyskują jakiś sukces, są u nas wynoszeni na piedestał. W innych krajach jest trochę inaczej, a każda porażka Isi czy Jurka jest traktowana jak wielki problem - wtórował mu Szymanik
Wcześniej Szymanik nie złożył jednoznacznej deklaracji odnośnie swojej przyszłości w kadrze. - Kapitan ma inną rolę niż trener piłkarski. Moją rolą jest budowanie atmosfery, a to od zawodników zależy, kogo chcą mieć ze sobą na ławce - mówił.